Czy w całym kraju można wprowadzić walutę wirtualną, którzy miałaby w przyszłości wyprzeć tę rządową? Na razie takie perspektywy pozostają raczej w sf...
Czy w całym kraju można wprowadzić walutę wirtualną, którzy miałaby w przyszłości wyprzeć tę rządową? Na razie takie perspektywy pozostają raczej w sferze fantastyki. Choć Islandczycy już teraz starają się wcielać ją w życie. Stworzyli Auroracoin, walutę zarezerwowaną tylko dla tego jednego kraju i zaczęli rozdawać ją mieszkańcom. Jak im idzie?
Sytuacja finansowa Islandczyków na pewno nie jest godna pozazdroszczenia. Ze starcia z pierwszą falą kryzysu z 2008 roku wrócili na tarczy. I to do tego stopnia, że konieczne stało się zaciągnięcie pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i od konsorcjum m.in. z naszym udziałem – Polska pożyczyła Islandii $200 mln.
330 tysięcy mieszkańców tej przepięknej wyspy nie darzy w dalszym ciągu zaufaniem swojej narodowej waluty – korony, która mocno cierpi przez wysoką inflację.
Te dwa czynniki doprowadziły grupę (?) ukrywającą się pod pseudonimem Óðinsson, do pomysłu stworzenia własnej waluty cybernetycznej. Powstał Auroracoin – klon Litecoina, który teraz jest rozdawany mieszkańcom Islandii. Aby go otrzymać trzeba się zarejestrować na specjalnej stronie internetowej, dostępnej tylko na wyspie i… czekać.
Great infographic by @CoinTelegraph pic.twitter.com/L9URVr75Af
— auroracoin (@auroracoinIS) kwiecień 28, 2014
Pula Auroracoinów jaka kiedykolwiek znajdzie się w obiegu wynosi 21 mln. Obecnie wykopano połowę tej sumy, a z tej połowy 10 % rozdano. Najpierw jednak użyto systemów rządowych (to jedyny wkład polityków, którzy od inicjatywy się oficjalnie odcinają) do sprawdzenia czy zgłaszające się osoby rzeczywiście są Islandczykami.
Niestety pierwsze obserwacje nie są najlepsze, gdyż kurs względem marca ($97), spadł o połowę. A stało się to wynikiem postępowania samych beneficjentów, którzy zamiast wydawać Auroracoin, najczęściej ją po prostu wymieniali… na Bitcoiny…
Oczywiście jest jeszcze zbyt wcześnie, aby wyrokować, że dany eksperyment nie spełnia pokładanych nadziei, jednak już teraz widać, że akcję można było przygotować lepiej. Przede wszystkim należałoby zadbać o zwiększenie ilości sklepów, gdzie wirtualne monety można wydawać. Bo 4 miejsca w samym Reykjaviku to zdecydowanie zbył mało. Dla porównania w Polsce jest ich 67 z czego większość w Warszawie.
Zdecydowanie lepiej byłoby więc na początku zadbać o niezbędną infrastrukturę, tak jak planują to zrobić studenci MIT, przeprowadzający podobny eksperyment na nieco mniejszą skalę, choć z większymi środkami. Pisałem o nich w zeszłym tygodniu.
Błędem wydaje się tez także zamierzenie ograniczania waluty tylko do jednego kraju, kiedy jej siłą jest możliwość bezproblemowego przenoszenia wartości z jednego końca świata na drugi. Wydaje się, że natychmiastowa wymiana na pewniejszy środek tezauryzacji była do przewidzenia, choć i sam Bitcoin najlepszy w te klocki nie jest…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu