Jolla to niewielka, ale wciąż rozwijająca się fińska firma, która została założona przez byłych pracowników Nokii. Producent początkowo zorganizował zbiórki crowdfundingowe na swoje ciekawe urządzenia. Ich najpoważniejszą zaletą miało być oprogramowanie, a dokładniej pisząc zainstalowany system o nazwie Sailfish OS, stanowiący bezpośrednią kontynuację MeeGo, znanego z Nokii N9. Na rynku mobilnym nastały trudne czasy dla mniejszych graczy, lecz patrząc na ich postępy oraz kolejne nawiązane współprace, można napisać, że w ich przypadku wszystko zmierza w dobrą stronę.
Mrówka w pojedynku ze słoniem - Sailfish OS powoli pojawia się na kolejnych smartfonach
Dzielni Finowie
Sailfish OS to dosyć nietypowy system. Opiera się o Linuxa, a jego korzenie tkwią bezpośrednio w projekcie współtworzonym przez Nokię i Intela - MeeGo. Finowie jednak postanowili pójść w stronę Windowsa, natomiast Amerykanie nie byli zainteresowani samodzielnym rozwojem projektu i odeszli ostatecznie do Samsunga, aby wspomagać go w pracach nad Tizenem. Jolla natomiast wiernie rozwija pierwotną koncepcję. Elementem rozpoznawczym pozostaje obsługa gestami, która znacznie uprzyjemnia korzystanie z telefonu.
Jednak należy pamiętać, że siła systemu tkwi przede wszystkim w liczbie jego użytkowników. Ta, przynajmniej na chwilę obecną, nie prezentuje się ponadprzeciętnie i w mojej opinii Sailfish OS dopiero zyska popularność, choć do tego czasu minie jeszcze kilka lat. Na razie jest w etapie rozwoju. Wystarczy spojrzeć, że firma informuje swoich użytkowników, że nie wszystkie funkcje w każdym urządzeniu działają, ale jakby nie było, można zaliczyć pewne niedoróbki do problemów wieku dziecięcego. Żaden OS nie wypadał świetnie pod tym względem, ani ograniczony na początek iOS, ani też Android.
Rozwój przede wszystkim
Jolli udaje się sprawnie zarządzać swoim systemem. Po pierwsze mają własną społeczność, która wierzy w powodzenie całej misji i, szczerze pisząc, dysponują oni liczniejszą grupą wsparcia niż konkurencyjne projekty sprzed lat. Tu przede wszystkim mam na myśli Firefox OS. Pamiętajcie jeszcze ten wielki bubel? Niestety inaczej nie jestem w stanie go opisać, ponieważ oferowane z nim smartfony stanowiły tragiczną ofertę i doskonale sprawdzała się do nich jedna, świetnie znana zasada dla kiepsko działających urządzeń: wipe i za okno.
Również Windows Phone/Mobile był nazywany za przedstawiciela tej grupy mało popularnych systemów. Jednak o ile problemy Firefoxa dotyczyły bezpośrednio jego aspektów technicznych i kiepskiej optymalizacji, o tyle mobilne okienka poległy ze względu na kiepskie wsparcie deweloperów oraz brak zainteresowania ze strony producentów po słabym starcie. Tymczasem Jolla stopniowo zyskuje kolejnych partnerów. Najbardziej znanym pozostaje Sony, na których Xperię X pojawił się Sailfish OS, który jednak najpierw trzeba kupić za 49,90 euro.
Walka o rozwijające się rynki
Walka w wysokorozwiniętych krajach na dobrą sprawę nie byłaby szczególnie rozsądna. Android oraz iOS mają na tyle silną pozycję, że niewiele osób chciałoby używać czegoś innego – siła przyzwyczajenia robi swoje. Z tego względu Sailfish OS zostaje próbowanie sił na dynamicznie rosnących rynkach. Chodzi mi tu przede wszystkim o Indie oraz państwa Ameryki Południowej. Niedawno zaprezentowany model pochodzi od... Boliwijskiej firmy.
Nowy smartfon nie wypada na żadnej płaszczyźnie ponadprzeciętnie. Mamy do czynienia z kolejnym budżetowcem – Jala Accione został wyposażony w 5-calowy ekran HD, czterordzeniowego Snapdragona 212 i baterię 2500 mAh. Co ciekawe, równolegle do sprzedaży trafił również wyżej pozycjonowany telefon z już ośmiordzeniowym Snapdragonem 420, 3 GB RAM, 32 GB pamięci wbudowanej, ale i mały akumulator 2200 mAh. W tamtejszych sklepach znacznie większą rolę niż specyfikacja odgrywa cena. Uważam, że dzięki zdobywaniu właśnie takich partnerów Jolla ma szansę zdobyć jakikolwiek, godny odnotowania wynik w statystykach.
Stracona pozycja? Niekoniecznie
Można wypominać nieudane kooperacje, lecz warto zwrócić uwagę na te najnowsze, wydające się być przyszłościowymi. Było już Sony i boliwijskim Jala. Oprócz nich mamy również twórców Turing Phone czy rosyjskim INOI. Obecnie to prezentuje się dosyć miernie, jednak stanowi dobrą podstawę do rozwoju oprogramowania, które wspiera również aplikacje z Androida, chociaż ograniczonym stopniu. Oficjalny Alien Dalvik obsługuje te tylko dla wersji do 4.4 KitKat. Na szczęście społeczność pewnie działa i radzi sobie z pewnymi ograniczeniami. Mnie osobiście przypomina to nieco początki „zielonego robocika”, aczkolwiek w znacznie mniejszej skali.
Czy miałaś/miałeś styczność z Sailfish OS?
źródło: Telepolis, Jolla, Accione
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu