Wczoraj wieczorem przez ponad godzinę obserwowałem nawałnicę za oknem i nieszczęśników, którzy próbowali się przedzierać przez ścianę deszczu i gradu....
Wczoraj wieczorem przez ponad godzinę obserwowałem nawałnicę za oknem i nieszczęśników, którzy próbowali się przedzierać przez ścianę deszczu i gradu. Część osób pogodziła się z gwarantowanym totalnym przemoczeniem i nie otwierała parasola nawet jeśli był pod ręką. Niektórzy wierzyli jednak w ochronę tego kawałka materiału na drutach i rozpościerali go nad swoimi głowami. Właśnie wtedy przypomniał mi się produkt, o którym czytałem kilka tygodni temu, a do którego warto teraz wrócić.
Co działo się z tradycyjnymi parasolami otwieranymi wczoraj podczas burzy i wichury? Dość szybko ulegały odkształceniom i ludzie je składali po czym chowali się w bramach lub w sklepach. Podejrzewam, iż część z nich doznała takich uszkodzeń, że jedynym sensownym rozwiązaniem będzie wyrzucenie połamanego parasola do kosza. Często nie ma na to wpływu nawet wysoka cena parasola – może być droższy i wykonany w sensowny sposób, ale i tak istnieje spora szansa na to, że mocny wiatr zrobi swoje. Zresztą, podatność na uszkodzenia to nie jedyny problem.
Próbowaliście się kiedyś przedrzeć przez wąski chodnik, na którym pojawiło się sporo osób z parasolami? To prawdziwe wyzwanie i nierzadko może ono skutkować uszkodzeniem sprzętu albo głowy. Podobnie sprawa wygląda w przypadku imprez masowych w deszczu – niedawno byłem na takowej i mam dwa wspomnienia: ludzi ciągnących mój parasol swoimi (ewentualnie naciskającymi nań własnymi ciałami) oraz widok całej masy parasoli przed sobą. Chyba nie muszę dodawać, że to nie one miały być atrakcją wieczoru.
Produkt, o którym wspominałem we wstępie nosi nazwę Rainshader i został stworzony przez angielską firmę Hospitality Umbrellas. Wystarczy krótko rzucić okiem na zdjęcia, by dojść do wniosku, że novum poważnie różni się on od tradycyjnego parasola. Stosunkowo oryginalna konstrukcja niesie ze sobą wiele atutów. Parasol jest bardzo odporny na działanie silnego wiatru (dowód na poniższym filmie, choć trudno stwierdzić, jak parasol zachowywałby się w innych pozycjach), wydaje się dość bezpieczny i oka nikt nie powinien stracić, wyglądem przypomina kask i jest nisko osadzony na użytkowniku – dzięki temu chroni właściciela w należyty sposób, a przy okazji nie zasłania w znacznym stopniu widoku ludziom stojącym z tyłu (zauważalne podczas imprez masowych). Ponoć zapewnia też lepsze ściekanie wody niż tradycyjny parasol, ale to wolałbym sprawdzić osobiście.
Dlaczego piszę o tym na AW? Powodów może być przynajmniej kilka – do stworzenia Rainshader wykorzystano druk 3D, do projektowania i testów zaprzęgnięto zapewne nowe technologie. Najważniejsze jest jednak to, że przedmiot typu parasol nadal można modyfikować i wprowadzać innowacje, a czasem nawet rewolucje. Ten sprzęt jest znany ludzkości od tysięcy lat i niejednokrotnie zmieniała się jego konstrukcja czy użyte materiały, ale nie zamyka to drogi kolejnym pomysłom. Warto wspomnieć, że do stworzenia tego przedmiotu wykorzystano m.in. aluminium, gumę oraz włókno szklane, czyli materiały znane od pewnego czasu i powszechnie stosowane – przy ich użyciu nadal można stworzyć coś nowego.
Prezentowany parasol ma oczywiście swoje wady (wystarczy wspomnieć o ograniczeniu widoczności) i nie mamy do czynienia z produktem idealnym, ale udowadnia on, że nadal możliwe jest eksperymentowanie z nowymi formami, kształtami i rozwiązaniami w dobrze znanych produktach, o których wiele osób powiedziałoby, że nic w nich nie można już zmienić. Ten sam schemat można zastosować w wielu innych przypadkach i niekoniecznie wymaga to użycia nowych technologii i złożonych mechanizmów. Czasem warto postawić na prostotę i nie utrudniać sobie pracy i życia innym…
Źródło informacji i grafik: rainshader.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu