Nie można zapominać, że oprócz flagowców, średniaków i średniaków premium jest jeszcze typowo budżetowy segment smartfonów. Wpadł mi w ręce jeden z jego przedstawicieli - myPhone Fun LTE. Zobaczcie co potrafi i ile jest wart.
myPhone Fun LTE jest następcą smartfona myPhone Fun 5, którego wciąż możecie kupić, a jego cena w sieci oscyluje w granicach 220-240 złotych. Seria magicznym sposobem nie wskoczyła na wyższą półkę i nie zamierza udawać telefonu premium. Macie więc przed sobą klasycznego budżetowca z jego wszystkimi plusami i minusami.
Wygląd i wykonanie
Smartfona zamknięto w dwuczęściowej plastikowej obudowie. Oznacza to, że mamy dostęp do wymiennej baterii, którą znajdziecie pod plastikową klapką. Tam też skorzystacie z dwóch slotów na karty sim i slotu na karty pamięci. Lewa krawędź telefonu nie została zagospodarowana, na prawej znalazło się miejsce na przycisk głośności i przycisk power. Górna krawędź to port ładowania i port minijack 3,5 mm, na dole znajdziecie natomiast maskownicę głośnika. Plecki telefonu pokryto przyjemną, paskowaną fakturą i wyglądałoby to naprawdę nieźle gdyby nie logo Fun LTE. Tył to również wystająca soczewka aparatu i lampa doświetlająca.
Jakość wykonania obudowy jest poprawna, sprzęt potrafi trochę skrzypnąć, ale to domena większości produktów z wymienną baterią. Obawiam się jednak, że z czasem plastik się wyrobi i skrzypienie tyłu obudowy stanie się nie do zniesienia. Obawiam się też o wytrzymałość szkła pokrywającego ekran. Nie mam pojęcia jak, ale udało mi się już je delikatnie uszczerbić.
Telefon otrzymał ekran IPS o przekątnej 5" i rozdzielczości 720x1280 pikseli przy zagęszczeniu 294 ppi. Jasność jest zadowalająca, a kąty widzenia dobre. Zastosowano tu system ulepszania obrazi MiraVision, mimo tego mam wrażenie, że balans bieli ekranu zbytnio zmierza ku niebieskiemu. Nie rozumiem jednak dlaczego pod ekranem zostawiono tak dużą czarną niewykorzystana przestrzeń, a mimo niej przyciski funkcyjne wyświetlane są na ekranie w formie belki.
Telefon działa pod kontrolą czystego Androida 7.0 i to jego największy plus. Brak nakładki oznacza, że nic dodatkowo nie przymula i dość słaby sprzętowo smartfon potrafi całkiem komfortowo działać. Co z uaktualnieniami? No cóż, stan zabezpieczeń to 5 lipca 2017 więc macie odpowiedź.
Urządzenie napędza czterordzeniowy procesor MediaTek MTK6737 taktowany zegarem 1,3 GHz. Wspiera go układ graficzny Mali-T720MP2 oraz 1GB pamięci RAM LPDDR3. Mało i choć tak jak wspomniałem wcześniej czysty Android bardzo tu pomaga, telefon rakietą na pewno nie jest.
Pamięć wewnętrzną smartfona rozbudujecie kartą pamięci do 128 GB, sam sprzęt ma jej natomiast 16 GB z czego użytkownik dostaje tych gigabajtów 11.
Bateria ma pojemność 2000 mAh. Tylko. Z trudem udawało mi się wytrzymać ze smartfonem do wieczora, brak szybkiego ładowania sprawia natomiast że można usnąć czekając aż telefon się naładuje.
myPhone Fun LTE ma tylny aparat prdoukcji firmy Yu Xing z matrycą 8 Mpx. Nagra wideo w rozdzielczości HD. Niezależnie od warunków oświetleniowych kamera ma problemy ze złapaniem ostrości, w nocy nie widać natomiast prawie nic. Podobnie jest ze zdjęciami - przy naprawdę dobrym świetle coś tam można na szybko ustrzelić, w nocy mimo użycia HDR-u niewiele widać. Przedni aparat ma 5 Mpx i też nie radzi sobie zbyt dobrze. Ale szczerze? W budżetowym telefonie nie jestem takimi wynikami zaskoczony.
Smartfon dostępny jest aktualnie jedynie u T-mobile, gdzie przy zobowiązaniu 70 złotych miesięcznie w ofercie no limit kosztuje 9 złotych. Tę samą cenę ma też w ofercie T1 za 49,95 zł więc najlepiej jeśli sami wejdziecie na stronę operatora i zobaczycie ile zapłacicie za niego w interesującym Was zobowiązaniu.
Czy warto? Tak jak wspomniałem na początku to budżetowiec. Nie będzie więc wydajny, nie zrobi dobrych zdjęć i nie zrobi szału kiedy wyciągniecie go na stół. Może się jednak okazać atrakcyjny cenowo dla osób, które zaczynają swoją przygodę ze smartfonami i chcą poznać Androida. Tu jednak pozostaje pytanie czy nie lepiej zainwestować w telefon więcej i poznać świat smartfonów z lepszej strony.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu