Właściwie to z hakiem trzy razy lepiej. Sony idzie świetnie, a Microsoft zaczyna tracić grunt pod nogami. Co prawda przyszłość rysuje się w bardziej r...
Właściwie to z hakiem trzy razy lepiej. Sony idzie świetnie, a Microsoft zaczyna tracić grunt pod nogami. Co prawda przyszłość rysuje się w bardziej różowych barwach, ale wyraźnie przegrany pierwszy rok nowej generacji może odbijać się producentowi Xboksów czkawką bardzo długo.
Konkretnie liczby prezentują się następująco: 3,5 miliona PlayStation 3 i PlayStation 4 wylądowało w rękach konsumentów w ostatnim kwartale. Podczas analogicznego okresu Microsoft wysłał do sklepów 1,1 miliona Xboksów One i Xboksów 360. Do sklepów, a więc część tej liczby trzeba jeszcze odliczyć, biorąc pod uwagę, że zapasów przechowywane w magazynach nie wlicza się do masy potencjalnych kupców.
Generalnie rzecz biorąc wyniki sprzedaży ze strony VG Chartz należy brać pod uwagę z dużym przymrużeniem oka. Jednak oni również wczytują się w informacje prasowe i liczą, jak mogą. Przewaga PlayStation 4 na Xboksem One jest ogromna, a słupki od bitego roku się rozjeżdżają. Jeszcze parę miesięcy bez zmian i mogło by się okazać, że sprzęt Sony dominuje na rynku ze stosunkiem 2:1 nad konkurencją. PlayStation 3 z kolei zbliżyło się ostatecznie w wynikach sprzedaży do Xboksa 360.
I tutaj przechodzimy do nadziei Microsoftu na lepsze jutro. Na Xboksie One muszą pojawić się tytuły na wyłączność, które przekonają do siebie niezdecydowanych, którym zbrzydła już poprzednia generacja, a przymierzają się do zakupu next-gena. Wielu fanów „iksa” potrzebuje powodu w postaci nowego Halo, Gears of War, albo innej produkcji tego typu, aby przesiąść się z 360 na One. To raz. Dwa, że Microsoft potrzebuje przeciwwagi dla PlayStation Plus. Nieśmiało próbuje się kombinować z Games with Gold, ale to za mało. Stąd moim zdaniem obecność nowej usługi Electronic Arts, pozwalającej za parę dolarów miesięcznie odblokować dostęp do wielu gier tego wydawcy, może się okazać zbawieniem dla firmy.
Wielu obserwatorów zwraca uwagę, że start nowej konsoli Microsoftu można porównać do trudnych początków PlayStation 3. Nie sposób zapomnieć, jak niekochaną i zupełnie niekonkurencyjną maszynką był sprzęt Sony w pierwszym okresie swojego życia. Ostatnio natomiast z podniesioną głową, w ostatnich latach swojego życia, odrabia straty z tamtego okresu. Dlatego byłbym jak najdalszy od skreślania Microsoftu. Niemniej, trzeba działać. Straty można odrobić, ale to zawsze męcząca odległość do pokonania.
- Źródło: VG247
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu