Jak bumerang powraca w UE temat zapełniania katalogów VOD lokalnymi treściami. To nie jest dobra wiadomość dla Apple TV+.
Unia Europejska jest zdeterminowana w walce o europejskie treści w serwisach VOD. Działania w tej sprawie obserwujemy już od kilku lat. W październiku 2018 Konrad pisał o tym w temacie Netflixa i Amazon Prime Video:
Parlament Europejski przegłosował nowe przepisy, o których pisaliśmy wcześniej. W efekcie co najmniej 30% dostępnych w ofercie produkcji takich usług jak Netflix czy Amazon Prime Video, ma pochodzić z lokalnych rynków europejskich. Przepis dotyczy także tradycyjnych nadawców, ale ci nie będą raczej mieli problemu z uzyskaniem takiego współczynnika. Co innego w przypadku zagranicznych gigantów, którzy są na wstępnym etapie inwestycji w europejskie produkcje. W najlepszej sytuacji znajduje się Netflix, zbliżający się do tego progu, natomiast Amazon będzie zmuszony do podjęcia konkretnych działań w najbliższym czasie. Przypomnijmy, że Netflix zapowiedział na końcówkę listopada premierę pierwszego swojego serialu „1983” – zwiastun jest już dostępny.
I w przypadku Netflixa trudno nie dostrzec chęci dostosowania się do tych wymagań — chociaż jeżeli chodzi o finalne efekty europejskich Originalsów to... nie za bardzo jest się czym chwalić. Teraz jednak irlandzcy prawodawcy skupiają się na wdrożeniu tego prawa, co faktycznie mogłoby odbić się na platformach VOD, w tym skromniutkiej bibliotece Apple TV+. W Online Safety and Media Regulation Bill znalazł się podpunkt:
obowiązek spełnienia przez usługi VOD 30% treści europejskich oraz zapewnienia wyeksponowania ich w katalogach.
Takowe miałyby dotyczyć nie tylko filmów i seriali wyprodukowanych na terenie państw Unii Europejskiej, ale europejskich w ogóle — na szczęście zaliczać się do nich będą również te chociażby z Wielkiej Brytanii. To może choć trochę ułatwić, ale umówmy się — nie za wiele. Apple TV+ to amerykańska usługa która koncentruje się mocno na tamtejszych gwiazdach kina. I absolutnie nic nie wskazuje na to, by miało się to w najbliższym czasie zmienić. Na 42 filmy i seriale dostępne w katalogu Apple TV+, tylko jeden jest europejski. Chodzi o brytyjską komedię. Także nawet przy tak biednej bibliotece, Apple TV+ musiałoby zaserwować co najmniej kilkanaście nowych filmów / programów. Szczerze mówiąc — patrząc na tempo rozwoju nie za bardzo jestem to w stanie sobie wyobrazić. Jak słusznie zauważa jeden z komentujących na MacRumors, taki wymóg w stosunku do amerykańskiego giganta nie ma za dużo sensu. I super przykładem jest tutaj odwrócenie sytuacji i zmuszanie np. BBC do zapełnienia 30% katalogu amerykańskimi treściami, by móc działać w Stanach Zjednoczonych.
Jestem bardzo ciekawy rozwoju sytuacji — bo choć wielu specjalnie za Apple TV+ nie zatęskni, to mimo wszystko szkoda byłoby stracić dostęp do usługi. Zwłaszcza teraz, kiedy aplikacja Apple TV trafia na telewizory i konsole do gier, więc aby wygodnie cieszyć się filmami i serialami nie trzeba już być obwarowanym w ekosystem giganta. Ciekawe w takim razie co ze sklepem/wypożyczalnią Apple TV — czy ich takie zmiany także by dotknęły?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu