Tanie smartfony są chętnie kupowane ze względu na swoją atrakcyjną cenę. Jeżeli ktoś nie ma wygórowanych wymagań i szuka smartfona, który nada się do podstawowych zadań, poradzi sobie z przeglądaniem internetu oraz zaoferuje dual SIM, nie ma sensu wydawać więcej niż kilkaset złotych. Już dysponując budżetem około 500 złotych można znaleźć coś wystarczająco. Dzisiaj zajmiemy się Lenovo C2 Power, który teoretycznie ma wszystkie zadatki na określenie go właśnie takim produktem, ale jak sprawuje się w praktyce?
Recenzja Lenovo C2 Power. Zapłać 400 złotych i ciesz się dobrym smartfonem.
Dane techniczne Lenovo C2 Power:
- 5-calowy ekran IPS o rozdzielczości HD,
- Mediatek MT6735P (4 x ARM Cortex A53 1 GHz) z ARM Mali T720MP2,
- 2 GB RAM,
- 16 GB pamięci wbudowanej (dla użytkownika do wykorzystania ok. 10,5 GB),
- slot kart microSD do 32 GB,
- Android 6.0 Marshmallow,
- LTE,
- dual SIM,
- Bluetooth,
- WiFi,
- GPS,
- radio FM,
- aparat 8 Mpix z diodą doświetlającą,
- kamerka 5 Mpix,
- bateria 3500 mAh,
- wymiary: 143 x 73 x 10 mm,
- waga: 155 g.
Cena w momencie publikacji recenzji: 429 złotych. Smartfon został wypożyczony do testów przez sklep x-kom. Dzięki! :)
- dla głowy: 0,585 W/kg,
- dla ciała: 1,02 W/kg.
Wygląd, wykonanie
Z pewnością lepiej mieć ładne niż brzydkie urządzenie. Niestety wśród modeli z niskiej półki trudno byłoby wybrzydzać, ponieważ znalezienie całkiem podobającego się modelu, a przy tym oferującego przyzwoitą specyfikację graniczy z cudem. Lenovo C2 Power lokuje się gdzieś w środku stawki. Model ten wygląda prosto, bez żadnych, zbędnych udziwnień, choć spora grubość zdecydowanie nie dodaje mu uroku. Ramki wokół ekranu również mogłyby być mniejsze. Z drugiej jednak strony za tak niewiele nie da się wymagać więcej.
Z czego wykonano obudowę? Naturalnie, że z tworzywa sztucznego i moim zdaniem to znakomity materiał, pod względem praktycznym zdecydowanie najlepszy i wygrywający w tej kwestii z aluminium czy szkłem. Jednocześnie nie pozwala on poczuć, że obcujemy z urządzeniem klasy wyższej. W końcu jakby nie było, to jeden z najtańszych smartfonów w ofercie tej firmy. Zaletą testowanego smartfonu pozostaje jakość wykonania. Nic nie trzeszczy, wszystko idealnie do siebie pasuje, więc w porównaniu do nieco „głośnej” konkurencji, Lenovo C2 Power wypada zadziwiająco dobrze.
W dłoni leży świetnie. Gruba, ale zaokrąglona z tyłu obudowa doskonale się układa i można bezproblemowo go obsługiwać przy zaangażowaniu w to jednej ręki. W dodatku plecki są nieco chropowate. Dzięki temu nie ma tu problemów ze ślizganiem się i strachem przed tym, że telefon spadnie nam na ziemię. Wiele osób ucieszy się również ze zdejmowalnej klapki. Co więcej, baterię można łatwo samemu wymienić (sic!), nad wyświetlaczem ujrzymy diodę powiadomień, a sloty na dwie karty microSIM i microSD są osobne. Gdyby tylko te przyciski funkcyjne były podświetlane…
Wyświetlacz
Ekran ma przekątną 5 cali. To najczęściej spotykana wielkość, więc nie dziwię się ani trochę, że właśnie na taką tu się zdecydowano. Połączono ją z rozdzielczością 1280 x 720 pikseli. HD przekłada się na naprawdę wystarczająco ostry obraz, a przy tym nie obciąża nadmiernie stosunkowo słabego układu graficznego.
Pozytywnie zaskakuje matryca. O dziwo, został zastosowany tu panel IPS, co więcej, dobrej jakości, a rzadko kiedy spotykam się z porządnymi wyświetlaczami w tanich smartfonach. Kąty widzenia są bardzo szerokie. Odwzorowanie barw nie prezentuje się już równie dobrze, ale nie da się narzekać na ich nasycenie – lepsze są żywsze niż zbyt „szare”. W ustawieniach można je nieco regulować w zakładce MiraVision.
Naturalnie podświetlenie ekranu może być regulowane manualnie lub automatycznie. O ile minimalnym poziom trudno uznać za akceptowalny i używanie Lenovo C2 Power w nocy w ciemnościach graniczy z cudem, o tyle na dworze w słońcu nie jest najgorzej. Owszem, czytelność oceniam jako jedynie przeciętną, ale niska cena nie wzięła się znikąd. W niektórych aspektach musiało dojść do cięcia kosztów. Dobrze za to, że czułość na dotyk wypada dobrze.
Wydajność, działanie
Lenovo C2 Power jest napędzany przez jeden z najpopularniejszych układów wśród budżetowców, tj. Mediateka MT6735P. Składają się na niego cztery rdzenie ARM Coretx A53 o maksymalnej częstotliwości taktowania 1 GHz oraz grafika ARM Mali T720MP2, a ten duet jest wspierany przez 2 GB pamięci operacyjnej. Myślę, że takie połączenie wystarczy do większości zadań i wiele osób nie będzie odczuwało potrzeby przesiadki na coś mocniejszego.
W grach ten telefon nie rozwija specjalnie skrzydeł. Uruchomi wszystkie tytuły ze Sklepu Play, choć należy się liczyć z nielicznymi spadkami płynności oraz niskimi ustawieniami graficznymi, jednak trudno uznać to za poważną wadę. W końcu pograć się da, a przy tym smartfon nadmiernie się nie nagrzeje, choć dłuższa rozgrywka wpływa oczywiście na wzrost temperatury.
Benchmarki:
Antutu: 23466
Quadrant: 1815
Geekbench
Single-Core: 437
Multi-Core: 1221
RenderScript:
CPU Prime Benchmark: 241
W użytkowaniu na co dzień testowany model wypada przyzwoicie. W tej cenie nie oczekuję szybkiego działania, ale przede wszystkim płynności i stabilności – te dwie rzeczy, na szczęście, oferowało Lenovo. Nie da się jednak ukryć, że odczuwalne jest przeciętne tempo pracy. Kolejne aplikacje uruchamia powoli, za to nic nie klatkuje, można tu nawet mówić o całkiem niezłej wielozadaniowości dzięki 2 GB pamięci operacyjnej. W tle możemy zostawić trzy, cztery pracujące programy.
Na nasze dane otrzymujemy 16 GB pamięci wbudowanej. Z tego do wykorzystania zostaje około 10,5 GB, więc nie jest źle, szczególnie że niektórzy rywale jeszcze oferuję skromne 8 GB. W dodatku pojawił się tu slot kart microSD o maksymalnej pojemności 32 GB. Niestety, nie da się przenosić na nią całych aplikacji, a jedynie ich dane.
Test pamięci wbudowanej AndroBench:
– sekwencyjny zapis danych – 172,71 MB/s,
– sekwencyjny odczyt danych – 34,94 MB/s,
– losowy zapis danych – 18,1 MB/s,
– losowy odczyt danych – 5,66 MB/s.
Oprogramowanie
Całością zarządza Android 6.0 Marshmallow z nakładką producenta. Powiem tak: oprogramowanie nie wygląda najlepiej i mając porównanie z tym, jak wygląda w Lenovo K6 Power, dziwię się, że producent wypuścił coś tak kolorowego. Jeżeli kojarzycie stare odsłony MIUI czy Emotion UI, doskonale mnie zrozumiecie. Szkoda, że nigdzie nie ujrzymy tu wpływu Material Design, za wyjątkiem programów bezpośrednio od Google. W dodatku nie ma tu specjalnie rozbudowanych opcji personalizacji, więc najlepiej będzie pobrać jakiś launcher ze Sklepu Play. Szkoda również, że nie ma co liczyć na nowszą wersję systemu.
Na start otrzymujemy sporo aplikacji. Wspomnieć tu mogę o przeglądarce UC Browser, McAfee Security, Lenovo Companion (instrukcja obsługi, diagnostyka i aktualizacje), Navigate, SHAREit (udostępnianie plików) oraz SYNCit (tworzenie kopii zapasowych). Funkcji dodatkowych tutaj nie zaznamy. Czy to źle? Nie, ponieważ dzięki temu urządzenie ma więcej wolnej pamięci i jest w mniejszym stopniu obciążone. Ma być prosto oraz przejrzyście – feature’y w budżetowcach rzadko kiedy działają tak, jak powinny.
Zaplecze telekomunikacyjne
Wyposażenie z zakresu łączności bywa piętą achillesową tanich smartfonów. Tu najczęściej jest wprost przeciwnie – nie ma co narzekać. Lenovo C2 Power może pochwalić się LTE, Bluetooth, GPS czy WiFi, a także radiem FM. Lokalizowanie mogłoby odbywać się sprawniej, w trakcie nawigacji również zdarzały się sporadyczne problemy z dokładnym ustaleniem naszej pozycji. Co innego jakość rozmów. Ta zawsze stała na odpowiednim poziomie, aczkolwiek rozmówcy mówili, że mikrofon potrafi nieco zniekształcić głos, chociaż w tej klasie cenowej jest to do wybaczenia. Bardzo dobrze wypadała szybkość internetu oraz zasięg zawsze i wszędzie.
Jakość dźwięku
Mimo że to atrakcyjny cenowo model, oczekiwałbym od niego co najmniej przyzwoitego brzmienia. W tym temacie Lenovo pozytywnie mnie zaskoczyło – pojedynczy głośnik umieszczono z tyłu obudowy. Jest spory i gra naprawdę dobrze. Nie tylko, jeżeli chodzi o głośność maksymalną, ale nawet do filmów czy gier sprawdzi się w sam raz. Niektóre „średniaki” mogłyby się od niego uczyć. W dodatku można zmienić ustawienia audio w aplikacji MaxxAudio, gdzie do wyboru są trzy predefiniowane tryby: Muzyka, Filmy i Gry; oraz rozbudowany equalizer. Niestety na słuchawkach telefon nie radzi sobie równie dobrze. Słychać stosunkowo wąską scenę i niewielką moc na wyjściu – nie udało się ukryć budżetowych korzeni.
Aparat
Minęły te czasy, kiedy ładne zdjęcia dało się zrobić jedynie aparatem, podczas gdy telefonów używało się w ostateczności. Obecnie to właśnie smartfonami najwięcej się ich wykonuje. Co tu do zaoferowania ma Lenovo C2 Power? Z tyłu pojawił się aparat 8 Mpix z pojedynczą diodą doświetlającą, a z przodu kamerka 5 Mpix – maksymalnie obydwa mogą nagrywać filmy w rozdzielczości HD.
Aplikacja do ich obsługi jest prosta w obsłudze, ale jednocześnie wygląda mało atrakcyjne i nie znajdziemy w niej zbyt dużo trybów dodatkowych. Najważniejsze jednak, że Lenovo zaimplementowało HDR. Poza nim mamy panoramę oraz intrygująco brzmiący efekt kolorów, ale w praktyce pozwala on wybrać jedynie jeden z filtrów.
W praktyce nic tu nie zaskakuje, ani negatywnie, ani pozytywnie. Autofokus działa bez zastrzeżeń, wykonanie fotografii zajmuje mu chwilę, szczególnie po włączeniu HDR. Jakość zdjęć oceniam jako w pełni wystarczającą. W dobrych warunkach oświetleniowych Lenovo C2 Power poradzi sobie na szkolną czwórkę z minusem, podczas gdy po zmroku nie ma na co liczyć. Odwzorowanie barw, ostrość, rozpiętość tonalna – to wszystko jest adekwatne do niskiej ceny. Wideo także nie wygląda lepiej. Mimo wszystko w swoim segmencie, testowany model wypada i tak ponadprzeciętnie, ponieważ wiele produktów mniej znanych graczy oferuje więcej megapikseli i niższą jakość.
Galeria zdjęć:
Bateria
Akumulator o pojemności 3500 mAh to jedna z najważniejszych cech Lenovo C2 Power. W końcu ten dopisek w nazwie nie wziął się znikąd, aczkolwiek w praktyce urządzenie poradziło sobie gorzej, niż bym tego oczekiwał. Przy moim użytkowaniu osiągałem czasy na włączonym ekranie od 5 do 6,5 godziny przy LTE, włączonej synchronizacji, dwóch kartach SIM oraz automatycznej jasności ekranu. Przy WiFi spokojnie da się uzyskać rezultat na poziomie 7,5 godziny. Większość osób spokojnie uzyska tu dwa dni pracy na jednym ładowaniu. Przy wykorzystaniu ładowarki z zestawu, przywrócenie mu pełni energii zajmuje około 150 minut.
Podsumowanie
Początkowo obawiałem się, że Lenovo C2 Power będzie typowym budżetowcem – wolno działającym, przeciętnie wykonanym. Tymczasem okazał się być porządną propozycją za nieco ponad 400 złotych i w tej kwocie trudno znaleźć bardziej kompletny produkt. Nie tylko działa długo na jednym ładowaniu, ale również pracuje stabilnie, ekran wyświetla przyjemny dla oka obraz, a pochwały należą się również za jakość wykonania, wymienną baterię, diodę powiadomień, LTE czy osobny slot na microSD. Do tego głośnik multimedialny gra naprawdę przyjemnie. Gdyby tylko wydajność była nieco wyższa, a aparaty lepsze, wówczas byłby to bezsprzeczny lider. Poniżej przedstawiam trzy porównywalne modele, które również mają swoje mocne strony:
- Motorola Moto G4 Play - zeszłoroczny już telefon, ale wciąż wart rozważenia, dzięki czystemu Androidowi z funkcjami Moto, dual SIM oraz odpornością na zachlapania,
- TP-Link Neffos X1 Lite - wydajniejszy model, w dodatku ładniejszy i ze skanerem linii papilarnych, ale z drugiej strony droższy i mający znacznie mniejszy akumulator (2300 vs. 3500 mAh),
- Xiaomi Redmi 4A - porządny i kosztujący minimalnie więcej smartfon ze Snapdragonem 425, MIUI 8 i zapowiedzianą aktualizacją do 9, baterią 3120 mAh oraz aparatami 13 i 5 Mpix,
Zalety:
- płynne i stabilne działanie,
- czas pracy,
- LTE,
- dual SIM,
- niezły ekran,
- głośnik multimedialny,
- dioda powiadomień,
- radio FM,
- wymienna bateria,
- osobny slot microSD
Wady:
- niska wydajność,
- GPS mógłby być bardziej precyzyjny,
- jedynie Android 6.0,
- wygląd nakładki,
- brak podświetlenia przycisków
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu