VOD

Serwisy VOD walczą o klienta. Jaki jest efekt? Powrót piractwa

Paweł Winiarski
Serwisy VOD walczą o klienta. Jaki jest efekt? Powrót piractwa
71

Kto by się spodziewał, że walka o portfele klientów, jaką od pewne czasu toczą serwisy VOD, spowoduje powrót...piractwa. Mogłoby się przecież wydawać, że konkurencja odbija się pozytywnie na klientach i to najlepsze, co może spotkać rynek.

Skąd takie dane? Od BitTorrenta

A dokładnie z Global Internet Phenomena - raportu firmy Sandive, która bada ruch w internecie. Otóż konta do dzielenia się plikami odpowiadają w sieci za 3% ruchu pobierania i aż 22% wysyłania. Z tego aż 97% przypada BitTorrentowi. Oczywiście serwis umożliwia dzielenie się plikami, które nie mają żadnego związku z łamaniem praw autorskich, jednak to cały czas źródło nielegalnych treści. Sandive zauważyło, że ruch na BitTorrent ostatnio wzrósł - szczególnie na Środkowym Wschodzie, w Europie i Afryce. Trzeba jednak pamiętać, że oficjalne dane firmy odpowiedzialnej za raport mogą być zaniżone, nie bierze się w nich bowiem pod uwagę "spryciarzy" chowającymi się za VPN'ami. Wartości te są wyższe niż jeszcze kilka lat temu, co ciekawe, taki stan rzeczy Sandive wiąże bezpośrednio z serwisami VOD.

Coraz więcej firm odpowiedzialnych za VOD produkuje materiały na wyłączność - są one dostępne tylko w jednym tylko miejscu - tak, jak na przykład Gra o Tron dla HBO, House of Cards dla Netflix, Opowieści Podręcznej dla Hulu czy Jack Ryan dla Amazona. Dostęp do wszystkich tych serwisów to duży wydatek dla widza, wykupują więc oni subskrypcję do jednej, dwój usług, resztę treści...piracą.

Doskonale rozumiem całe to zamieszanie z materiałami na wyłączność. Sam opłacam tylko abonament serwisu Netflix i to dla mnie jedyne źródło filmów (no, jeszcze kino, Gwiezdne Wojny kupuję zawsze na płytach, podobnie jak większość bajek dla syna, czasem wypożyczam też coś na player.pl). Przez rok korzystałem dodatkowo z Showmax, ale tylko ze względu na darmowy okres w abonamencie Play, subskrypcji raczej nie będę odnawiał. Netflix to dla mnie aż za dużo treści, zdecydowanie brakuje czasu na zaliczenie wszystkiego, co chciałbym na nim obejrzeć. Ale zauważam, że nieznajomość jakiegoś popularnego serialu to dziś obciach - zarówno w sieci, jak i w pracy, szkole czy na studiach. Ja mam to w nosie, natomiast znam masę osób, które zrobią wszystko by być na czasie i móc rozmawiać o popularnych obrazach.

Rozumiem też, że nie każdy ma środki, czy nawet ochotę, na opłacanie dostępu do kilku serwisów. To nie rynek audio, gdzie praktycznie każdą płytę czy singla można znaleźć i w jednym, i w drugim serwisie. Zgadzam się więc z twierdzeniem, że walka o klientów objawiająca się tworzeniem filmów i seriali na wyłączność odbija się negatywnie na widzu. Nie jest on bowiem w stanie obejrzeć wszystkiego, bo to za duży wydatek. Ja jednak wychodzę z założenia, że jeżeli nie ma czegoś w usłudze za którą płacę, to tego nie oglądam - albo czekam aż się tam pojawi. Takich na przykład Wikingów obejrzałem dopiero w te wakacje, wciąż wyczekuję aż na Netflix pojawi się najnowszy sezon. Nie każdy jest jednak taki cierpliwy i wiele osób hołduje starej zasadzie obowiązującej w internecie - jak coś tam jest, to czemu mam po to nie sięgnąć.

Piractwo to dziś obciach

Każdy inaczej podchodzi do wartości pieniądza i to jest oczywiste. Dla jednego 40 złotych to drobne, dla innego naprawdę konkretna kwota - i ja to doskonale rozumiem. Życie pełne jest wydatków, rosną ceny paliw, jedzenia itd. Zdaję sobie również sprawę z tego, że za 40 złotych da się jeść przez cały tydzień. Sęk w tym, że bez jedzenia i picia po jakimś czasie wylądujecie w szpitalu, bez filmów i seriali nic Wam się nie stanie. Serio, próbowałem.

Zmierzam do tego, że rozrywka w postaci seansów w domowym zaciszu to dodatek do życia, taki bonus, dodatkowa rozrywka, a nie jeden z jego najważniejszych elementów. Jeśli nie mam kasy na ferie w Alpach Szwajcarskich, to po prostu tam nie jadę - ten sam mechanizm nie działa jednak w internecie. O ile jednak jeszcze lata temu można było argumentować piractwo (wciąż były to argumenty kulawe, ale sami przyznacie, że miały więcej sensu) cenami filmów i seriali na płytach, kiepską ofertą kanałów telewizyjnych (za które też trzeba przecież płacić), tak w erze streamingu i serwisów, w których wypożycza się filmy za 10 zł, ten argument jest - jak to się mówi - inwalidą. Dostęp do treści jeszcze nigdy nie był tak tani i warto mieć to na uwadze rozważając pobranie czegoś z torrentów. Więc tak, piracenie to dziś obciach.

źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu