Jak podaje Ars Technica, nieznani na razie cyberprzestępcy wykorzystali błąd w zabezpieczeniach Instagrama, by z wewnętrznej bazy pozyskać m. in. adresy e-mail oraz numery telefonów – głównie celebrytów. Okazuje się jednak, że powstają strony zawierające owe dane – źródło opisuje witrynę, w której można uzyskać dostęp nawet do 6 000 000 wyciekłych kont. Jedno zapytanie wprowadzone do wyszukiwarki cybeprzestępców kosztuje 10 dolarów. Wykonano już analizy mające na celu ustalenie, czy stworzona strona rzeczywiście zawiera prawdziwe informacje. Potwierdzono autentyczność opublikowanych baz – wyszukiwania wskazują bezpośrednio na istniejące konta. Niektóre z kont na Instagramie, które zostały dotknięte wyciekiem mogły się pochwalić nawet kilkoma milionami obserwujących. Opublikowanie takich newralgicznych danych mogłoby być dla celebrytów nieco kłopotliwe. Badacze otrzymali dostęp do próbki zawierającej w sobie jedynie 10 000 rekordów.
Czy jest się czego obawiać?
Zdecydowanie, nawet jeśli takowe bazy stanowią kompilację informacji pochodzących z poprzednich incydentów na Instagramie. Jeżeli aktywnie korzystacie z tej platformy, powinniście zmienić hasła i jeżeli nie musicie – po prostu nie podawajcie tam swoich danych takich jak numery telefonów, itp. Do zarządzania tego typu usługami warto mieć także konto e-mail, które w razie wycieku nie będzie narażało nas na nieprzyjemne konsekwencje.
Więcej z kategorii Bezpieczeństwo:
- Użytkownicy Parler boleśnie przekonują się, że w internecie nic nie ginie
- Rozpoznawanie twarzy (i służby) dały plamę: niewinny mężczyzna spędził 10 dni w areszcie
- Przy użyciu tej techniki będzie można sforsować każdy zamek w drzwiach?
- Lokalizator dla dziecka - jak działa, ile kosztuje? Odpowiadamy!
- Ogromne zmiany na Pornhub: ograniczenia pobierania, dokładna moderacja i narazie treści tylko od partnerów