Jest jeszcze sporo inny, ale ten moim zdaniem, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia wokół WannaCrypt jest najlepszy. Odniosę się do naszych świetnych komentatorów, którzy tworzą na Antywebie niesamowitą społeczność. W stosunku do pewnej ich grupy stanę okoniem. O co chodzi? O uparte trwanie przy Windows 7 lub Windows 8.1.
Właściwie za każdym razem, gdy piszemy o Windows 10, pewna grupa komentatorów - z różnych powodów deklaruje swoje trwanie przy starszych wersjach systemu Microsoftu. Powody są różne - od niezadowolenia z powodu redesignu interfejsu systemu, aż po bezpodstawne oskarżenia o szpiegowanie użytkowników. Wszystko rozbija się o rozbudowaną w Windows 10 telemetrię, która wbrew przekonaniom niektórych nie służy do rozwijania wokół klientów macek z Redmond. Po części owe obawy rozumiem, bowiem wiele wskazuje na to, że w obecnych realiach prywatność istnieje tylko w słownikach (patrz: exploity NSA dla popularnego oprogramowania - nie tylko dla Windows!).
Niemniej, okazało się, że uporczywe trwanie przy starszych wersjach systemu może być źródłem nieszczęść. Na co narażają się użytkownicy poprzednich wersji oprogramowania - nie tylko Windows? Na brak aktualizacji, albo dłuższy czas oczekiwania na nie, mniejszą ilość ważnych funkcji, gorszą wydajność. Stawiając obok siebie Windows 7 oraz "dziesiątkę", można bardzo szybko stwierdzić: najnowsze "okienka" są szybkie, bezpieczne (jeżeli użytkownik bierze sobie do serca bezpieczeństwo komputera) i wyposażone w potrzebne użytkownikom funkcje.
Dlatego nie rozumiem osób, które bagatelizują "dziesiątkę" na rzecz Windows 7. Kaspersky dostarcza nam kolejnych powodów za tym, by aktualizować starsze systemy
WannaCrypt, szeroko opisywane przez nas złośliwe oprogramowanie z gatunku ransomware przetoczyło się przez technologiczny świat powodując ogromne straty nie tylko w infrastrukturach firmowych. W sieci pojawiły się nawet bardzo śmiałe teorie na temat pochodzenia owego zagrożenia - jedna z nich mówi o związkach autorów wirusa z Koreą Północną. Mimo faktu, iż opisaliśmy te doniesienia, podchodzimy do nich niesamowicie ostrożnie, przy okazji stwierdzając, że w przypadku reżimu Kim Dzong Una, takowe działania byłyby niesamowicie... logiczne.
Kaspersky, oprócz analizy kodu zagrożenia, dokonał również pomiarów dotyczących zaatakowanych wersji Windows. Okazało się, że najbardziej ucierpieli użytkownicy... Windows 7. Weźcie jednak pod uwagę to, że w dalszym ciągu jest to najpopularniejszy Windows na świecie, a to bezpośrednio wpływa na podobne statystyki. Trzeba mieć również świadomość tego, że polityka uaktualnień w Windows 7 znacząco różni się od tej zastosowanej w Windows 10. Ten drugi system bowiem daje użytkownikom mniejszą kontrolę nad sposobem wdrażania aktualizacji - możliwości odroczenia / anulowania poprawek są dużo mniejsze.
Poprawki skutecznie utrudniające WannaCrypt działanie na Windows 10 zostały wdrożone już w marcu drogą aktualizacji automatycznych. Użytkownicy Windows 7 w podobnym okresie otrzymali stosowne łatki, ale... powodem, dla którego pozycja starszej wersji systemu Microsoftu jest tak wysoka jest niechęć użytkowników do aktualizacji automatycznych. Spójrzmy na zestawienie Kaspersky'ego - Windows 10 znajduje się na granicy błędu statystycznego. Windows 7? Szkoda gadać.
Nawet przy założeniu, że Windows 7 to system niezwykle popularny w firmach, gdzie korzysta się ze specyficznego, bardzo podatnego na zmiany wersji systemu oprogramowania należy stwierdzić, że największymi winowajcami są zwyczajnie ludzie. Gdyby tylko maszyny z Windows 7 były zabezpieczone przez łatkę uniemożliwiającą WannaCrypt działanie, skala ataku byłaby znacznie mniejsza. Jak widać - nie zawsze oddanie większej kontroli użytkownikom daje korzyści. Jak widać na powyższym przykładzie, czasami doprowadza to do małych "tragedii".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu