Mobile

Xiaomi z dużym problemem - patenty poszły w ruch

Maciej Sikorski
Xiaomi z dużym problemem - patenty poszły w ruch
Reklama

Trafiła kosa na kamień. Tak w wielkim skrócie można opisać sytuację, w jakiej znalazła się firma Xiaomi. Parę dni temu pisałem, że wykonali świetny ru...

Trafiła kosa na kamień. Tak w wielkim skrócie można opisać sytuację, w jakiej znalazła się firma Xiaomi. Parę dni temu pisałem, że wykonali świetny ruch z wprowadzeniem do oferty oczyszczacza powietrza. Dywersyfikują źródła przychodów i nadal rosną w Chinach. O ile jednak w Państwie Środka sukces goni sukces, o tyle pojawił się problem na rynku, który miał się stać drugim potężnym filarem biznesu. Mowa o Indiach.

Reklama

Indie zajmują drugą pozycję na liście najludniejszych państw świata - olbrzymia liczba klientów, dla producentów elektroniki to bardzo łakomy kąsek. Popyt na smartfony rośnie bardzo dynamicznie, podobnie jest z konkurencją. Na tym rynku ulokowało się kilka miesięcy temu Xiaomi i szybko przeszło do działania. Podjęto taką ofensywę jak na rynku chińskim, zastosowano podobne metody, szybko okazało się, że są skuteczne - sprzedaż tego producenta rosła i zaczęto głośno mówić, że firma jest skazana na sukces w Indiach. A mieć silną pozycję w Chinach i w Indiach, to mieć naprawdę mocne karty w globalnym biznesie.

Z indyjskiego rynku docierały ostatnio różne wieści dotyczące Xiaomi. A to jakiś rekord sprzedaży, a to skuteczna walka z lokalnymi producentami, wreszcie plany produkowania sprzętu na miejscu. To mogło niepokoić inne firmy działające w tej branży. Możliwe jednak, że dobra passa Xiaomi niedługo się skończy - pojawił się poważny problem. Kilka tygodni temu pisałem, że zachodnie korporacje czekają na ekspansję chińskich producentów nowej fali:

W praktyce wschodzące gwiazdy mają pewien problem: brak portfolio patentowego. Z informacji, jakie pojawiły się w Sieci, wynika, iż kilka dużych firm (Microsoft, Nokia, Ericsson) szykuje już pozwy patentowe wymierzone w Xiaomi czy Meizu. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiły, jeśli wspomniani gracze nie respektowali patentów? Wypada skazać dwa powody: po pierwsze, były to małe firmy, manufaktury, z którymi walka nie miała większego sensu i nie przyniosłaby realnych korzyści. Po drugie, firmy te działały w Chinach, a dochodzenie tam swoich racji… Korporacje walczyłyby z wiatrakami, wydały pieniądze, lecz nic by na tym nie zyskały. Teraz sytuacja ulega zmianie.

Pięścią w stół uderzyła firma Ericsson, której udało się wstrzymać sprzedaż i reklamę produktów Xiaomi w Indiach. Zakaz obowiązuje do 5 lutego, kiedy to sprawa ma być rozpatrzona. Dla producenta to może być spory cios, poważne podcięcie skrzydeł. Należy mieć przy tym na uwadze, że decyzja indyjskich organów jest bardzo na rękę... rodzimym firmom. Xiaomi stało się dla nich zagrożeniem, więc każde problemy tego startupu są dobrą wiadomością dla producentów z Indii. O ile oczywisćie chiński gracz i firma, z którą współpracuje na tym rynku, będą przestrzegać wspomnianej decyzji. Na razie pojawiła się deklaracja chińskiej gwiazdy, że oficjalnie nie otrzymali żadnych dokumentów i badają sprawę. Sprzedaż trwa. Taka sytuacja nie musi się szybko zmieniać, a każdy dzień zwłoki oznacza dla Xiaomi poważne podkręcenie wyników.

Przejdźmy do roszczeń i działań firmy Ericsson. Czy to troll patentowy? Firma przekonuje, że nie. Zapewniają, że próbują dogadać się z Xiaomi w sprawie licencjonowania swoich technologii i trwa to już trzy lata. Problem polega na tym, że Chińczycy całkowicie ich ignorują. Skoro zatem nie chcą płacić za używanie rozwiązań, do których prawo ma europejska korporacja, których opracowanie kosztowało duże pieniądze, to Ericsson postanowił wytoczyć najpotężniejsze działo. Rozumiem ten ruch i w pełni go popieram.

Sytuacja, jaka ma teraz miejsce w Indiach z pewnością będzie obserwowana i analizowana przez wiele firm. To m.in. inni gracze z bogatym portfolio patentowym, którzy dowiedzą się, na ile skuteczne i opłacalne są działania podjęte przez Ericssona. Rozwój wypadków przyciągnie też uwagę konkurencji Xiaomi, w tym mniejszych chińskich producentów zmagających się z tymi samymi problemami. Do tego dochodzą inwestorzy pompujący pieniądze w ten biznes czy regulatorzy w innych krajach. Sprawa poważnie się komplikuje i nie można napisać, że dla Xiaomi to mało istotny problem.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama