To odrobinę dziwne pisać o programie, który we wrześniu skończy tyle samo lat co ja. Tak - we wrześniu 1993 roku pojawiła się pierwsza wersja Windows Commandera (następnie: Total Commander), menedżera plików dla systemu Windows, który nawiązuje do tradycji takich legend jak Norton Commander. Bogata funkcjonalność oraz prostota powodują, że oprogramowanie jest niezwykle popularne na całym świecie.
Jest jeszcze coś, co powoduje, że Total Commander jest tak niesamowicie popularny: to właściwie brak ograniczeń w korzystaniu z niego. Zasadniczo, menedżer plików jest udostępniany na licencji shareware, po miesiącu użytkownik jest zobowiązany do zapłacenia za niego - w przeciwnym wypadku będzie mu się wyświetlać okienko, w którym zostanie poinformowany o tym, że Total Commander nie jest darmowy i musi kliknąć jeden z przycisków: 1, 2 lub 3, aby go uruchomić. Nawet po końcu okresu próbnego nie jest blokowany do niego dostęp, autor w żaden intruzywny sposób nie chce wymuszać na użytkownikach dokonania opłaty. Nie wiadomo ile osób w ogóle za niego zapłaciło: pewne jest to, że nic nie zmieniło się od pierwszego wydania i najpewniej nic nie zmieni się w przyszłości. A zatem, ortodoksyjni użytkownicy, którym nigdy nie udało się wspomóc autora programu mogą być spokojni.
U mnie Total Commander spełnia przede wszystkim funkcję wygodnego menedżera połączeń z serwerami FTP - niezwykle pomocny jest przy ładowaniu plików na serwer lub edytowaniu czegokolwiek, co się na nim znajduje. Odkąd zajmuję się czymkolwiek, co związane jest z hostingami, itp., korzystam właśnie z Total Commandera. Coraz rzadziej zdarza się, że muszę go otwierać, jednak w większości przypadków nie wierzę autoinstalatorom oprogramowania na serwerach, nie mogę dogadać się z przeglądarkowymi menedżerami plików. Total Commander staje się dla mnie wtedy właściwie naturalnym wyborem i nie wyobrażam sobie korzystać z czegokolwiek innego. Doskonale pamiętam, że dawno, dawno temu wraz z Notatnikiem++ był moim codziennym zestawem "roboczym", kiedy to jeszcze bardzo interesowało mnie utrzymywanie własnych stron w internecie. Niestety z tego wyrosłem i zająłem się nieco innymi rzeczami.
Zobacz także: To kara za niepłacenie za WinRAR-a - o co chodzi?
Dlaczego Total Commander, a nie Windows Commander?
O to warto zapytać sam Microsoft, który mocno obraził się na twórcę tego programu i w 2002 roku spowodował, że ten musiał się ratować kosmetyczną zmianą w nazwie. Zaistniała groźba pozwu sądowego, w którym Microsoft chciał dochodzić praw autorskich do korzystania z nazwy "Windows". Według giganta, wykorzystanie tego przedrostka mogło implikować przekonanie, wedle którego Windows Commander stanowi lub powinien stanowić integralną część systemu. Dodatkowo, zastosowanie takiej nazwy miało istotnie wpłynąć na popularność oprogramowania. Ostatecznie, w listopadzie 2002 roku nazwa została zmieniona, a groźba pozwu sądowego oddalona.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu