YouTube to serwis z którego mniej lub bardziej regularnie korzystają wszyscy internauci. To tam zaglądamy po zabawne filmiki, teledyski ulubionych artystów, ale też coraz częściej wszelkiej maści reportaże czy wywiady robione przez twórców, dla których to właśnie YT stał się głównym źródłem dochodu. Według badań przeprowadzonych przez niemieckiego profesora z Uniwersytetu w Offenburgu, Mathiasa Bärtla, trzy procent najpopularniejszych kont zgarnia aż... 90% pieniędzy, które trafiają do twórców z ramienia YT.
Na świecie rządzi 1% ludzi. Na YouTube trzy razy tyle, ale kasę zarabiają tylko wybrani
Dla wielu YouTube kojarzy się z łatwymi, szybkimi, pieniędzmi. No bo przecież tu trochę pogadamy przed kamerą, tam coś pokażemy i widownia się zbierze. Jakoś to będzie, prawda? Ano nie prawda. Najpopularniejsi Youtuberzy nim doszli do etapu w którym są na szczycie, dzień w dzień ciężko pracowali na swoją pozycję. Warto też mieć na uwadze, że czasami to nie pomysł, nie talent, ani nawet nie osobowość decyduje o sukcesie — a odrobina szczęścia. Alice Marwick z Uniwersytetu Północnej Karoliny w jednym z wywiadów powiedział wprost, że to bardzo trudny rynek. Bo o ile mamy jakąś niewielką rolę w telewizyjnym serialu to uda nam się bez problemu utrzymać, o tyle na YouTube możemy mieć pół miliona subskrybentów i wciąż chodzić do regularnej pracy. Takie są realia, zaś statystyki pozostają bezlitosne: 90% wszystkich odtworzonych filmów na platformie pochodzi z... 3% tamtejszych kont!
Według danych Mathiasa Bärtla 96,5% ludzi którzy próbują żyć z YouTube w Stanach Zjednoczonych nie przekroczy granicy ubóstwa (mowa tu o zarobku rzędu 12,140 dolarów rocznie na osobę lub 16,464 dolarów na gospodarstwo dwuosobowe). Co więcej — przebicie się do wspomnianych 3% kont których materiały cieszą się największą popularnością, wcale nie gwarantuje pieniędzy, z których spokojnie będzie można żyć — mowa tutaj o zarobku rzędu 16,800 dolarów w skali roku.
Sprawy zmieniają się w momencie, gdy trafiamy do jednego procenta najpopularniejszych twórców. Tutaj w grę zaczynają wchodzić już naprawdę duże pieniądze. Według danych z 2016 roku, tamtejsi twórcy nabili od 2 do 42 milionów wyświetleń na swoich filmikach — i kiedy pomnożymy to średnio przez dolara który wpada za każde tysiąc wyświetleń, nagle sumy te nabierają mocy.
Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że mowa tutaj o "czystym" zarobku z wyświetleń. Do tego każdy popularny twórca prędzej czy później dostaje propozycje reklamowe z prawdziwego zdarzenia. Poza tym firmy też zabijają się o to, aby korzystali z ich produktów i pokazywali, jak świetnie sprawdza się w codziennej pracy urządzenie (tu wpisz nazwę marki). Spotkania z fanami, goście honorowi na wszelkiej maści targach... YouTube to dopiero początek, jeżeli komuś naprawdę uda się wypłynąć do szerszej publiczności, to zarobek staje się nieco łatwiejszy.
Jednak najpierw trzeba mieć sporo zaparcia i szczęścia, by faktycznie trafić do wspomnianych trzech procent. A to wiąże się z ogromnymi nakładami pracy i sporym pakietem wyrzeczeń. Tym bardziej, że poziom (zarówno techniczny, jak i merytoryczny) ciągle rośnie, a przebicie się na szczyt z każdym miesiącem jest zadaniem jeszcze trudniejszym.
Źródło: Tech Spot
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu