Android

iPhone nie zdołał zatrzymać mnie przy sobie. Przenoszę się na Androida

Jakub Szczęsny
iPhone nie zdołał zatrzymać mnie przy sobie. Przenoszę się na Androida
Reklama

Zaczynając pracę na Antywebie dzielnie trzymałem się platformy Microsoftu. Po drodze jednak sporo się zepsuło i zostałem wręcz zmuszony do tego, by przenieść się do konkurencji. Wybrałem telefon Apple i w konsekwencji tego, iOS. Po nieco ponad roku przyszła weryfikacja tego kroku i muszę przyznać, że nie ma obecnie niczego, co by mnie zatrzymało przy tej platformie. Dlatego więc, przenoszę się na Androida.

Nie oznacza to, że od dzisiaj staję się zagorzałym przeciwnikiem rezerwatu od Apple. Nic z tych rzeczy - w dalszym ciągu urządzenie od Apple będzie obecne w moim domu, ale już na pewno nie w roli pierwszego urządzenia mobilnego. To główne to oczywiście takie, bez którego nie wyobrażam ruszyć się z domu. Brak przy sobie alternatywnego telefonu za to mogę już mogę sobie wyobrazić. Nie traktujcie zatem tego jako koncertowe zamknięcie drzwi przed nosem Cupertino, raczej upatrujcie to w kategoriach "przejścia" - takiego bezbolesnego, nieumotywowanego jakąkolwiek niechęcią do tworu Apple.

Reklama

Co jednak musiało się stać, że postanowiłeś porzucić iOS?

Już od dłuższego czasu zastanawiałem się nad przejściem na inną platformę mobilną. Ogromnego wyboru nie ma - na rynku liczą się tylko dwa twory: iOS oraz Android. Windows Phone, a następnie Windows 10 Mobile umierają już niemal odcięte nawet od wsparcia samego Microsoftu, nic się tam nie dzieje i już od dłuższego czasu nie ma tam dla mnie miejsca. Tuż po premierze najnowszych telefonów marki Lumia uznałem, że to dobry moment na zakończenie i tak długiej przygody z platformą Microsoftu. Kiedyś można było pokusić się o stwierdzenie, że będzie to atrakcyjny trzeci gracz na rynku smartfonowym. Sporo jednak w tej kwestii popsuto. Przejście na iOS miało u mnie charakter "ucieczki z tonącego okrętu" i dzisiaj jest zupełnie inaczej. iOS ma się świetnie, Apple też radzi sobie naprawdę dobrze, a ja i tak rozpocząłem migrację do konkurencji. Dla niektórych (nawet w kręgu redakcyjnym) migrację niezrozumiałą.


Przecież tu wszystko działa, jest bezproblemowe i takie, jak być powinno

To chyba główny argument, który padał w rozmowach na temat przejścia na inną platformę mobilną. I ja to potwierdzam. iOS jest systemem genialnym, jeżeli chodzi o szybkość działania, UX i szeroko pojętą bezproblemowość. Urządzenia, w posiadaniu których byłem z reguły były bezawaryjne, jeżeli nie liczyć jednego incydentu z iPhone'em 6S, który w niskich temperaturach potrafił się wyłączyć nawet przy około 35 proc. naładowania. Krótka wizyta w serwisie skończyła się wymianą baterii i... to by było na tyle. Urządzenie działa dobrze, nie mam mu nic do zarzucenia. Aplikacje? Podobnie - na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje, w których nastąpiło nieoczekiwane zamknięcie programu lub zawieszenie się systemu. Mimo tego, że iOS "po prostu działa", nie zdołałem się oprzeć pokusie przejścia do konkurencji.

Mimo, że aktywnie korzystałem ze smartfonów z Androidem w roli "drugich telefonów", cały czas mi czegoś w iPhone'ach brakowało. Czułem, że jako klient "stoję w miejscu" i nic wielkiego się nie dzieje. Nawet po tym, jak już dowiedzieliśmy się właściwie wszystkiego o "ósemce", nie porwało mnie to na tyle, bym stwierdził jednoznacznie: "Kupię iPhone'a 8, zostaję przy Apple". Nic, czego dowiedzieliśmy się dotychczas nie spowodowało u mnie opadu szczęki i deklaracji pozostania w rezerwacie. W świecie Androida... cóż, sporo się dzieje. Nie jest to tak bezproblemowa platforma mobilna, ale daje użytkownikowi sporo możliwości. Po pierwsze, jeżeli chodzi o telefony - tych jest mnóstwo. Od świetnych flagowców, aż po dobrze wyważone średniaki i skończywszy na atrakcyjnych, niskopółkowych urządzeniach. Telefon można dopasować idealnie do swoich potrzeb, bo konkurencja jest naprawdę duża. Ceny? Z reguły niższe, choć flagowce wiodących marek potrafią się niebezpiecznie zbliżyć do granicy wytyczonej przez Apple (która w tym roku zostanie przesunięta jeszcze dalej). Tak, doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że sprzęt z Cupertino znacznie lepiej trzyma cenę i "drogo" jest tylko za pierwszym razem.

Warto jednak wspomnieć o tym, że przejście z platformy na platformę jest dzisiaj bezbolesne dzięki faktowi, iż synchronizacja między urządzeniami w kontekście wielu aplikacji działa świetnie. To nie są już te czasy, w których migracja kontaktów, wiadomości, danych programów trwała wieki. Ja z tym uporałem się w ciągu kilku godzin i już po tym czasie nie miałem wrażenia, że czegoś mi naprawdę brakuje.


Sam Android dojrzał już na tyle, że nie boję się korzystania z niego

Wiele się zmieniło. Trudno obecnie "zapchać" nawet bardzo dobrego smartfona z tym systemem. Korzystam aktywnie już z trzech słuchawek z Androidem od ponad pół roku i żaden z nich nie wykazuje oznak "zmęczenia", z czego jeden to platforma testowa dla aplikacji i dosłownie robię na nim cuda. Dodatkowym faktem przemawiającym za przejściem na Androida było to, że i tak nie zdecyduję się na zakup Macbooka, a i w moim mieszkaniu znajduje się coraz więcej urządzeń pasujących do ekosystemu Google. Przymierzam się także do Android Pay - Apple Pay w Polsce to jeszcze bardzo, bardzo odległa perspektywa. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko Asystenta Google, ale... to jeszcze nie jest tragedia.

Reklama

Nie zamykam na klucz drzwi przed iOS. Niewykluczone, że po pewnym czasie uznam, że eksperyment z Androidem dobiegł końca i przeniosę się ponownie. Na szczęście, jest to czynność na tyle bezproblemowa, że nie tylko ja, ale i Wy możecie sobie na to pozwolić. Zastanówcie się tylko, co Was tak naprawdę przy iOS trzyma.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama