Recenzje Sprzętu

Xiaomi Mi A1 - jaki jest nowy telefon chińskiego producenta? Pierwsze wrażenia

Paweł Winiarski
Xiaomi Mi A1 - jaki jest nowy telefon chińskiego producenta? Pierwsze wrażenia
20

Przez kilka ostatnich dni miałem okazję używać nowego telefonu Xiaomi, Mi A1. Jak sprawdza się sprzęt ze średniej półki, w którym umieszczono dwa aparaty z tyłu?

Mi A1 sprawia wrażenie telefonu z segmentu premium i to pierwsze, co rzuca się w oczy. Drugie to dość wyraźne inspiracje iPhonem. Szyk telefonowi nadaje metalowa, a dokładnie aluminiowa obudowa, która dostępna jest w trzech wersjach kolorystycznych. Dostaliśmy kolor czarny, złoty i złoty różowy. Jakość wykończenia jest naprawdę imponująca jak na telefon z tej półki cenowej. Ma zaokrąglone, ładnie zeszlifowane krawędzie i pomysłowo wkomponowane anteny. Nie zauważyłem żadnych niedociągnięć. A1 nie jest niestety wodoodporny i to zdecydowanie na minus.

Na prawej ściance znalazło się miejsce na przycisk zasilania i przycisk głośności na lewej natomiast na tackę z kartami SIM i MicroSD Dostajemy tu hybrydowy dual sim. Sprzęt naładujemy przez znajdujący się na spodzie port USB typu C, po jego lewej stronie umieszczono natomiast złącze słuchawkowe minijack, a po prawej maskownicę głośnika.

Ekran 2,5D FullHD pokrywa szkło Gorilla Glass, nie zdradzono natomiast której generacji. Sprzęt nie imponuje wielkością ramek, daleko mu w tym temacie do S8 czy LG V30. Mimo dość dużej przestrzeni pod ekranem nie zdecydowano się na fizyczne przyciski.

Sercem telefonu jest ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 625 taktowany częstotliwością 2 GHz, mamy tu 4 GB pamięci RAM i 64GB pamięci wewnętrznej, którą można rozszerzyć kartami pamięci o kolejne 128 GB. Benchmarki nie zachwycają, jednak są to wyniki, które znamy ze sprzętów ze Snapdragonem 625. Po kilku dniach testów nie zauważyłem problemów z działaniem, choć tu celowałbym w czystego Androida, który póki co nie sprawił mi żadnych problemów.

Na obudowie telefonu dumnie widnieje Android One, co również było wielokrotnie podkreślane podczas konferencji, na której swój własny blok dostał też jeden z pracowników Google. Oznacza to, że mimo swojej ceny, telefon będzie dostawał najnowsze wersje oprogramowania oraz został pozbawiony nakładek i dodatkowych aplikacji. Faktycznie, mamy tu gołego Androida, do końca roku A1 ma otrzymać Androida 8.0 Oreo. Tak, dobrze widzicie, nie ma tu MUI, nie ma też usług Xiaomi, na których bazuje cały ich ekosystem. Ja akurat chińską nakładkę lubię, ale po kilku dniach obcowania z A1 mogę śmiało powiedzieć, że mi jej nie brakuje. Sprzęt póki co działa naprawdę sprawnie, a obecność wyłącznie aplikacji Google jak i kilku zainstalowanych samodzielnie jak najbardziej mi się podoba.

Tylne aparaty są dwa - ten z szerokim kątem ma 12 megapikseli, podobnie jak telephoto. Szeroki obiektyw ma światło f/2.2, teleobiektyw 2.6, nie spodziewajcie się więc cudów, szczególnie w słabym świetle. Nieźle działa wykorzystujący dwa aparaty tryb portretowy, który rozmywa tło i wyciąga postać na pierwszy plan. Nie zawsze działa to idealnie, ale jak za telefon kosztujący około 900 złotych, efekt jest naprawdę zadowalający. Z nagrywaniem filmów bywa różnie, tylny aparat nagrywa w 4K, niezależnie jednak od rozdzielczości doskwiera brak stabilizacji. Wielka szkoda, że takowa się tu nie pojawiła.

Na swojej konferencji Xiaomi wielokrotnie podkreślało, że wsadziło do A1 flagowy aparat, jednak nie wyjaśniono co to znaczy. Pojawiły się też porównania z iPhone 7 Plus i OnePlus 5. Włóżcie to między bajki i nie traktujcie A1 jako konkurenta flagowców, bo zwyczajnie nim nie jest. Patrzcie na A1 jak na telefon za około tysiąc złotych, bo tym właśnie jest. I jeśli traktować go w ten sposób, wypada naprawdę dobrze. Sukces w Polsce to przede wszystkim cena. Jeśli zostanie ustalona na powiedzmy 899 złotych, w tym segmencie Mi A1 może pozamiatać. Na pierwszy rzut oka jest to bowiem naprawdę fajny telefon za niewielkie pieniądze.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu