Felietony

Gdzie kończy się prywatność, a zaczyna troska o bezpieczeństwo?

Albert Lewandowski
Gdzie kończy się prywatność, a zaczyna troska o bezpieczeństwo?
Reklama

Śledzenie ludzi przez organy państwowe można zrozumieć. W końcu służą prewencji i wykrywaniu niebezpiecznych działań, ale w ostatnim czasie widać, że trudno będzie dokonać tego przy zachowaniu prywatności. Szczególnie że niewiele osób rozumie, jak należy zadbać o odpowiednie zasady przy takich rozwiązaniach.

Śledzenie ludzi z nową technologią

USA jest mistrzem inwigilacji, podobnie jak Chiny, i obydwa kraje starają się tu między sobą zacięcie konkurować. Ostatnio dosyć niepokojące wieści pojawiły się odnośnie Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Reklama

Całość opowieści należy zacząć od firmy Palantir. Zajmuje się ona tematem przetwarzania i analizowania danych, a z jej usług korzystają amerykańskie agencje rządowe czy potężne korporacje, pokroju JP Morgan lub Airbusa. Za tym wszystkim stoi z kolei miliarder Peter Thiel, który jest jednym ze współzałożycieli PayPala.

To właśnie Palantir stworzył specjalny system dla amerykańskiego Biura Imigracyjnego i Celnego. Oprócz tego zadbali również o dedykowane rozwiązanie dla policji w Nowym Jorku, Nowym Orleanie, Chicago i Los Angeles, gdzie ich oprogramowanie miało przewidywać przestępstwa na podstawie informacji o ludziach.

Ostatnio okazało się, że system Palantira zdawał się być nadużywany. Jego wpływ w samej Kalifornii był znacznie większy niż początkowo sądzono, ponieważ od stycznia 2012 do marca 2017 około 300 miast, łącznie 7,9 miliona osób, miało dostęp do systemu Gotham. W tym konkretnym przypadku był on udostępniony w Regionalnym Centrum Karoliny Północnej, który działał poprzez Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mówi się tu o danych z 14 hrabstw Kalifornii.

Co ciekawe, dostęp do samego Centrum miały mieć wszystkie lokalne policyjne departamenty. Nikt jednak nie ujawnił tego, że same informacje o obywatelach będą dla nich ujawniane. Palantir zadbał o system, który sam agregował wszystkie informacje o danej osobie, włącznie z potencjalnymi znajomymi, rodziną, dbając również o pokazywanie tego, gdzie dany człowiek się przemieszczał. Oczywiście to wszystko w celu walki z terrorystami, handlarzami narkotyków i innymi organizacjami przestępczymi. Nie da się jednak ukryć, że bez klarownych zasad przetwarzania danych, trudno mówić o jakimkolwiek zaufaniu.

Odwieczne problemy

Jestem zaskoczony tym, że firmy i państwowe organizacje nie rozumieją tego, że po pewnym czasie tego typu zagrywki w końcu wyjdą na światło dzienne. Śledztwa dziennikarskie czy własne pomyłki powodują, że takie systemy stają się znane i wątpię, aby ktokolwiek szczególnie im ufał. Nie da się ukryć, że często nikt nie dba o odpowiednie polisy bezpieczeństwa, a dostęp do informacji zdaje się mieć zbyt duża liczba osób.

Owszem, takie rozwiązania będą coraz częściej stosowane i tego nie można powstrzymać. Niewątpliwie będą w stanie zapewniać wyższe bezpieczeństwo oraz szybciej wykrywać przestępców, ale wątpię, aby dużo osób ufało takim systemom, skoro na dobrą sprawę nigdy nie wiadomo, kto będzie to wszystko analizował czy też do czego będzie to wykorzystywane. Moim zdaniem czekają nas ciekawe lata. Kto wie, może system oceny obywateli jest bliżej niż by mogło się nam wydawać?

źródło: Vice

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama