Rzuć wszystko na rok, weź plecak i jedź na koniec świata. Chodził Wam kiedyś po głowie taki plan? Niektórzy pewnie nie tylko o nim myśleli, ale wprowadzili go w życie. Celem mogły być Chiny, Stany Zjednoczone, Indie, może jakiś afrykański kraj. Byle dalej, byle więcej wrażeń, w poszukiwaniu czegoś nowego. A co byście powiedzieli na totalną izolację, kilka lub nawet kilkanaście miesięcy spędzonych u wybrzeży Antarktydy? Brzmi nieźle? W takim razie nie pozostaje nic innego, jak zainteresować się ogłoszeniem Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN.
Polska Stacja Antarktyczna szuka pracowników. Mogę spełnić marzenie z dzieciństwa...
Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego rekrutuje pracowników - taka informacja w serwisie informacyjnym musi przykuwać uwagę. Pierwsza myśl? Pewnie trzeba spełniać jakieś kosmiczne wymagania, być materiałem na... no właśnie - kosmonautę. Tyle, że zamiast na MSK trafi się na koło podbiegunowe. Ciekawość przeważyła i okazało się, że chyba nie trzeba być "jednym na milion". Kogo zatem szuka Polska Stacja Antarktyczna?
Wiele zależy od tego, do której grupy chce się aplikować można pojechać na rok (od października do listopada kolejnego roku) lub na 6 miesięcy (grupa letnia - od listopada do końca marca). W składzie tej drugiej ekipy jest miejsce m.in. dla bosmana, kucharza, pomocnika kuchennego, asystenta terenowego, pracowników typu "złota rączka". Nie trzeba być wybitnym naukowcem, można się odnaleźć w zarządzaniu częścią hotelową. Co z grupą zimową? Tu sprawa wygląda bardzo interesująco, w skład grupy wchodzi zaledwie 8 osób
które pełnią następujące funkcje: kierownik wyprawy, energetyk, elektryk, mechanik samochodowy, operator PTS, informatyk, elektronik, ratownik medyczny, łącznościowiec, laborant, obserwator ekologiczny, obserwator morski, obserwator hydrochemiczny i glacjologiczny.
Więcej funkcji niż przewidzianych osób? Cóż, preferowana jest praca zespołowa i trzeba sobie wziąć do serca hasło "wszyscy robią wszystko" (oczywiście są pewne granice - wymagane będą umiejętności i uprawnienia). Listę stanowisk, wymagań oraz umiejętności, które mogą pomóc dostać się na wyprawę, znajdziecie pod tym adresem.
Jeśli ktoś myśli, że podczas takiej eskapady można nieźle zarobić, to... jest w błędzie. Płace w okolicach czterech tysięcy zł miesięcznie niektórych pewnie zniechęcą. Ale z drugiej strony, człowiek nie naraża się na wysokie koszty - w tym miejscu po prostu nie ma gdzie wydawać pieniędzy. A dach nad głową i posiłki są zapewnione. Idealne miejsce na dłuższy wypoczynek? Nie do końca.
Po pierwsze, trzeba pamiętać o tym, że... to nie są wakacje - trzeba pracować i to w trudnych warunkach. Polska Stacja Antarktyczna imienia Henryka Arctowskiego znajduje się na wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych. Od kraju dzieli ją 14 tys. kilometrów. To bardzo burzliwa strefa, pogoda jest zmienna. W ciągu roku nie naliczymy zbyt wielu bezchmurnych dni, nie brakuje natomiast opadów. Wysoka wilgotność powietrza, silne wiatry, niska temperatura - dla rzeszy ludzi już sam opis może brzmieć koszmarnie. A teraz wyobraźmy sobie tydzień pracy w takim miejscu.
Problemem może też być wiek stacji - to miejsce wybudowano cztery dekady temu. Nie można mówić o wygodach, problemem staje się nawet bezpieczeństwo załogi. Od kilku lat wspomina się, że konieczne jest stworzenie nowego obiektu. Powstał nawet projekt, który pobudza wyobraźnię. Sęk w tym, że brakuje środków na jego realizację, naukowcy odbijają się od ministerialnych drzwi. A stacja niszczeje i za kilka lat może się okazać, iż nie da się z niej dłużej korzystać. To będzie spory problem, ponieważ nie chodzi jedynie o prowadzenie badań naukowych (które same w sobie są istotne). Baza to prestiż, Polska jako jeden z sygnatariuszy Układu Antarktycznego powinna być stale obecna na tym kontynencie. Może się to okazać istotne z politycznego i gospodarczego punktu widzenia. Miejmy nadzieję, że pieniądze się znajdą.
Zainteresowani wyprawą? W takim razie musicie się spieszyć, aplikować można do końca stycznia. Czy sam złożę papiery, skoro to marzenie z dzieciństwa? Cóż, czasem takie marzenia muszą nimi pozostać - na tym polega ich urok. Wtedy wynikały m.in. z... wpływu kinematografii. Obejrzałem film Coś, zobaczyłem odcinek Lód z pierwszej serii Z Archiwum X i stwierdziłem, że w takich odciętych od świata bazach musi być bardzo ciekawie. Po latach muszę napisać, że chyba nie byłbym zainteresowany walką z obcym a brak snu spowodowany strachem przed resztą załogi nie wpłynąłby na mnie zbyt dobrze... Starzeję się.
Nie oznacza to oczywiście, że Polska Stacja Antarktyczna przestała być interesująca. Dzisiaj chętnie oglądałbym foki i pingwiny, lodowce (niestety, topniejące lodowce), siły natury, o których w kraju nie słyszeli nawet najstarsi górale. Może poczekam aż zbudują nową bazę i jednak złożę dokumenty - raz zrobiłem jajecznicę dla 40 osób, wiem czym jest gotowanie dla dużej grupy...;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu