Felietony

Trafiłem na stronę błędu 404, która zabrała mnie w podróż do czasów, kiedy Internet był jeszcze w naszych rękach

Grzegorz Ułan
Trafiłem na stronę błędu 404, która zabrała mnie w podróż do czasów, kiedy Internet był jeszcze w naszych rękach
58

Internet żywi się swoimi umierającymi marzeniami, takim zdaniem rozpoczyna swój esej jedna z internautek - Kate Wagner pod tytułem - 404 Page Not Found. To prawda, która potwierdza się od wielu lat. Nostalgia, z którą wracamy do czasów początków Internetu, nadal rozgrzewa niejedną dyskusje w sieci. Pytanie tylko jak długo jeszcze? Pokolenie naszych dzieci, rozpoczynało przygodę z Internetem już w nowej, skomercjalizowanej wersji.

Kate swoje rozważania rozpoczyna od 1998 roku, kiedy w sieci rządziła wyszukiwarka AltaVista i Geocities, czyli serwis, w którym internauci tworzyli swoje prywatne, osobiste i darmowe serwisy.

Doskonale pamiętam te czasy, w 1998 roku urodził się mój syn, chwilę później rozpocząłem pracę w firmie, w której mogłem korzystać z nieograniczonego dostępu do sieci. Najpierw na systemie Windows 3.11, później Windows 95, a kilka lat później miałem już to szczęście poznać od podszewki Linuksa. W całej firmie zaczęliśmy pracować na terminalach bez bebechów w środku, tylko z kartą graficzną i sieciową. Dystrybucja, na której pracowaliśmy, to było polskie PLD.

Pierwsza przeglądarka, przez którą przeszukiwałem zasoby sieci, to był Netscape Navigator, wtedy jeszcze zasoby Internetu nie były tak dobrze zindeksowane, więc aby znaleźć coś w sieci korzystało się z katalogów stron. Te zresztą żyły jeszcze długo po osiągnięciu przez Google dominującej pozycji na rynku wyszukiwarek, powstające wówczas strony internetowe pozycjonowały się w tej wyszukiwarce, dodając się do takich katalogów, najlepiej tych z PR 5, większy Page Rank miał chyba tylko dmoz i katalog.onet.pl.

Wracając do eseju Kate, w polskiej sieci w miejsce Geocities umiejscowiłbym Republikę WWW, dzięki której to internauci w Polsce próbowali swoich pierwszych sił w tworzeniu stron www, czyli najczęściej pod tytułem - Moja strona domowa z obowiązkowym licznikiem odwiedzin i księgą gości. To były czasy, kiedy Internet należał do internautów, rządziły prywatne strony, osobiste blogi czy fora internetowe oraz niezapomniane GG.

Wszystko zaczęło się zmieniać na gorsze dla użytkowników sieci wraz z powstawaniem mediów społecznościowych, ale nie tych pierwszych. Digg, Myspace czy polskie Grono, dawały jeszcze namiastkę władzy użytkownikom z nich korzystających. Tak naprawdę źle zaczęło się dziać, gdy zaczęły je wypierać takie serwisy jak Reddit, w Polsce Wykop (którego użytkownicy do dziś bronią się jeszcze przed zbytnią ingerencją twórców serwisu w jego funkcjonowanie różnymi aferami) czy Facebook, a w Polsce Nasza Klasa, która zresztą też padła pod naporem tego ostatniego.

Rozpoczęła się era mediów społecznościowych, które rościły sobie prawo do wpływania na to, co, kiedy  i w jakiej formie będzie nam wyświetlane w sieci. Straciliśmy nad tym kontrolę i o dziwo szybko, w zasadzie bez żadnego oporu przyjęliśmy to jako coś normalnego, jako kolejny etap rozwoju technologicznego. Pojawiły się smartfony, aplikacje mobilne do wszystkiego. Dziś już nikt nie tworzy stron www, nawet firmy większą uwagę przykładają do obecności na Facebooku niż do własnej strony firmowej, bo tam są ludzie.  Nie ma osobistych blogów, wszystkie platformy blogowe zniknęły z polskiej sieci bodajże w 2018 roku, z uwagi na to, że nikt ich już nie czytał. Ciekawsze stały się Instagram Stories czy zdjęcia kotków, jedzenia i z wyjazdów wakacyjnych naszych znajomych na Facebooku.

Straciliśmy nie tylko władzę nad siecią, ale i prywatność, dość szybko wmówiono nam, że w imię korzystania z wielu usług sieciowych za darmo, musimy dać się sprofilować dla reklamodawców. Dziś dzielimy się lokalizacją nie tylko ze znajomymi czy z rodziną, ale i z setkami innych firm, podsłuchują nas inteligentne telewizory czy głośniki, śledzą nas na każdym kroku nasze własne smartfony i zainstalowane na nim aplikacje.

Co będzie dalej? Ciężko przewidzieć, jedno jest pewne, że to nie my o tym będziemy decydować. Początki smartfonów stanowiły duże urządzenia, więc z czasem rynek, czyli my, oczekiwaliśmy miniaturyzacji tej technologii, a dziś okazuje się, że korzystamy z coraz większych smartfonów. Dzisiaj się z tego cieszymy i uznajemy za wygodne, ale to nie my o tym zdecydowaliśmy.

Czy powstanie jakaś nowa sieć społecznościowa, który zajmie miejsce Facebooka? Nie sądzę, model ten nie tyle, że się już wyczerpał, ale wypełnił swoją rolę, sprofilował gigantyczną część społeczeństwa, oddaliśmy nasze dane za prywatność i nie cofniemy już tego kasując konto. Nie bez powodu Facebook wykupił swojego czasu Instagrama czy WhatsAppa, z których coraz częściej się korzysta, zapominając, że to nadal jest Facebook. Nie zdziwię się, gdy w końcu dopną swego i kupią równie popularnego wśród młodych ludzi Snapchata.

I to jest to nowe pokolenie, które nie opuszcza w zasadzie tych aplikacji, pokolenie, które nie pamięta czasów, w których Internet należał do jego użytkowników, i w końcu pokolenie, które będzie bardziej podatne niż nasze na manipulacje i inne formy zniewolenia przez wielkie korporacje.

Inspiracja: 404 Page Not Found, Kate Wagner.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu