Smartfony

Te smartfony będą hitami w Polsce. Oto, co wiemy o Redmi 7 i Redmi Note 7

Albert Lewandowski
Te smartfony będą hitami w Polsce. Oto, co wiemy o Redmi 7 i Redmi Note 7
44

Xiaomi postanowiło pójść śladami Huaweia. W ten sposób Redmi staje się samodzielną submarką, a jednymi z jej pierwszych przedstawicieli ma być duet tanich średniaków, czyli Redmi 7 i Redmi Note 7. Szykują się mocne propozycje.

Mocny start Redmi

Nie da się ukryć, że sama decyzja Xiaomi o stworzeniu z Redmi całkowicie osobnej linii może być zaskoczeniem. Moim zdaniem jednak jedynie wyjdzie im to na dobre - wystarczy popatrzyć na przykład Huaweia oraz Honora, które radzą sobie doskonale w takiej symbiozie. Tym bardziej cieszy, że wkrótce powinniśmy doczekać się nowych Redmi 7, które mają oferować znacznie lepsze parametry względem poprzedników.

Dla mnie osobiście Xiaomi Redmi 6 był zawodem. Po rewelacyjnych Redmi 5 i 5 Plus spodziewałem się kolejnego urządzenia o genialnym stosunku ceny do oferowanych możliwości, a tymczasem otrzymaliśmy jedynie niezły telefon, który bronił się głównie marką oraz szybko spadającą ceną. W dodatku zastosowano w nim układ Mediateka zamiast Qualcomma. Na szczęście w tym roku producent powróci już do wcześniej używanych Snapdragonów i na pewno wyjdzie im to tylko na lepsze.

W Xiaomi Redmi Note 7 dalej będzie mieć 6,3-calowy ekran IPS TFT LCD i o rozdzielczości Full HD+, ale tym razem doczekamy się mniejszego wcięcia w kształcie kropli wody. Moim zdaniem jak najbardziej pożądana zmiana. Oprócz tego będzie napędzany już przez układ Snapdragon 660. Wiele osób oczekiwało go w poprzedniku, ale dobrze, że wreszcie zawita do tego średniaka. Moim zdaniem akurat pod względem wydajności dalej nie będzie na co narzekać i nie boli tu brak nowszego SoC, np. 675 czy 710. Do kompletu pojawią się 4 lub 6 GB RAM.

Redmi 7 i Redmi Note 7 - szereg zmian

Z tyłu z kolei doczekamy się nawet potrójnego aparatu (sic!), w którym główny sensor ma dysponować rozdzielczością aż 48 Mpix (matryca Sony IMX586), więc możemy liczyć na spory progres w kwestii jakości zdjęć. Jednak to najnowsza konstrukcja Sony, a Japończycy znają się na rzeczy. Bateria ma mieć nadal 4000 mAh i zapewne oficjalnie nie będzie wspierać szybkiego ładowania. Na razie o innych zmianach cisza.

Co natomiast będzie w Redmi 7? Tu również ma pojawić się aparat 48 Mpix, choć zestawiony z jeszcze tylko jednym sensorem, a napędzać go ma Snapdragon 675. Zapewne będzie też mniejszy, ale przy tym zachowa sporą baterię.

Przewiduje się, że nowe modele poznamy już 10 stycznia. Na ich pokładzie preinstalowane będzie oczywiście już MIUI 10, a ich ceny nie powinny przekroczyć bariery 1100 - 1200 złotych w najwyższych wariantach w Polsce. Wydaje mi się, że szykują się prawdziwe bestsellery w naszym kraju.

Jednocześnie interesuje mnie to, jak Xiaomi będzie chciało wypromować Redmi jako osobną submarkę. Zapewne wykorzystają do tego swoją potęgę w internecie, choć niewątpliwie i tak czeka ich arcytrudne zadanie. Zobaczymy, co finalnie z tego wyjdzie.

*na zdjęciu tytułowym Xiaomi Redmi Note 6 Pro

źródło: Hindustan Times

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu