Astronauci kupili mnie wczoraj bez reszty. W czasie, gdy oczy całego kraju zwrócone były na konferencję CDP, ja czekałem na zapowiedziany trailer praw...
Zamknij się i bierz mój szmal, czyli o wczorajszej premierze Astronautów
Dziennikarz, pisarz, nauczyciel akademicki, specja...
Astronauci kupili mnie wczoraj bez reszty. W czasie, gdy oczy całego kraju zwrócone były na konferencję CDP, ja czekałem na zapowiedziany trailer prawdopodobnie najlepszej komputerowej opowieści grozy ostatnich lat.
To, że Chmielarz ma dar opowiadania, wiedzą wszyscy - i jego zwolennicy, i przeciwnicy. Facet sypie historiami jak z rękawa i gdyby był masochistą, zostałby jednym z płodniejszych polskich pisarzy. Na szczęście wybrał branżę gier, bo snucie opowieści multimedialnych pozwala realizować nie tylko własne ambicje, ale jeszcze na tym zarobić.
Wczoraj w późnych godzinach wieczornych swą premierę miał pierwszy trailer "The Vanishing of Ethan Carter". Owszem, była już wcześniej zapowiedź wideo, ale należy ją traktować w kategorii tzw. teasera.
Teraz dostaliśmy bite dwie minuty filmu nagranego na silniku gry. Tego nie pacykowali graficy, nikt z pędzelkiem nie siedział. Gra ma status wczesnej alfy, a już wygląda po prostu pięknie!
Oczywiście jeszcze wczoraj rozgorzała w sieci dyskusja, a osoby z branży, skrzywione zawodowo, patrzyły na nową zapowiedź pod kątem liczby polygonów etc. Postacie występujące w trailerze wzbudziły więc lekką falę krytyki - jak gdyby zapomniano, że to film nagrany na alfie. Cóż, zboczenie zawodowe to rzecz straszna, bo człowiek na nie cierpiący nie daje się ponieść klimatowi. A ten jest - wybaczcie mi określenie slangowe - sążny jak mało co!
"The Vanishing of Ethan Carter" będzie grą wyjątkową. To doskonały mariaż sandboxa z przygodówką, a wszystko to skąpane w mrocznym klimacie mistycyzmu, okultyzmu i weird fiction. Przepiękne, sielskie krajobrazy koegzystować tu będą z czającą się za naszymi plecami grozą rodem z Grabińskiego, Lovecrafta i Poego.
Niestety, ja znam już tajemnicę morderstwa ukazanego w trailerze, bowiem oglądałem podczas Pixel Heaven pierwszy publiczny pokaz gry. Adrian zaprezentował rozwiązanie zagadki związanej właśnie z dwoma mężczyznami z trailera. To jednak ledwie początek gry, a Chmielarz buduje ją zgodnie z wytycznymi Hitchcocka - słowem, na początku winno być trzęsienie ziemi, a potem napięcie powinno wzrastać...
W kwestii tytułu niniejszego felietonu - tak, wiem, po polsku ten mem już nie brzmi to tak dobrze, ale myśl oddaje należycie. Jestem w stanie kupić grę w ciemno. Mało tego, choć nie należę do geeków, którzy dostosowują sprzęt do gier, po raz pierwszy w życiu - jeśli mój komputer okaże się zbyt wolny - wymienię go z takiego właśnie powodu.
Fot. Paweł Kozierkiewicz
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu