„Winiarski, idź posmakuj normalnego życia, a nie marnujesz je przed ekranem”. Liczę się z takimi komentarzami, ale naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić ...
Wyobrażacie sobie swoją codzienność bez sieci? Ja już nie
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
„Winiarski, idź posmakuj normalnego życia, a nie marnujesz je przed ekranem”. Liczę się z takimi komentarzami, ale naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić swoją codzienność bez dostępu do sieci i całej wygody, jaka się z nią wiąże.
I niedawno zauważyłem, że nie jestem jedyny. Z osobami zainteresowanymi technologiami i elektroniczną rozrywką jest tak, że to właśnie internet jest głównym źródłem wiedzy i pozyskiwania informacji. Jeśli dochodzi do tego jeszcze praca w sieci (jak chociażby w Antyweb), nie widzę innej opcji. Szukacie wiadomości ze świata gier lub technologii w telewizji? Nie sądzę - programy informacyjne faktycznie czasem je poruszają, ale na ogół w otoczce skandalu, bo przecież kogo interesowałby nowy model telefonu od jakiegoś producenta? Papierowa prasa ma niestety tę przypadłość, że nie nadąża za światowymi informacjami - taka wada cykli wydawniczych. Felietony - tak, mogę je czytać na papierze, newsów już nie.
Sprawdź numer buta, kupimy go w sieci
Zauważyłem jednak ostatnio ciekawe zjawisko. Przez kilka dni nie trzymałem w uszach słuchawek i mimochodem wyłapywałem fragmenty rozmów mijanych osób. Kilka dni temu byłem niechcący świadkiem podrywu. Siłownia, bieżnia, na niej dziewczyna, obok niej chłopak. Śmiechy, chichy, nieefektywny trening, który polegał na przewracaniu oczami i odgarnianiu włosów. Na koniec wymienili się numerami telefonów? Nie - „odezwę się do Ciebie na fejsie”. Jeśli oczywiście zapamięta imię, nazwisko i zdjęcie profilowe pomoże w znalezieniu poznanej niewiasty.
Sklep z obuwiem w jednym z warszawskich centrów handlowych. Młoda para przymierza buty, jedno z nich w tym czasie wpatruje się w ekran smartfona i czegoś szuka. Przy wyjściu zapamiętują numer i model buta, słyszę „na allegro jest 40 zł taniej, dobrze że przymierzyłaś, to jesteśmy pewni numeru”. Powiecie, że to trochę „polskie cebulactwo”, ale miło, że dzisiejsza młodzież jest tak zaradna i oszczędza pieniądze rodziców. Ciekawe, czy poszli potem do kina, zobaczyli rozpiskę i skomentowali, że szkoda kasy i obejrzą w sieci.
Takie przykłady można mnożyć. Ja też często łapię się na tym, że to sieć staje się dla mnie jednym z podstawowych sposobów zarówno na pozyskiwanie informacji jak i kontakt z nowo poznanymi osobami. Spotykamy ich w Antywebie dużo, szczególnie na konferencjach i wyjazdach. Zauważyłem, że nie wymieniamy się już numerami telefonów, tylko dodajemy do znajomych na Facebooku. I mogę to dziś powiedzieć bez cienia wątpliwości - Messenger wygrał praktycznie ze wszystkim jeśli chodzi o narzędzia do kontaktu. Facebookowego czata używam częściej niż smsów i innych form szybkiej komunikacji. Maili, jeśli wypowiedź ma być dłuższa lub bardziej formalna.
Wygodna i szybkość dostępu do informacji
W sieci szukam informacji o godzinach otwarcia sklepów, cenach biletów na weekendowe wypady z synem. Tam zaglądam chcąc sprawdzić, o której grają w kinie film, gdzie znajdę najbliższy sklep z jakimiś towarami. Z sieci biorę informacje o pogodzie, na sieciowych mapach sprawdzam drogę i odległość przed zaplanowaną podróżą. Szukałem niedawno tapicera i byłem wręcz rozczarowany, że łatwiej było to zrobić przez znajomych - w sieci znalazłem tylko przypadkowe numery. Bez ofert, cenników i możliwości sieciowego kontaktu. Próbuję się przekonać do dużych spożywczych zakupów. Skorzystałem z takiej opcji raz i było w porządku, podejrzewam więc, że za jakiś czas całkowicie zrezygnuje z wycieczek do supermarketu i pakowania pełnych toreb do bagażnika.
Napiszecie, że to uzależnienie od sieci. A ja odpowiem, że skoro jest łatwo, szybko i przyjemnie, to czemu nie korzystać? Skoro jest tu tyle potrzebnych każdego dnia informacji, bez sensu byłoby na siłę szukać mniej wygodnych i bardziej czasochłonnych sposobów ich pozyskiwania.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu