Polska

Polacy chcą rozwijać Hyperloop - możemy pomóc

Maciej Sikorski
Polacy chcą rozwijać Hyperloop - możemy pomóc
12

Powody do dumy i uśmiechów dawali nam w ostatnich latach nie tylko sportowcy - pojawiły się startupy z ciekawymi pomysłami, zespoły naukowców opracowujące nowe technologie czy studenci, którzy świetnie radzą sobie w omawianym przez nas sektorze. Przykładem tych ostatnich ekipy tworzące łaziki marsja...

Powody do dumy i uśmiechów dawali nam w ostatnich latach nie tylko sportowcy - pojawiły się startupy z ciekawymi pomysłami, zespoły naukowców opracowujące nowe technologie czy studenci, którzy świetnie radzą sobie w omawianym przez nas sektorze. Przykładem tych ostatnich ekipy tworzące łaziki marsjańskie - swego czasu było o nich naprawdę glośno. Teraz mogą do tego nawiązać studenci biorący udział w konkursie dotyczącym Hyperloop. Dobry pomysł tu jednak nie wystarczy - potrzebna jest też kasa...

Przyznacie, że przyjemnie czytało się i słuchało o studentach, którzy z zawodów pojazdów marsjańskich przywozili nagrody. Potęgą kosmiczną nie jesteśmy, Polska odgrywa w tym sektorze raczej trzecioplanową rolę, ale jest nadzieja na poprawę. Wynika to z kilku czynników, nie będę się w nie teraz zagłębiał, pozostanę przy drużynach studentów. Jeśli będą działać w kraju rozwijać się w tym kierunku, to ich poczynania mogą zaprocentować. Trzeba mieć nadzieję, że na konkursach się nie skończy. Przynajmniej na konkursach studenckich.

Temat przypomniał mi się, gdy zapoznawałem się z projektem studentów Politechniki Łódzkiej. Także i tym razem zespół jedzie do USA, by pochwalić się swoim pomysłem. To jedyna ekipa z Polski biorąca udział w imprezie, jedna z kilkunastu europejskich drużyn. Dostali się do finału, ten odbędzie się w Teksasie, a tam trzeba jakoś dotrzeć, potrzebne są środki na życie w USA. Zespół nie miał czasu, by szukać sponsorów "tradycyjnymi" kanałami, by prosić o dofinansowanie instytucji państwowych, więc zwrócił się do społeczności serwisu crowdfundingowego PolakPotafi. Wnioskowali o 12 tysięcy złotych - tyle jest potrzebne, by dwie osoby mogły reprezentować zespół w Teksasie. Na szczęście udało się już zebrać 24 tysiące złotych, ale...

Na stronie projektu zespół dziękuje i zwraca uwagę, że każde kolejne 6 tysięcy złotych to wyjazd następnego członka drużyny. Im więcej osób pojedzie, tym większe szanse na dobre miejsce w konkursie - za poszczególne elementy projektu odpowiedzialni są różni ludzie i lepiej, by na fachowe pytania odpowiadał człowiek, który zajmował się opracowaniem danego zagadnienia. Nie chodzi tylko o to: im więcej osób pojedzie, tym więcej będzie miało okazję zobaczyć, jak wygląda taka impreza, jak działają zespoły z innych państw, czego oczekują pracownicy naukowi, firmy z branży nowych technologii, inwestorzy. To szansa, by zapoznać się z biznesem przez duże "B", zdobyć doświadczenie oraz pewność siebie i dowiedzieć się, jak przygotowywać się do takich imprez w przyszłości.

Powody do dumy i uśmiechów dawali nam w ostatnich latach nie tylko sportowcy - pojawiły się startupy z ciekawymi pomysłami, zespoły naukowców opracowujące nowe technologie czy studenci, którzy świetnie radzą sobie w omawianym przez nas sektorze. Przykładem tych ostatnich ekipy tworzące łaziki marsjańskie - swego czasu było o nich naprawdę glośno. Teraz mogą do tego nawiązać studenci biorący udział w konkursie dotyczącym Hyperloop. Dobry pomysł tu jednak nie wystarczy - potrzebna jest też kasa...

Przyznacie, że przyjemnie czytało się i słuchało o studentach, którzy z zawodów pojazdów marsjańskich przywozili nagrody. Potęgą kosmiczną nie jesteśmy, Polska odgrywa w tym sektorze raczej trzecioplanową rolę, ale jest nadzieja na poprawę. Wynika to z kilku czynników, nie będę się w nie teraz zagłębiał, pozostanę przy drużynach studentów. Jeśli będą działać w kraju rozwijać się w tym kierunku, to ich poczynania mogą zaprocentować. Trzeba mieć nadzieję, że na konkursach się nie skończy. Przynajmniej na konkursach studenckich.

Temat przypomniał mi się, gdy zapoznawałem się z projektem studentów Politechniki Łódzkiej. Także i tym razem zespół jedzie do USA, by pochwalić się swoim pomysłem. To jedyna ekipa z Polski biorąca udział w imprezie, jedna z kilkunastu europejskich drużyn. Dostali się do finału, ten odbędzie się w Teksasie, a tam trzeba jakoś dotrzeć, potrzebne są środki na życie w USA. Zespół nie miał czasu, by szukać sponsorów "tradycyjnymi" kanałami, by prosić o dofinansowanie instytucji państwowych, więc zwrócił się do społeczności serwisu crowdfundingowego PolakPotafi. Wnioskowali o 12 tysięcy złotych - tyle jest potrzebne, by dwie osoby mogły reprezentować zespół w Teksasie. Na szczęście udało się już zebrać 24 tysiące złotych, ale...

Na stronie projektu zespół dziękuje i zwraca uwagę, że każde kolejne 6 tysięcy złotych to wyjazd następnego członka drużyny. Im więcej osób pojedzie, tym większe szanse na dobre miejsce w konkursie - za poszczególne elementy projektu odpowiedzialni są różni ludzie i lepiej, by na fachowe pytania odpowiadał człowiek, który zajmował się opracowaniem danego zagadnienia. Nie chodzi tylko o to: im więcej osób pojedzie, tym więcej będzie miało okazję zobaczyć, jak wygląda taka impreza, jak działają zespoły z innych państw, czego oczekują pracownicy naukowi, firmy z branży nowych technologii, inwestorzy. To szansa, by zapoznać się z biznesem przez duże "B", zdobyć doświadczenie oraz pewność siebie i dowiedzieć się, jak przygotowywać się do takich imprez w przyszłości.

Prosty rachunek pokazuje, że póki co do USA mogą pojechać cztery osoby. Do zakończenia zbiórki zostało trochę czasu, to kilka tygodni, więc licznik może pokazać znacznie wyższą sumę, pozwolić kolejnym osobom pojechać do Teksasu. To zelży już jednak od sponsorów, czyli... od nas. Nie trzeba przy tym oddawać całej pensji - można wpłacić na ich konto kilka złotych. Jeśli zrobi to tysiąc osób, będzie można kupić kolejny bilet. Byłoby świetnie, gdyby polska grupa dała się poznać podczas imprezy z dobrej strony - możliwe, że mówimy o rewolucji w transporcie.

Studenci Politechniki Łódzkiej rozwijają projekt dotyczący Hyperloop. Mówi się o nim od kilku lat, to jeden z pomysłów nagłośnionych przez Elona Muska. Rozwiązanie, które ma zniwelować niedoskonałości transportu lotniczego i samochodowego. Ludzie mogliby się przemieszczać w specjalnych kapsułach sunących z wielką prędkością w długich tunelach. Pokonywanie tras liczących kilkaset kilometrów zajmowałoby kilkanaście-kilkadziesiąt minut. Idea wspaniała, ale trudno stwierdzić czy wykonalna. To mają wyjaśnić testy oraz konkursy, które zapowiedziano już jakiś czas temu. Polacy wzięli w nim udział, teraz mają okazję pochwalić się swoją wizją rozwoju Hyperloop. Warto im to umożliwić.

Prosty rachunek pokazuje, że póki co do USA mogą pojechać cztery osoby. Do zakończenia zbiórki zostało trochę czasu, to kilka tygodni, więc licznik może pokazać znacznie wyższą sumę, pozwolić kolejnym osobom pojechać do Teksasu. To zelży już jednak od sponsorów, czyli... od nas. Nie trzeba przy tym oddawać całej pensji - można wpłacić na ich konto kilka złotych. Jeśli zrobi to tysiąc osób, będzie można kupić kolejny bilet. Byłoby świetnie, gdyby polska grupa dała się poznać podczas imprezy z dobrej strony - możliwe, że mówimy o rewolucji w transporcie.

Studenci Politechniki Łódzkiej rozwijają projekt dotyczący Hyperloop. Mówi się o nim od kilku lat, to jeden z pomysłów nagłośnionych przez Elona Muska. Rozwiązanie, które ma zniwelować niedoskonałości transportu lotniczego i samochodowego. Ludzie mogliby się przemieszczać w specjalnych kapsułach sunących z wielką prędkością w długich tunelach. Pokonywanie tras liczących kilkaset kilometrów zajmowałoby kilkanaście-kilkadziesiąt minut. Idea wspaniała, ale trudno stwierdzić czy wykonalna. To mają wyjaśnić testy oraz konkursy, które zapowiedziano już jakiś czas temu. Polacy wzięli w nim udział, teraz mają okazję pochwalić się swoją wizją rozwoju Hyperloop. Warto im to umożliwić.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

PolskaStudenciHyperloop