Recenzja

Fenomenalny dźwięk przestrzenny i (niestety) przeciętny mikrofon. Test Astro Gaming A50 - headsetu za ponad 1300 zł

Paweł Winiarski
Fenomenalny dźwięk przestrzenny i (niestety) przeciętny mikrofon. Test Astro Gaming A50 - headsetu za ponad 1300 zł
1

Ponad 1300 złotych za hedset do gier? Popularna w USA marka Astro Gaming wkracza do Polski i serwuje tak dobry dźwięk przestrzenny, że pakując słuchawki dla kuriera mam łzy w oczach. Niestety sprzęt ma jeden mankament, ale po kolei.

Wygląd, wykonanie i komfort użytkowania

Bardzo podoba mi się wykonanie Astro A50. Czarny matowy plastik łączy się z bardzo ładnym błękitnym, metalicznym wykończeniem mechanizmu regulacji słuchawek - wychodzące z muszli przewody są podobnego koloru - widać, że ktoś przysiedział przy projekcie i starał się połączyć elegancję z zadziornością. A50 nie wyglądają jak wszystkie inne bezprzewodowe słuchawki i za to duży plus.

Na prawej słuchawce znalazł się przełącznik power, przycisk Dolby Headphone 7.1 Surround oraz przełącznik trzech presetów ustawień. Jest też wygodna w użyciu rolka podgłaszania. Na zewnętrznej stronie słuchawki, w samej obudowie, zamontowano mechanizm ustawiania balansu głos-gra. Lewa słuchawka posiada natomiasts ruchomy, choć sztywny mikrofon - jeśli chcecie go całkowicie wyłączyć, trzeba ustawić go w pionie.

Astro A50 to jedne z wygodniejszych słuchawek jakie miałem na głowie. Lekkie, wygodne, materiał przylegający do głowy i uszu nie grzeje i nie drapie. Nic tu nie ciśnie, również w okularach. Pałąk również otrzymał fragment z "poduszką" przez co nie czuć go na czubku głowy.

Ale jak to bez światełek? Astro A50 nie ma kolorowego podświetlenia LED. Część z Was pewnie w tym momencie przestała czytać i skreśliła headset z listy zakupów. Im jestem starszy tym bardziej podobają mi się kolorowe światełka, co przeczy twierdzenie, że mężczyzna nabiera rozsądku z wiekiem. Z drugiej strony po co w headsecie LED-y skoro i tak mamy sprzęt na głowie, przez co nie widzimy podświetlenia?

Nie wiem dla ilu osób to ważne, ale Astro A50 dość trudno utrzymać w czystości. Błyszczące elementy bazy przyciągają kurz jak szalone, matowe wykończenie słuchawek zbiera natomiast plamy od palców. Szybko brudzą się również poduszkowe wykończenia. Tak naprawdę piszę o tym tylko po to, by usprawiedliwić paprochy na zdjęciach :)

Astro A50 to nie tylko słuchawki, ale również baza do ładowania. Zastosowano tu system magnesów, słuchawek nie wpinamy więc do bazy, ale na niej kładziemy - w taki sposób, by dotknęły się odpowiednie styki. Na początku będziecie musieli wyczuć dobre ułożenie, ale później jest to już intuicyjne. Pomysł fajny, bo sprzęt nie będzie się walał pod telewizorem czy przy monitorze - minusem jest natomiast prędkość ładowania. Idzie to dość topornie i jeśli chcecie szybko naładować headset, lepiej podłączyć go do ładowarki - na szczęście istnieje taka możliwość - na prawej słuchawce jest złącze microUSB.

Producent deklaruje 15 godzin pracy na jednym ładowaniu i choć wynik ten jest minimalnie na wyrost, to 13-14 godzin na rozsądnych ustawieniach głośności jest jak najbardziej w zasięgu. To bardzo fajny wynik, dzięki któremu nie będziecie się martwić rozładowanym headsetem. A po skończonej zabawie po prostu odłożycie słuchawki do bazy i następnym razem będą w pełni naładowane. Baza ma wskaźnik stanu baterii, nie trzeba więc zaglądać do aplikacji by sprawdzić, czy starczy energii na kolejną sesję z grą. Fajnym bajerem jest też automatyczne przechodzenie w stan czuwania gdy headset nie jest używany.

Z tyłu stacji znajdziecie gniazda optyczne, złącze mini-jack 3,5 mm, złącze USB do zasilania, z boku natomiast dodatkowe USB i przełącznik platform - PC lub PlayStation 4. I tu ważna informacja - A50 dostępne jest w dwóch wersjach - testowanej przeze mnie PC/PS4 oraz PC/X1. Omawiając wygląd wspomniałem o błękitnym wykończeniu - jest ono właściwe dla wersji PS4, Xboksowe słuchawki zamiast niebieskiego mają zieleń. Fajny szczegół.

Bez aplikacji ani rusz

Astro A50 nie do końca potrafi się zdecydować czy chce być headsetem dla PC-towców czy konsolowców. Celowałbym przede wszystkim w tę pierwszą grupę, a przełącznik pozwalający przejść w tryb PS4 i złącze optyczne, którym podpinałem urządzenie do konsoli Sony traktował raczej jako dodatek. Skąd taka śmiała teza? Jeśli używacie którychkolwiek oficjalnych słuchawek Sony dla PlayStation 4, na pewno zauważyliście, że posiadają one dedykowaną aplikację. Nie pozwala na wiele, a profile dźwiękowe nie są uzupełniane o nowe zestawy tak często jak powinny, ale ewidentnie czuć, że to sprzęt dedykowany konsoli. Astro A50 też posiadają aplikację, ale na PC (no dobrze, na Maka również).

I w sumie nie ma w tym nic nadzwyczajnego poza tym, że tylko w ten sposób na da się skonfigurować słuchawki, ustawić profile dźwiękowe, skorygować czułość mikrofonu czy bramkę szumów. Oczywiście nie wymagam pełnego panelu sterowania na którejkolwiek ze słuchawek, ale wyobraźcie sobie sytuację, w której nie macie komputera - trudno w takim wypadku uznać, że da się wykorzystać możliwości urządzenia. Może dodatkowa aplikacja na smartfona byłaby lepszym pomysłem? Tylko gdybam - natomiast kiedy wyciągniecie słuchawki z pudełka, od razu zainstalujcie aplikację i skonfigurujecie urządzenie za jej pomocą. Szczególnie, że to w aplikacji ustawia się profile, które później można przełączać z poziomu prawej słuchawki.

Aplikacja pozwala również na import zewnętrznych profili, a tych znajdziecie w sieci sporo - warto pogrzebać, chociażby na forum producenta, niektóre propozycje graczy są naprawdę świetne.

Ten dźwięk przestrzenny jest FENOMENALNY

Gracie czasem na słuch? W ekipie od PUGB nasz najlepszy zawodnik często ucisza nas podczas zabawy, polega bowiem bardziej na słuchu niż na wzroku. I wiecie co? Prawie zawsze ma rację. Jestem bardzo ciekawy jak ten zmysł wyostrzyłby mu się gdyby używał Astro A50. Dolby Headphone 7.1 surround w tych słuchawkach to jest jakiś kosmos - nie ma znaczenia czy gracie na PC, czy na PS4, szybko zaczniecie grać na słuch. Trzeba się oczywiście do tego przyzwyczaić, ale po kilkudziesięciu minutach zabawy zauważycie, że nawet stojąc tyłem do przeciwnika będziecie wiedzieć z której strony słychać kroki i strzały. A to oznacza, że podczas obrotu skończy się celowanie na ślepo. Miałem też wrażenie, że jestem w stanie "usłyszeć" odległość wroga, co nie zdarzało mi się w innych headsetach. Nie wiem na ile to możliwe, a na ile urojone, ale chcę tak grać.

Kapitalna sprawa, szczególnie podczas sieciowych zmagań. Czy to oszustwo? No cóż, nie naginacie zasad, po prostu macie lepszy sprzęt - coś jak Razer Raiju Ultimate z krótszymi spustami i szybszymi analogami. W ogóle cały czas wierzę, że używając tych dwóch gadżetów gra mi się lepiej, lepsze są też wyniki. Ale czy tak faktycznie jest? Trudno ocenić, na pewno gra mi się przyjemniej, a wrażenia audio są dużo lepsze niż na dedykowanych słuchawkach od PlayStation 4. Mam wrażenie pełniejszego odczytywania sceny dźwiękowej w grach, dużo lepszej orientacji przestrzennej, sam dźwięk jest też czystszy i mocniej podbity.

Bardzo przyjemnie słuchało mi się też na Astro A50 muzyki, korektor w aplikacji pozwolił ustawiać ciekawe brzmienia, trzeba jednak pamiętać by na jeden z presetów wybrać media i wyłączyć dźwięk 3D. Podobnie z filmami - ciepły, przyjemny dźwięk, bardzo przyjemnie montowało mi się w nich również wideo. To są jednak słuchawki przede wszystkim dla graczy, ich najmocniejszą stroną jest dźwięk przestrzenny - nadadzą się oczywiście do konsumpcji multimediów, ale nie wywołają takiego efektu jak podczas grania.

Ale co się stało z jakością dźwięku z mikrofonu?

Wiecie już, że jakość dźwięku w słuchawkach jest kapitalna, podobnie jak trzeci wymiar, który robi ogromne wrażenie i jeśli umiecie wykorzystywać dźwięk podczas sieciowych zmagań, możliwe że to właśnie ten element da Wam przewagę.

W porównaniu z dźwiękiem w słuchawkach, kiepsko wypada niestety mikrofon, choć tu też dużo zależy od tego, czego po tej części headsetu oczekujecie. Co ciekawe, kiedy grałem na PlayStation 4 wszyscy mówili, że jest ok - to nie podłączam do konsoli high-endowych słuchawek, używam od dawna dwóch konstrukcji - Sony PlayStation Wireless Headset 2.0 niestety nie wytrzymał ciężaru ludzkiego ciała i pękł, teraz regularnie gram na Sony Platinum Wireless Headset. Oba headsety mają mikrofony ukryte w muszli słuchawki, więc jakość łapanego głosu jest dobra/przeciętna. Możliwe, że dlatego moi towarzysze rozgrywki nie narzekali na jakość mojego głosu podczas używania Astro A50. Na PS4 można przeprowadzić szybki test, podsłuchując własny głos z mikrofonu - i było ok, wiem natomiast że jakość dźwięku na imprezach PlayStation zależy od jakości połączenia. Jeśli usługa ma kaprys, odbija się to negatywnie na rozmowach.

Kiedy jednak podłączyłem się do PC i wskoczyłem na wieczorne partyjki PUBG z moją zgraną ekipą byłem bardzo zaskoczony ich reakcją na używane przeze mnie Astro A50. "Brzmisz jak z tunelu, co to za słuchawki?" - mówili moi znajomi na Discordzie (co ciekawe A50 mają certyfikat serwisu). Dziwne, w końcu miało być premium i superczysto. Wskoczyłem więc do aplikacji Astro i zacząłem w niej grzebać czekając na reakcje ekipy. "Trochę lepiej, ale wciąż bez szału. Gorzej niż w poprzednich słuchawkach".

Nie żebym nie wierzył znajomym, ale postanowiłem to sprawdzić nagrywając audio bezpośrednio z mikrofonu - bo nie ukrywam, że byłem zaskoczony takimi reakcjami. Efekt? Proszę bardzo.

Moim zdaniem dramatu nie ma, ale po mikrofonie w headsecie za ponad 1300 złotych oczekiwałem czegoś więcej. Faktycznie głos brzmi jak z tunelu, co może być dodatkowo potęgowana kompresją Discorda. Ewidentnie słychać, że bramka szumów mocno pracuje, co na pewno wpływa na barwę głosu. Co ciekawe nie słychać zasadniczych różnic przy zmianie profili mikrofonu (choć chyba najlepiej brzmi połączenie turniej - żywy). Wiem, że to nie jest sprzęt do nagrywania audycji radiowych i liczą się przede wszystkim szybkie zrozumiałe komunikaty podczas rozgrywki - jeśli jednak znajomi podczas zabawy sugerują mi przesiadkę na poprzednie słuchawki, bo nie podoba im się to jak mnie słyszą, to znak, że mikrofon nie spełnia pokładanych w nim nadziei i oczekiwań.

Dodam, że puściłem to nagranie tym samym znajomym, z którymi rozmawiałem na Astro A50 podczas grania w PUBG. Twierdzą, że słychać mnie w nich podobnie, choć na Discordzie jeszcze gorzej.

Werdykt

Astro A50 to headset z półki premium i co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Miałem w dłoniach kilka droższych i tańszych urządzeń tego typu - w przypadku Astro czuć wydane ponad 1300 złotych. Słuchawki koszą konkurencję przede wszystkim w dwóch aspektach - dźwięk przestrzenny jest fenomenalny, podobnie jak wygoda podczas grania. Serio, to 7.1 miażdży tańszych konkurentów i plasuje Astro A50 w czołówce przestrzennych headsetów - powiem, że wyznacza standardy, do których inni będą musieli równać. Ciężko przesiąść się teraz na własną, tańszą konstrukcję i już wiem, że będzie mi brakować tych słuchawek. W tej beczce przepysznego przestrzennego miodu jest jednak łyżka dziegciu z napisem "mikrofon". Nie czepiałbym się jakości nagrywanego przez niego głosu gdyby to był headset za 400-600 złotych. Ale za prawie 1500 oczekiwałem krystalicznie czystego wokalu, a do takiej jakości jest mikrofonowi Astro A50 daleko. Jeśli jednak voice-chat nie jest dla Was aż tak istotny i liczy się przede wszystkim dźwięk przestrzenny - no i oczywiście jeśli akceptujecie tak wysoką kwotę za słuchawki - będziecie z Astro A50 bardzo zadowoleni.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu