Felietony

Przez porównanie iPhona do Bentleya przypomniał mi się Passat w tedeiku

Krzysztof Kurdyła
Przez porównanie iPhona do Bentleya przypomniał mi się Passat w tedeiku
33

Passat z TDI był anegdotycznym symbolem „statusu” ludzi, dla których ważniejsze było pokazanie się sąsiadom, niż rzeczywiste motoryzacyjne potrzeby. Dziś niektórzy w podobny sposób traktują tak sprzęt od Apple.

iPhone ponad wszystko

Kiedy kilkanaście dni temu napisałem artykuł o przesiadce z Lumii, zarówno w komentarzach na stronie, a chyba jeszcze bardziej na Facebooku, oprócz sympatycznych rozmów byłych użytkowników Windows 10 Mobile, pojawili się oczywiście ultrasi iPhona oraz iOS.

Ponieważ w artykule zestawiłem oba systemy i śmiałem napisać, że iOS pod względem UI/UX ciągle nie dorównuje staremu systemowi mobilnemu Microsoftu, dowiedziałem się szybko, że popełniłem straszliwą herezję i udowodniłem, że brak mi piątej klepki porównując „malucha do BMW”, „Poloneza do Mercedesa AMG” i tak dalej.

Poszperałem po paru innych artykułach, o których pamiętałem, że była zawarta w nich jakaś forma krytyki sprzętu od Apple i zauważyłem, że takie motoryzacyjne porównania dość często się powtarzają. Jeden z fanatyków porównał smartfon Apple do Bentleya, co chyba musiało wyjątkowo podbudowywać jego ego.

Passat pod balkonem

Co zabawne, wbrew intencjom atakujących, gdy czytam takie wrzutki, przed oczami staje mi właśnie przysłowiowy Passat, a nie wspomniane mniej lub bardziej ekskluzywne samochody. Użytkownicy agresywnie atakujący opinie i wybory innych, przypominają mi anegdotycznych „Cześków w pasku”, co to zamiast cieszyć się z kupna auta, są zmartwieni, że nie mogą zaparkować go pod balkonem sąsiada.

Jednocześnie osoby, którym podpieranie się iPhonem podbudowuje (w ich mniemaniu) status społeczny, każdą krytykę swojego bożka, traktują bardzo osobiście, jak napaść na nich samych. Często zmieniają się wtedy w skrzyżowanie kaznodziei z BIK-iem, krzyczące „jak Cię nie stać to nie gadaj”, „kupcie se Siaomi”.

Nie mają najwyraźniej świadomości, że takie zachowanie zwraca jedynie uwagę na słomę wystającą z ich butów. Dla mnie iPhone to nie do końca ergonomiczny młotek, którego kupiłem, ponieważ był potrzebny, a inne na półce były jeszcze mniej wygodne. Takie podejście ma wiele osób, znam taką, którą stać na wspomnianego Bentley'a i na co dzień używa zwykłej małej komórki.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie uważam, żeby każdy musiał traktować smartfony tak jak ja. Rozumiem tych, którym smartfon daje frajdę z tego czy innego powodu. Sam mam tak choćby z samochodami, które nie są dla mnie wyłącznie urządzeniami do przemieszczania z punktu A do B. Jednak traktowanie tego typu rzeczy (czy samochodu, czy smartfona) jako symbolu osobistego statusu? To żenujące i śmieszne jednocześnie.

iPhone mnie nie kręci. To grzech?

Wracając do obrońców świętego iPhona, każdą rzecz, nawet tę zaprojektowaną w Cupertino można, a wręcz trzeba oceniać (szczególnie gdy jest się blogerem :) ). Nie dla każdego wady i zalety danego urządzenia będą oczywiście takie same, co nie znaczy, że pewnych rzeczy nie da się obiektywnie wskazać.

Przykładowo, można się kłócić, czy siatka aplikacji sensowniej rozwiązana jest w Windows 10 Mobile czy Androidzie, ale bez wątpienia fatalna jest w iOS. Jeśli nie optymalizujecie układu aplikacji, może wam to zupełnie nie przeszkadzać, ale prymitywizm rozwiązania iOS jest po prostu faktem.

Podobnie wygląda sprawa choćby z ekranem wyboru alfabetycznego, którego ergonomia w Windows 10 Mobile jest lata świetlne przed tym, co oferują pozostałe systemy (w Androidzie da się to „nadrobić” odpowiednim launcherem). Z kolei widgety w Androidzie (nie widziałem 12-ki jeszcze) to ponury żart, iOS rozwiązał tę kwestię znacznie lepiej, choć do pięt nie dorasta Windowsowi.

Gdybym zrobił listę obiektywnych i subiektywnych plusów oraz minusów telefonów, które przewinęły się przez moje ręce, to ilościowo więcej pozytywów od iPhona znalazłbym choćby w testowanej przeze mnie Xperii 1 III. Jednak... niektóre plusy ważą więcej, a inne mniej.

Z mojej perspektywy mniejszy rozmiar smartfona ma większe znaczenie, i w połączeniu z lepszą synchronizacją danych i integracją usług pomiędzy urządzeniami przechylił szalę na korzyść urządzenia Apple. Dlatego to mini trafiło do mojej kieszeni, choć jego zakup kompletnie mnie nie podnieca.

Nie chodzi tu też kompletnie o pieniądze, więcej niż na tego nieszczęsnego smartfona wydałem w ostatnim roku na książki. Choć były to zakupy mniej przydatne w codziennym życiu, sprawiły mi dużą satysfakcję. Książki kupiłem jednak takie, na  jakie polowałem, a iPhona nabyłem z całym bagażem irytujących wad, nie mając lepszej alternatywy.

To co z tym Passatem?

Podsumowując, Passata najlepiej parkować, jak i każde inne auto, we własnym garażu. iPhone to urządzenie jak każde inne, ma wady, ma zalety i w normalnym towarzystwie nie doda nikomu punktów do charyzmy czy uroku osobistego. Hejtować UI/UX Windows 10 Mobile nie warto, a nuż iOS skopiuje z niego kolejne rozwiązania i trzeba będzie udawać, że już wcześniej widziało się ten potencjał. I koniec końców, ciekawa dyskusja polega na przerzucaniu się rzeczowymi argumentami, czego i Wam i sobie życzę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu