A na imię mu... Kałasznikow. No, może nie do końca. Na pewno odpowiada za niego fabryka, która może poszczycić się taką perełką jak nieśmiertelny - niezniszczalny niemalże jak mój stary Golf - AK-47. O ile ten karabinek jest orężem z rodzaju "siekierą ciosanych", tak już ten dron to bardzo wyrafinowana forma pozbawiania człowieka życia. Dron - samobójca. Dacie wiarę?
Dron KYB-UAV ma czerpać ideowo z AK-47: ma być tani i jednocześnie prosty w użyciu. I rzeczywiście, AK-47 takim sprzętem właśnie jest, co do drona - mamy do czynienia jedynie z obietnicami. A te są całkiem potężne - przenoszący w sobie do 3 kg ładunków wybuchowych statek powietrzny ma przemieszczać się z prędkością od 80 - 130 kilometrów na godzinę i być w stanie lecieć przez około 30 minut. Po osiągnięciu celu - wbija się w niego i wybucha. Bez narażania piechoty, czy wojsk pancernych.
Kałasznikow ponadto twierdzi, że rozwiązanie (czyli trochę inaczej jak w AK-47...) ma być również bardzo celne. Czy to na dużych, czy to na małych wysokościach, osiągnięcie celu będzie jedynie formalnością. O ile 3 kg trotylu raczej nie jest ładunkiem, który wyrządzi ogromne szkody dobrze opancerzonym celom, tak już w przypadku celów niechronionych, cywili może być bardzo, bardzo źle. Kilka takich dronów może wywołać przeogromne spustoszenie.
Na rynku już teraz znajdują się podobne konstrukcje - ale jak twierdzi fabryka Kałasznikowa: to rozwiązanie na ten moment jest najbardziej optymalne. Nie dość, że jest tanie i nie wymaga ogromnych nakładów finansowych, to w dodatku jest bezpieczne dla atakującego i skuteczne. Z tym ostatnim nie wiem do końca jak jest - 90-130 km/h to względnie niedużo, przygotowany na tego typu atak cel może łatwo zestrzelić takiego drona. W przypadku słabo chronionych celów - może to być narzędzie kompletnej rozwałki. Niestety.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu