Motoryzacja

Koniec żartów: autobus przejechał 1772 km na jednym ładowaniu akumulatora

Maciej Sikorski
Koniec żartów: autobus przejechał 1772 km na jednym ładowaniu akumulatora
25

Elektryki coraz mocniej dają o sobie znać - informacji na temat rozwoju tego rynku przybywa lawinowo, jeśli nie dotyczą decyzji władz czy poczynań wielkich firm, to skupiają się na pracy mniejszych przedsiębiorstw i startupów. A te mają się czym pochwalić: firma Proterra poinformowała, że jej autobus elektryczny pokonał na jednym ładowaniu akumulatora ponad 1100 mil, czyli 1772 km. Przeciwnicy tego segmentu motoryzacji tracą jeden z podstawowych argumentów: kiepski zasięg elektryków.

Proterra nie jest firmą znaną szerzej i nie dotyczy to jedynie Polski, ale zaznaczę już na początku, że to nie przedsiębiorstwo-krzak, które prezentuje tylko plany. Producent działa od dłuższego czasu, media przyglądają mu się od kilku lat, informują o kolejnych rekordach i ważnych osiągnięciach, a klienci kupują pojazdy - ponoć udało się ich sprzedać już kilkaset sztuk.

Tym razem o firmie zrobiło się głośno, ponieważ przekonuje ona, że udało się pobić rekord odległości pokonanej na jednym ładowaniu akumulatora w pojeździe elektrycznym. Tworzony przez tego gracza autobus Catalyst E2 Max pokonał ponad 1100 mil, a zatem 1772 km. To znacznie przewyższa rekord Tesli, o którym pisałem jakiś czas temu. Trzeba mieć jednak na uwadze, że Proterra wpakowała do autobusu akumulator o pojemności 660 kWh. Dla porównania Tesla Model S wyposażona jest w baterię o pojemności 75 kWh. Niedawno wspominałem o przerabianej na elektryczną ciężarówce Komatsu, która doczekała się akumulatora o pojemność 700 kWh - jak widać, coraz poważnej podchodzi się do kwestii tworzenia dużych elektryków. Przypomnę, że za kilka tygodni światło dzienne ma ujrzeć ciężarówka Tesli...

Należy podkreślić, że przywołane 1772 km uzyskano w bardzo sprzyjających warunkach: wybrano odpowiednią trasę, w pojeździe nie było pasażerów, nie zatrzymywano się, zapewne prędkość pozostawiała wiele do życzenia. Gdyby autobus zapełnić ludźmi, wyznaczyć trasę w mieści lub górach, zorganizować przystanki i wykonać test gorącym latem lub mroźną zimą, wynik byłby znacznie gorszy. Nadal jednak mówilibyśmy o setkach kilometrów zasięgu. A to pozwala już realnie myśleć o transporcie masowym opartym o pojazdy elektryczne. W tym kierunku swoją ofertę rozwijają także polskie firmy: Ursus i Solaris tworzą elektryczne autobusy.

Poważną barierą przestaje być zasięg, bo te kilkaset kilometrów pozwala już realizować bez przeszkód transport między miastami, nawet tymi bardziej oddalonymi (trzeba przy tym zaznaczyć, że na dłuższych trasach i tak zdarzają się postoje - w ich trakcie można ładować akumulatory). Na pierwszy plan wysuwa się cena: autobus marki Proterra jest droższy od spalinowej konkurencji. Znacznie droższy. To będzie się oczywiście zmieniać, ceny akumulatorów w tej dekadzie zdążyły już mocno spaść, lecz do pełni szczęścia sporo brakuje. Jednocześnie warto podkreślić, że na korzyść elektryków może przemawiać koszt użytkowania. I czynniki ekologiczne - to oczywiste.

Rozwijający się prężnie segment moto może się pochwalić kolejnym ważnym osiągnięciem - niebawem usłyszymy pewnie o kolejnym. Dzieje się.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu