Internetowych pułapek jest naprawdę wiele - wystarczy, że zajrzycie w swoje skrzynki pocztowe i ocenicie, ile w nich jest SPAM-u. Niektóre wiadomości są skonstruowane naprawdę dobrze, nastawione są na wyciągniecie danych od nieostrożnych Internautów. Ale nie tylko, również w mediach społecznościowych można się natknąć na bardzo ciekawe metody zarażenia nas złośliwym oprogramowaniem. Dlaczego to się utrzymuje? Bo... się opłaca.
Dlaczego wpadamy w pułapki zastawione w Internecie? To się zwyczajnie opłaca. Oto twarde dowody
Jak wskazują najnowsze badania przeprowadzone przez ekspertów z Friedrich-Alexander-Universität Erlangen-Nürnberg, ponad 50 procent użytkowników Internetu wpada w sidła zastawione nie tylko przez cybeprzestępców, ale również... przed media. Dzisiejsze realia to również parcie ku bezczelnym clickbaitom, które nie zasadzają się tylko na mocnych tytułach w powiązaniu z mało dotyczącą tegoż treścią, ale również z kontrowersyjnymi treściami w mediach społecznościowych, które prowadzą do stron wyciągających informacje, lub też skłaniających do wciśnięcia przycisku "Like". W badaniach przeprowadzonych przez zespół wysłano podejrzane wiadomości e-mail, a także PM-ki na Facebooku kierujące do potencjalnie niebezpiecznych treści. W badaniu uwzględniono uczestnictwo 1700 osób - głównie studentów. Zachęcano ich do klikania sugerując im, że w wiadomościach znajdują się ich zdjęcia z imprez.
Po tym, jak kliknięto w dany link, pojawiała się informacja, iż dostęp do strony został zablokowany. Pozwoliło to jednak badaczom na zliczenie kliknięć z linków, które podano w wiadomościach. 56% uczestników badania otworzyło clickbaitową treść za pośrednictwem e-maili, natomiast 38% zrobiło to na Facebooku. Podczas drugiego podejścia w eksperymencie, zanotowano mniejszy odsetek osób klikających w linki w wiadomościach e-mail - 20%. W przypadku Facebooka, klików było więcej - ponad 40%. Wszystko dlatego, że nieco zmieniono formę tej treści.
Ostatnią częścią eksperymentu było wysłanie do uczestników ankiety, w której ponad 3/4 osób wskazało, że uważa podczas korzystania z Internetu na takie zagrożenia. Jednak duże rozbieżności zostały wykazane w pytaniach, gdzie badano, czy kliknęli ostatnio w podejrzane linki na Facebooku, czy w wiadomości e-mail. W przypadku obydwu tur badań uczestnicy przyznali się do tego w 20 oraz 16 procentach. Natomiast, kiedy zestawiono to z realnymi klikami zliczonymi przez badaczy - wykazano odpowiednio 45 oraz 25% klików.
Niestety, Internauci rzadko zastanawiają się, czym może skończyć się kliknięcie w podejrzany link. Zapewne na tablicach swoich znajomych widzicie często podejrzane treści tyczące się rzekomych zniżek w sklepach, czy też losowań iPhone'ów bez folii. Skoro to cały czas działa, to nie dziwne, że takie akcje się pojawiają. Opłacalność takich działań jedynie motywuje cybeprzestępców przygotowujących takie formy ataków, a Internauci zwyczajnie nie uważają. I co więcej - badania prowadzono na studentach, już raczej na ludziach obeznanych w technologiach cyfrowych. A tymczasem okazuje się, że i oni również łapią się na niebezpieczne treści w Internecie. Cóż.
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu