„It's you again Sly Cooper!”, te słowa bohater słyszy wielokrotnie od ścigającej go inspektor Fox. My gracze również spotykamy się z trylogią przygód ...
„It's you again Sly Cooper!”, te słowa bohater słyszy wielokrotnie od ścigającej go inspektor Fox. My gracze również spotykamy się z trylogią przygód szopa-złodzieja po raz trzeci.
Tytuły z tej serii najpierw wychodziły na PlayStation 2. Dekadę temu spodobały się graczom, każda z trzech odsłon co najmniej na siebie zarobiła. Następnie Sony wydało całą trylogię na jednej płycie na PS3, podbijając rozdzielczość do HD oraz animację do 60 klatek na sekundę, a także dodając trofea, obsługę 3D i minigierki na PlayStation Move. Teraz miałem przyjemność po raz trzeci zapoznać się z opisywanym zestawem, tym razem na PlayStation Vita.
Wydanie na PS3 było jedną z najbardziej dopracowanych trylogii HD, praktycznie pozbawioną większych wad, a naprawiającą niektóre niedociągnięcia oryginałów. Wersja na przenośną konsolę również pod względem samej konwersji prezentuje się bardzo poprawnie. Animacja działa płynnie, gra się nie tnie (przypadłość znana z wielu wydań HD, żeby przypomnieć tylko koszmarne pod tym względem Zone of the Enders HD Collection), wszystko wygląda schludnie.
Dodatkowo wszystkie trzy gry bardzo ładnie, w odróżnieniu od wielu innych tytułów z PS2, się zestarzały. Ogromna w tym zasługa zastosowanego w całej trylogii renderowania przy użyciu cel-shadingu. Dzięki temu kolejne odsłony przygód Sly’a Coopera coraz bardziej przypominały film animowany utrzymany w konwencji lekkiego noir, dzięki czemu można im było łatwiej niż w przypadku tytułów bardziej realistycznych wybaczyć prostotę wielu obiektów czy pustawe lokacje.
W beczce miodu znalazła się niestety łyżka dziegciu w postaci rysunkowych przerywników filmowych. Stanowiły one ogromną atrakcję zarówno wydań pierwotnych, jak i tego na PS3, tutaj niestety straszą pikselozą i ogromnych rozmiarów artefaktami przy co szybszych ruchach kamery. Sytuacja ta dziwi tym bardziej, że autorzy konwersji przyłożyli się do innych elementów, przykładowo na potrzeby tych momentów w samouczkach, w których zmieniło się sterowanie (przedni i tylny panel dotykowy zastępują przyciski R3 i L3 z DualShocka) nagrano z członkami oryginalnej obsady nowe wypowiedzi. Od biedy można się także przyczepić do braku wspomnianych na początku minigierek ruchowych, a także jakichkolwiek bonusów, w rodzaju dokumentów z produkcji czy materiałów koncepcyjnych. Nie są to jednak elementy najważniejsze w przypadku kolekcji gier.
Najistotniejsze są przecież same udostępnione w ramach zestawu tytuły. Szybka informacja dla tych, których omawiana seria wcześniej ominęła – wcielamy się tutaj w Sly’a Coopera, szopa, który pochodzi z rodziny pałającej się kradzieżą od setek lat. Jego przodkowie byli mistrzami złodziejskiego fachu w feudalnej Japonii, na dzikim zachodzie czy w trakcie rewolucji francuskiej. Co najważniejsze, mieli oni swój kodeks moralny – okradali tylko innych przestępców. Swoje przygody oraz tajne złodziejskie sztuczki i techniki spisywali w księdze zwanej Thievius Raccoonus, która stała się prawdziwym rodzinnym artefaktem.
Niestety, grupa pięciu wrogo nastawionych do rodu Cooperów przestępców napadła na dom rodzinny Sly’a, zamordowała jego rodziców, a samą księgę rozdarła na pięć części. Młody szop wylądował w sierocińcu, gdzie poznał swoich późniejszych najlepszych przyjaciół – Bentley’a (superinteligentnego żółwia) oraz Murray’a (hipopotama mięśniaka). Razem z nimi po latach wyrusza w podróż celem znalezienia owych zbirów i odebrania im bezcennej księgi.
Należy przyznać, że jak na platformówkę ze zwierzaczkami w rolach głównych mamy tu do czynienia z całkiem ciekawym wątkiem fabularnym. Co więcej, z odsłony na odsłonę jest pod tym względem lepiej – dialogi są coraz ciekawiej napisane, a dobrych żartów trafia się więcej. Wisienką na torcie są spotkania tytułowego złodzieja ze ścigającą go inspektor Carmelitą Fox. Dwójkę bohaterów łączy nie tylko doświadczenie „zawodowe”, ale także z czasem ewoluujące uczucie, a ich rozmowy przypominają lekko ugrzecznione, jednak bardzo zabawne, wariacje na temat dyskusji Bonda czy innego Bourna z kobietami.
Przechodząc kolejne gry można również zaobserwować ewolucję gameplay’u i to, że Sucker Punch uczyli się na błędach. Pierwsza odsłona była typową platformówką – z kilkoma hubami, z perspektywy których można było wchodzić do poszczególnych, dość krótkich, poziomów, gdzie naszym zadaniem było po prostu dotarcie do końca i zebranie klucza. Od czasu do czasu trafiała się minigierka, a na koniec rozdziału walka z bossem. Gra była w swoim czasie krytykowana za krótką kampanię (7-8h, w 2003 roku to było mało) oraz zbyt dużo odblokowywanych specjalnych ruchów dla głównego bohatera, z których znaczna część była mało przydatna.
Dlatego też w części drugiej wszystko to poprawiono – kampania była dwa razy dłuższa, poziomy typowo skakane zmieniły się w sfabularyzowane misje, w bardziej logiczny sposób związane z finalnym skokiem na siedzibę bossa, przyjrzano się umiejętnościom specjalnym i sprawiono, że znacznie większa ich część była przydatna w grze. Ponadto więcej uwagi poświęcono kompanom Sly’a. Dzięki temu otrzymali oni swoje własne misje w ramach głównego wątku, a rozgrywka stała się zdecydowanie bardziej urozmaicona.
W odsłonie trzeciej zdecydowano się natomiast na interesujący sposób narracji – zaczynaliśmy grę od ostatniego skoku, starcia z głównym bossem. W jego trakcie głównemu bohaterowi przydarzało się coś bardzo niesympatycznego (nie chcę wam psuć niespodzianki), a my wracaliśmy do początku całego tego ambarasu, aby powoli dowiadywać się co właściwie się stało i dlaczego Sly był w prologu w tym miejscu, w którym go spotkaliśmy. Później następuje tak lubiany przez filmowców motyw zbierania drużyny w celu wypełnienia zadania, które wydaje się niewykonalne.
Jeśli lubicie platformówki i gry akcji 3D, to przy trylogii Sly’a Coopera będziecie się doskonale bawić. Chociaż w erze PS2 to przygody duetów Ratchet & Clank oraz Jak and Daxter uchodziły za wybitne platformówki, to odnoszę wrażenie, że gry z szopem i jego kumplami w rolach głównych zestarzały się lepiej, zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i rozgrywkę. Omawiany zestaw gwarantuje około 35-40 godzin doskonałej zabawy (oraz dla fanów zbierania pucharków aż trzy łatwe trofea platynowe, odrębne od tych z wersji PS3), nie rażąc ani przez moment archaicznością rozwiązań.
Osoby, które nie miały wcześniej kontaktu z serią powinny zdecydowanie rozważyć zakup, a następnie wziąć się za najnowszą, czwartą odsłonę serii, która w wersji na PS3 i PS Vita jest aktualnie dostępna w abonamencie PlayStation Plus. Co do weteranów, to ja się bardzo dobrze bawiłem, ale standardowo muszą oni sobie odpowiedzieć na pytanie – czy warto wydawać kasę po raz kolejny na identyczne gry, bez żadnej nowej zawartości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu