Na podmińskim lotnisku doszło do wybuchów, w wyniku których uszkodzony miał zostać rosyjski samolot. Początkowo media donosiły o trafieniu transportowego Iła-76, ale w ciągu dnia zaczęły się pojawiać informacje, że ktoś mógł zdjąć Rosji naprawdę cenny skalp - Berijewa A-50.
Atak na lotnisko
O ile jeszcze rano trzeba było nawet do samej informacji o ataku podchodzić ostrożnie, to obecnie informacja jest w zasadzie pewne. Łukaszenka zwołuje naradę służb bezpieczeństwa, a prorosyjski „trollejbus” już sugeruje, że w sprawę zamieszana miałaby być Polska. Co do samego A-50 wątpliwości jest coraz mniej, pojawiają się też informacje o śmierci niektórych członków załogi, w tym pilota-dowódcy.
Jeśli te wszystkie informacje się potwierdzą, będzie to ogromny sukces... tylko pytanie kogo. Uczestnictwo polskich służb specjalnych to oczywiście fantasy z Olgino. Na razie media piszą o akcji białoruskiej partyzantki, a jej wykonawcy mieliby już opuścić granice tego kraju. Mimo wszystko modus operandi takiego ataku bardziej pasuje mi do służb specjalnych Ukrainy.
Te, przypomnę, w podobnych akcjach zniszczyły lub uszkodziły na terenie Rosji kilka bombowców strategicznych Tu-95. No chyba, że się wierzy w wersję o starych dronach odrzutowych Tu-141... ja jednak obstawiam akcję służb specjalnych. Udział w niej białoruskich współpracowników oczywiście nie jest wykluczony, a nawet jest prawdopodobny. Ktokolwiek by tego nie zrobił, jeśli zniszczył A-50 to zanotował ogromny sukces.
Wartość A-50
Ten samolot to jeden z najdroższych, najrzadszych i najtrudniejszych do uzupełnienia samolotów, znacznie cenniejszy nawet od wspomnianych Tu-95. Berijew A-50 to duży samolot wczesnego ostrzegania i kontroli, które w mediach często określa się mianem AWACS. Najbardziej charakterystycznym elementem tej maszyny jest oczywiście duży radar obserwacyjny wykrywający cele lotnicze i naziemne na wiele setek kilometrów.
Samoloty tego są naszpikowane sensorami i zaawansowana elektroniką. Wszystko po to, aby „trzymać pieczę” nad polem walki. Umożliwiają koordynację działań lotnictwa z siłami lądowymi lub morskimi, dostarczają informacji o działaniach przeciwnika, są ważnym węzłem komunikacyjnym dla dowództw wyższego szczebla. Wie to także Ukraina i NATO, osoby śledzące strony typu flight radar obserwują od dawna dużą aktywność natowskich maszyn tej klasy, m. in. świadczących „usługi” na rzecz Ukrainy.
Choć Rosjanie w początkach wojny nie za bardzo potrafili A-50 efektywnie wykorzystać, przechwytywano nawet nieszyfrowaną komunikację pomiędzy myśliwcami a ich załogami, w ostatnich miesiącach mocno się w tym temacie poprawili. Dlaczego jednak zniszczenie pojedynczego A-50 jest aż tak ważne? Szacuje się, że Rosja posiada na dziś poniżej 10 sprawnych maszyn tego typu, w większości w wersji ze starszymi sensorami.
Ponieważ nieuchronnie zbliża się czas, kiedy Ukraina powinna przeprowadzić swoje duże działania ofensywne, niewykluczone, że polowanie na A-50 dopiero się rozpoczęło. Przy niedużej ilości tych samolotów można założyć próbę ich całkowitego wyeliminowania, co cofnęłoby rosyjską armię jeszcze mocniej w rozwoju. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak kibicować temu, abyśmy o zniszczonych A-50 usłyszeli jeszcze przynajmniej kilka razy. Ukraiński SOF wydaje się mieć doskonałe kompetencje, aby spróbować takiego polowania.
Zdjęcia: wikipedia
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu