Felietony

Zacząłem regularnie używać Snapchata i znajduję tam fajne treści. Serio

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Sam jestem tym trochę zaskoczony, ale kilka tygodni temu Snapchat stał się dla mnie taką samą społecznościową aplikacją jak Facebook, Twitter i Instagram. I choć wciąż próbuję zrozumieć jego fenomen, to nie mam wątpliwości, że nawet ja jestem w stanie znaleźć tam coś ciekawego.

Oczywiście wszystko zależy od osób, które zdecydujecie się obserwować. To logiczne, każdy szuka w sieci innych treści i również na Snapchacie można znaleźć zupełnie różne podejścia do prowadzenia konta. Nie ukrywam, że moja trzecia przygoda ze Snapem była wynikiem ciekawości i służbowego obowiązku, ale fajnie, że udało mi się wreszcie znaleźć kilka cech, które mnie do niego przekonały. Jakiego rodzaju konta można tam znaleźć?

Reklama

Patrzcie na moje życie

„Subskrybuję” My Story kilku zagranicznych gwiazd sieciowego fitnessu i kilku polskich młodych sieciowych celebrytów. Tu bywa różnie - ewidentnie widać, że nawet za granicą nie każdy traktuje Snapchata jak zupełnie inną platformę, starając się po prostu przenieść na niego treści ze swojego popularnego Instagrama. Podejrzewam, że nie tylko ja szybko rezygnuję z takiego profilu, bo i po co oglądać dwa razy podobne lub identyczne treści. Inni rozumieją natomiast, że Snapchat daje nowe możliwości, wybaczając jednocześnie niedoskonałości pokazywanych materiałów. Oglądam więc od jakiegoś czasu profil jednej z młodych, polskich blogerek-piosenkarek. Kompletnie nie rozumiem, jak można przez praktycznie cały dzień trzymać w ręku telefon i snapować większość swoich aktywności, rozumiem natomiast, że można chcieć to oglądać. Wspomniana blogerka pojechała niedawno na tropikalne wakacje - dokładnie wtedy, gdy w Polsce pogoda nie mogła się zdecydować i karmiła nas na zmianę pluchą oraz mrozem. Na ekranie oglądałem słońce, plażę, basen, opaleniznę, drinki, smakołyki. Jeśli ja lubiłem przeznaczyć te 10-15 minut wieczorem na szybkie przejrzenie aktualnego My Story wspomnianej blogerki, to jestem wręcz pewien, że jej główna grupa fanów robi to dokładnie i regularnie na szkolnych przerwach lub lekcjach.

„Życie cudzym życiem to narkotyk XXI wieku” - powiedział niedawno jeden ze znajomych. I nie umiem się z nim nie zgodzić.

Snapchater pyta

Zupełnie inne podejście do swojego profilu mają chłopaki z popularnego youtubowego kanału zajmującego się amatorską kulturystyką i dietetyką związaną z dźwiganiem ciężarów - doskonaleniem sylwetki. Codziennie jeden z nich zbiera pytania przesłane przez użytkowników serwisu i na nie odpowiada. Oglądam ich kanał regularnie od około dwóch lat i w tym przypadku Snapchat to strzał w dziesiątkę. Bezpośredni kontakt z widzem, możliwość udzielenia mu porady w krótkim czasie przy jej jednoczesnej publikacji dla wszystkich. Nie ukrywam, że oglądam te snapy regularnie, starając się przyswoić jak najwięcej wiedzy i sugestii dotyczących chociażby prawidłowego przeprowadzenia redukcji, czy techniki wykonywania ćwiczeń. A, że Snapchat korzysta z kamery w telefonie, można przecież niektóre rzeczy po prostu pokazać, zabierając smartfona na siłownię.

Różne twarze Krzyśka Gonciarza

Z ciekawości „zasubskrybowałem” również Krzyśka Gonciarza, choć wiem, że na przykład z Twitterem próbował, ale odpuścił. Jeśli oglądacie Zapytaj Beczkę, na pewno znacie postacie Krzysztofa Kanciarza i Gimbusa. To role, w które wciela się Krzysiek by urozmaicić swoje materiały. Podobny zabieg wykonał na Snapchacie, wykorzystując filtry zmieniające obraz. Swoją drogą to zabawna funkcja - skanujemy naszą twarz przytrzymując palec na ekranie, a po wybraniu jednej z propozycji, aplikacja powiększa nasze oczy lub zwęża usta. Koniec końców widzimy zupełnie inną osobę. Krzysiek modyfikując swoją twarz stworzył kilku fanów, z których trudno nie polubić obdarzonego wielkimi oczami Wojtka - psychofana, który postanowił przyjechać do Japonii by poznać swojego idola. W praktycznie każdym filmiku odwiedza on miejsca znane z filmów Gonciarza, czatuje pod jego mieszkaniem, śledzi jego dziewczynę - Kasię. Wiem, że nie jest to rozrywka najwyższych lotów, ale jeśli lubicie oglądać Zapytaj Beczkę - poczujecie się tu jak w domu. Szczególnie, że Wojtek szybko dał się poznać jako postać trochę przerażająca, trochę smutna i samotna, ale konsekwentnie dążąca do celu.

Liczy się pomysł

Sam również staram się wrzucać treści na Snapchata, korzystając z okazji „zapraszam więc na mojego snapa”, jak mówią to popularni użytkownicy usługi. Nie ukrywam jednak, że wciąż szukam pomysłu na konto - mam bowiem wrażenie, że to właśnie pomysł (oczywiście oprócz popularności przeniesionej z innych kanałów aktywności) ma tu zasadnicze znaczenie. A nawet jeśli nie konkretny pomysł, to chociaż spójna tematyka materiałów. Przeglądając wrzucane przez znajomych snapy widzę bowiem, że nic się tu nie trzyma kupy. Kopiowanie treści z Instagrama, umieszczanie zdjęć jedzenia, selfie, nieba, korka samochodowego czy oglądanego aktualnie filmu to jeden wielki śmietnik, który zachęca raczej do wyrzucenia konta z obserwowanych.

Reklama

I doskonale rozumiem dlaczego Snapchat jest popularny głównie wśród młodszych odbiorców. Trudno w tak krótkich formach przemycić wartościowe treści. A nie oszukujmy się, ta grupa wiekowa szuka w sieci raczej lekkiego i przyjemnego kontentu.

grafika: 1

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama