SpaceX

SpaceX może na razie zapomnieć o Marsie. Ogromny wybuch w Starbase

Kamil Pieczonka
SpaceX może na razie zapomnieć o Marsie. Ogromny wybuch w Starbase
Reklama

SpaceX kontynuuje niestety swoją niezbyt korzystną passę w programie Starship. Najnowszy prototyp oznaczony numerem 36 został tej nocy zniszczony podczas testów w placówce Massey niedaleko Starbase.

Starship w wersji V2 nie ma niestety dobrej passy. Jak do tej pory podczas trzech testowych lotów, ani razu nie przetrwał do etapu lądowania. SpaceX poprawiało każdy kolejny statek, ale wygląda na to, że problemów może być znacznie więcej. Model o oznaczeniu 36 uległ kompletnemu zniszczeniu dzisiaj w nocy już podczas testów. Co ciekawsze, nie miało to wcale miejsca przy odpalonych silnikach, a jeszcze na etapie tankowania. Aż strach sobie wyobrazić, co by się stało gdyby do podobnego zdarzenia doszło na stanowisku startowym przed kolejnym lotem.

Reklama

Starship ma wybuchowy problem

Pierwsza wersja statku Starship była niemal niezawodna. SpaceX udało się przeprowadzić kilka testowych lotów i kontrolowanych lądowań w Oceanie Indyjskim po wejściu w atmosferę. Jednak druga, poprawiona, wersja statku takiego szczęścia już nie ma. Podczas dotychczasowych testów za każdym razem ulegała awarii, która kończyła się spektakularną utratą statku. SpaceX badało przyczyny tych wypadków i wprowadzało kolejne poprawki, ale wygląda na to, że błędów konstrukcyjnych może być więcej. Najnowszy statek oznaczony numerem 36 miał polecieć w kosmos jeszcze w czerwcu. Niestety już tego nie zrobi bo uległ zniszczeniu podczas dzisiejszych testów. Moment eksplozji uchwyciły kamery NASA SpaceFlight.

Co najciekawsze, uszkodzenie statku nastąpiło już na etapie tankowania paliwa, przed właściwym testem silników. Ship 36 przeszedł już jeden podobny test, kiedy to odpalono tylko jeden silnik z mniejszą ilością paliwa. Teraz zatankowano go znacznie więcej, stąd tak duża chmura ognia, którą widać na filmie. Wygląda na to, że uszkodzeniu uległa jedna z rur, która łączy główne zbiorniki z tymi zamontowanymi na szczycie rakiety. Nastąpiło rozszczelnienie i zapłon ciekłego tlenu i metanu, a w rezultacie eksplozja, która zniszczyła nie tylko sam statek, ale również stanowisko testowe w Massey. Na szczęście jak poinformowało SpaceX, nikt z załogi nie odniósł obrażeń, a obecnie trwa szacowanie strat.

Nie wiadomo czy kiedykolwiek poznamy faktyczną przyczynę awarii. Pewne jest natomiast, że nie ma już szans na kolejny lot Starshipa w czerwcu. Ship 37 jest już co prawda w większości gotowy, ale po takim zdarzeniu SpaceX z pewnością będzie dmuchać na zimne. Na ten moment nie ma też za bardzo nawet gdzie przetestować kolejnego statku jak ten dostanie już swoje silniki. Wygląda więc na to, że na kolejny test poczekamy znacznie dłużej, a to opóźni cały program testów. Zapowiadany na końcówkę przyszłego roku pierwszy lot w stronę Marsa w takiej sytuacji nie ma już najmniejszych szans na realizację. SpaceX natomiast musi sobie odpowiedzieć na wiele trudnych pytań. Wersja V2 wydaje się być "przeklęta" i trzeba zdecydować, czy jest czas aby jeszcze ją poprawić czy może pora aby budować już statki w wersji V3. Na pewno nie będzie to łatwa decyzja.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama