Który kraj kojarzy się z wiatrakami? Utarło się, że Holandia, ale to ma związek z głębszą przeszłością. Dzisiaj takim państwem może być Dania - to ona...
Który kraj kojarzy się z wiatrakami? Utarło się, że Holandia, ale to ma związek z głębszą przeszłością. Dzisiaj takim państwem może być Dania - to ona staje się symbolem zmian energetycznych, stawiania na OZE, czerpania energii elektrycznej z pracy wiatraków. Poprzedni rok był pod tym względem rekordowy, lecz trzeba podkreślić, że Duńczycy... pobili własny rekord sprzed roku. Łopaty wiatraków pracowały w ostatnich kwartałach naprawdę intensywnie i przyniosło to zauważalne efekty.
Zacznę od przywołania tekstu z połowy ubiegłego roku. Pisałem wówczas, że Duńskie wiatraki pracują aż miło – wytworzyły więcej energii niż potrzebuje kraj. Część z Was pewnie pamięta wpis, pozostałych zachęcam do lektury. Opisywałem ciekawą sytuację, do której doszło w Danii: farmy wiatrowe pracowały na tyle intensywnie, że Dania mogła z tego źródła zaspokoić własne potrzeby i wyeksportować nadwyżkę produkcji. Oczywiście złożyło się na to kilka czynników, a wśród nich wymienić można odpowiednią pogodę - solidnie wiało.
Tak można ponoć podsumować cały 2015 rok - wiatru nie brakowało, a to przełożyło się na dobre wyniki farm. Przez cały 2015 rok wyprodukowały one energię elektryczną, która mogłaby zaspokoić 42% potrzeb energetycznych kraju. To rekord. Poprzedni też należał do Danii: w roku 2014 było to 39%. Warto podkreślić, że ten wskaźnik zmienia się od lat i wyraźnie to widać - przed dekadą wynosił niecałe 20%. A w roku 2020 ma wynieść 50%. Tak, energia elektryczna produkowana przez wiatraki ma odpowiadać połowie potrzeb energetycznych skandynawskiego kraju.
Entuzjaści OZE stwierdzą, że to świetna wiadomość, że z Duńczyków trzeba brać przykład - pokazali, że można. U nas tylko węgiel i węgiel, a na Zachodzie czerpią korzyści z ujarzmiania sił natury. Jest ekologicznie, jest zdrowo. Nawet, jeśli taka energia jest droższa, to w ogólnym rozrachunku wychodzi taniej/lepiej (np. z uwagi na ograniczenie zanieczyszczeń wywoływanych przez spalanie paliw kopanych). Ludzie ci mogą stwierdzić, że Dania jest przykładem na to, iż wiatraki nie muszą być dodatkiem do tradycyjnych elektrowni, ale pełnoprawnym, sensownym źródłem energii.
Swoje zdanie przedstawią też oczywiście krytycy tych rozwiązań. A liczba zarzutów pod adresem wiatraków, szerzej OZE, będzie naprawdę długa. Wszystkich nie przytoczę, ale pojawią się pewnie kwestie uzależnienia od kaprysów pogody, szkodliwości farm wiatrowych, ich wydajności oraz kosztów związanych z inwestycją. Ostatecznie ktoś może stwierdzić, że Dania to niewielki kraj i łatwiej się mu przestawić na takie źródło energii. Zwłaszcza, że tam faktycznie wieje.
Kto ma rację? Obie strony. Częściowo. Zgodzę się z tym, że rozwiązania, które sprawdzają się w przypadku Danii, nie muszą być dobre dla Polski czy innych państw. Bo tam faktycznie potencja farm wiatrowych jest większy. Wiatraki mają swoje minusy i z tym nie wypada się spierać, można natomiast wskazać, że mają one więcej zalet/mniej wad niż rozwiązanie X. Trzeba też na to spojrzeć przez pryzmat rozbudowanej sieci energetycznej, w której uczestniczy więcej państw z różnymi źródłami pozyskiwania energii. Dania mogła sprzedawać energię do państw ościennych, gdy produkowała nadmiar i kupować ją, kiedy wiatr przestawał wiać. W innych krajch może to przecież działać podobnie, ale w ich przypadku decydującą rolę będzie odgrywała energia słoneczna czy ta pochodząca z elektrowni wodnych. W szerszej perspektywie da się zbudować wydajny system. Zresztą, ta myśl nie jest nowa. Przykład Danii pokazuje po prostu, że to nie muszą być mrzonki.
Czytając na temat duńskiego osiągnięcia, ponownie zacząłem się zastanawiać nad kwestią wytwarzania i gromadzenia energii. Samo jej produkowanie w ramach OZE przestaje być pieśnią przyszłości - to widać. Ale nadal nie jesteśmy w stanie korzystać w pełni z tego rozwiązania, ponieważ nie potrafimy ten energii przechować. Na tym polega nasz problem i to zagadnienie musi być zgłębiane. Element układanki, którego najbardziej brakuje...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu