VOD

Serial nie tylko dla kibiców - Netflix opowiada historię gwiazdy

Konrad Kozłowski
Serial nie tylko dla kibiców - Netflix opowiada historię gwiazdy
Reklama

Fani F1 wyczekują premiery serialu "Senna" na Netflix - czy jest na co czekać? Dla kogo powstała ta produkcja?

Na serial "Senna" czekałem z wypiekami na twarzy, ponieważ jako fan Formuły 1 byłem niesamowicie ciekaw tego, jak historia legendarnego kierowcy zostanie przedstawiona w produkcji fabularnej. W 2010 roku debiutował bowiem dokument, który przybliżał historię mistrza widzom, ale dobrze wiemy, że znacznie większą popularnością cieszą się historie fabularyzowane. "Senna" zabiera nas w podróż w czasie do lat 80. i 90., gdy brazylijski kierowca pisał historię F1 i zapisywał się w jej kartach na wieki.

Reklama

To, na co zwrócimy uwagę w pierwszej kolejności, to realistyczne odwzorowanie tamtych czasów - z łatwością zanurzamy się w świat, po którym poruszają się bohaterowie. Ulice Brazylii pokazano wiarygodnie, podobnie jak wnętrza budynków i realia tego kraju sprzed kilku dekad. Pod względem wizualnym i dźwiękowym "Senna" zapadnie mi w pamięć, ponieważ odwalono tu kawał dobrej roboty, co przekłada się na dobre odczucia w trakcie seansu.

Senna - recenzja serialu Netflix

Po tym, jak grający Ayrtona Sennę Gabriel Leone pojawi się na ekranie, już nie ma odwrotu. Aktor przejmuje każdą scenę, jest niezwykle charyzmatyczny, ale nie przeszarżowuje - jest pewna granica, której nie przekracza, dzięki czemu jego występ nie karykaturalny. Fani od razu zauważą gestykulację i mimikę, które były charakterystyczne dla kierowcy, a Leone radzi sobie z tym wyśmienicie - to znakomita kreacja, która nadaje rytm i tempo całemu serialowi, a klimat serial jest dyktowany przez to, jak pewnie aktor czuje się przed kamerą.

Niestety, sytuacja nie jest analogiczna w przypadku pozostałych bohaterów, bo niezależnie od tego, czy będziemy mówić o największym rywalu Senny (Alain Prost), czy jego członkach rodzinny, to wszyscy pozostają jednowymiarowi, bez większej głębi i mało interesujący. Aktorzy nie mieli nawet szansy lepiej pokazać swoich postaci, ponieważ duża część z nich miewa epizodyczne występy, ale nawet gdy dostają więcej czasu ekranowego, to materiał z jakim przyszło im pracować, był naprawdę płaski.

Niestety, z podobnym podejściem spotkały się konflikty i wady Senny - są delikatnie zarysowane lub pomijane, by nie wpływać w tak dużym stopniu na malowany obraz głównego bohatera. To, paradoksalnie, powinno działać na korzyść innego aspektu serialu, czyli przedstawania Ayrtona jako bohatera całej Brazylii, ale brak odpowiedniego kontekstu polityczno-społecznego oznacza, że podczas seansu nie mamy szans zdać sobie sprawy, jak ważne i znaczące były sukcesy kierowcy dla jego ojczyzny i rodaków.

Upraszczanie lub omijanie łukiem skomplikowanych stron życia Senny spłyca całą produkcję, a dramaturgia obecna na torach nie jest wystarczająca, by można było dogłębnie poznać głównego bohatera. Scenariusz powstał wedle pewnych przyjętych norm i szablonów, a to wpływa na przewidywalność serialu - nadchodzące kluczowe zdarzenia jesteśmy w stanie zauważyć kilka scen wcześniej, bo fabuła działa wedle powszechnych schematów.

Serial Senna na Netflix - czy warto oglądać?

Świetna oprawa wizualna częściowo odnosi się do scen z wyścigów, choć tutaj widzowie będą zapewne podzieleni. Nie brakuje bardzo dobrze zrealizowanych scen, oddających prędkość i trudy prowadzenia bolidu Formuły 1, ale przeplatane są z ujęciami, którym brakuje dynamiki, dokładności i realności. Ponad miarę jest wtedy natomiast efektów CGI, które potrafią wypaść mało korzystnie, jeśli się im dobrze przyjrzymy. Dla laika takie ukazanie F1 może być emocjonujące, ale jeśli ktokolwiek ma za sobą choćby jeden z ciekawszych wyścigów, który widział w całości, to "Senna" nie będzie w stanie go przekonać. To wszystko oznacza, że nowy serial Netfliksa nie wykorzystał szansy na ukazanie jednego z najlepszych i najpopularniejszych kierowców w historii królowej motosportu - "Senna" to niezły serial, może nawet kogoś przekona do zainteresowania się Formułą 1, ale Ayrton Senna zasługiwał na coś znacznie więcej.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama