Jeżeli myślicie, że Uber ostatnio ma powody do niepokoju w kwestii własnych testów autonomicznych aut, spójrzcie na Teslę. Firma weszła w spór z rodziną Waltera Huanga (pracownika Apple), który zmarł niedawno w Dolinie Krzemowej po tym, jak jego samochód Tesla model X uderzył z dużą prędkością w barierę rozdzielającą pasy. Spokrewnieni z ofiarą utrzymują, że zawiódł samochód. Co na to Tesla?
Rodzina Huanga postanowiła wynająć prawnika, który pozwał firmę Elona Muska. Jak się okazuje, żona Waltera Huanga skarżyła się na to, że jej mąż wielokrotnie narzekał na autopilota w samochodzie, który często mylił się w korkach - prowadził pojazd wprost na przeszkody i zwyczajnie "nie myślał". To dosyć poważny zarzut, jednak Tesla wykorzystała to oświadczenie twierdząc, iż Huang doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż Autopilot jest niedoskonały oraz wobec niego trzeba stosować pewne środki ostrożności. Dlatego właśnie, firma cały ciężar winy przenosi na zmarłego kierowcę, który zwyczajnie nie przyłożył dostatecznej uwagi do tego, co aktualnie robi pojazd na drodze.
Warto wiedzieć o tym, iż samochody Tesla po aktywowaniu trybu Autopilota ostrzegają kierowcę o tym, iż nie warto traktować owego trybu w kontekście pełnej autonomii. W określonych warunkach ruchu jest on w stanie prowadzić pojazd bez udziału kierowcy (co nie oznacza, że ten nie jest odpowiedzialny za reagowanie na zagrożenia), natomiast w ruchu miejskim Tesla najprawdopodobniej nie da sobie rady. Również w sytuacjach, gdy mamy do czynienia z robotami na drodze (i specjalnie naznaczonymi pasami zmieniającymi organizację ruchu), warto Autopilota wyłączyć.
Był jednak przypadek, który jednoznacznie wskazał na to, iż Tesla uratowała kierowcę przed wypadkiem. Automatycznie rozpoznała nadchodzące zagrożenie na drodze i zahamowała nie dopuszczając do powstania karambolu.
PR Tesli musiał być albo wkurzony albo pewien swoich racji
Producenci aut mają w zwyczaju niemal przesadnie przepraszać w takich sytuacjach, raczej publicznie nie oskarżając kierowcy o spowodowanie wypadku. Jednak w tym konkretnym przypadku firma stanęła okoniem wobec żądań adwokata Huangów i orzekła o winie kierowcy. Ten fakt najprawdopodobniej będzie stanowił linię obrony producenta samochodów.
I nie zdziwiłbym się, gdyby sąd nie orzekł na korzyść Tesli. Autopilot w komunikatach do mediów oraz w komunikacji z klientami firmy jest uznawany za "przydatny", ale "nie idealny". Mało tego, kierowca najprawdopodobniej nie przyłożył dostatecznej uwagi do zachowania pojazdu na drodze, bo i sam samochód najprawdopodobniej ostrzegał przed nadchodzącym uderzeniem w przeszkodę. Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno jest mi znaleźć winę Tesli. Znając jednak amerykańskie sądy... wszystko może się zdarzyć - włącznie z wielomilionowym odszkodowaniem dla rodziny ofiary.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu