Sprzęt

Fitness band - test czterech najlepszych opasek: Samsung Gear Fit 2 Pro, Fitbit Charge 2, Huawei Band 2 Pro i Xiaomi Mi Band 2.

Paweł Winiarski
Fitness band - test czterech najlepszych opasek: Samsung Gear Fit 2 Pro, Fitbit Charge 2, Huawei Band 2 Pro i Xiaomi Mi Band 2.
44

Opaski fitnessowe cieszą się w ostatnim czasie coraz większą popularnością. Sporo osób dba o kondycję, ćwiczy i chce na bieżąco widzieć jakie wyniki osiąga. Na rynku jest sporo gadżetów pomagających dbać o sprawność fizyczną, bardzo popularne są opaski monitorujące aktywność i na bieżąco sprawdzające pokonaną odległość, kroki czy spalone kalorie.

W idealnym świecie testowałbym wszystkie cztery opaski przez dwa tygodnie i trzymał je przez ten czas na nadgarstkach. Sęk w tym, że nie jest to zbyt wygodne, a Wy utonęlibyście w setkach screenów. Postanowiłem więc podłączyć je wszystkie do jednego telefonu (padło na Xiaomi Redmi 5 Plus) i przetestować je kolektywnie w trzech sytuacjach. Pierwsza to zwykła noc, gdzie opaski będą monitorować mój sen, druga krótka wycieczka rowerowa z dzieckiem - by sprawdzić czy automatycznie zliczą aktywność na rowerze i fragment zwykłego dnia w biurze. Bez bicia rekordów kroków, długich wycieczek, ot kilka godzin spędzonych prze komputerze gdzie pieszych wycieczek nie ma zbyt wiele. Ale najpierw coś najważniejszego...

Cena

Zaczynam od ceny, bo trzeba patrzeć na te sprzęty przez jej pryzmat. Rozstrzał jest bowiem spory, co teoretycznie powinno się przekładać na jakość wykonania i odwzorowanie pomiarów:

Samsung Gear Fit 2 Pro - 799 zł (najtaniej na ceneo)
Fitbit Charge 2 - około 600 zł (najtaniej 495 złotych na ceneo)
Huawei Band 2 Pro - 349 zł (najtaniej na ceneo)
Xiaomi Mi Band 2 - 86 zł (najtaniej na ceneo, chińskich sklepów nie liczę, w oficjalnym sklepie Xiaomi - 129 zł)

Wygląd i wykonanie

Opaski monitorujące aktywność to urządzenia ubieralne, a skoro tak - ich wygląd ma duże znaczenie. Nie chcielibyście przecież nosić na nadgarstku gadżetu, który wygląda paskudnie lub przypomina tanie bransoletki kupione na nadmorskim bazarze za 5 zł.

Najładniejsza i najbardziej dopracowaną konstrukcją z tego zestawienia jest Samsung Gear Fit 2 Pro. Przypomina ona jednak bardziej smartwatcha. Urządzenie jest świetnie spasowane z przyjemnym w dotyku, miękkim gumowym paskiem. Ten można odpinać za pomocą klasycznego dla Samsunga zapięcia podobnego chociażby do tego z zegarków S2. A to oznacza, że paski można wymieniać - zarówno na takie z innym kolorem i fakturą lub inną długością. Gadżet posiada duży, bardzo dobrze reagujący na dotyk ekran wykonany w technologii Super AMOLED, możecie się więc domyślić, że jakość obrazu jest świetna. Na prawej krawędzi umieszczono również dwa fizyczne przyciski.

Fitbit Charge 2 jest drugą co do wielkości paska z tej czwórki. Jeden fizyczny przycisk na lewej krawędzi służy do nawigacji. Miękki, przyjemny w dotyku pasek z chropowatą fakturą można, podobnie jak w Samsungu, odpiąć (wkładając zdecydowanie mniej siły). Projekt jest wizualnie spójny, natomiast przy lekkim wygięciu paska, jego część łącząca się z samą opaską odstaje. Na pewno nadaje to całej konstrukcji plastyki, dzięki czemu wytrzyma ona dłużej, sprawia natomiast wrażenie lekko niedopasowanej. Z daleka opaska wygląda natomiast jakby wraz z paskiem stanowiła całość.

Huawei Band 2 Pro z wyglądu minimalnie przypomina Fitbit Charge 2, jest to natomiast konstrukcja delikatniejsza, bardziej “kobieca”. Pasek nie ma klasycznego zapięcia, pokuszono się tu o gumową pętelkę i wpinanie wypustki w wycięte na pasku otwory. Można go odczepić, niezbędny będzie jednak śrubokręt. Pasek jest idealnie dopasowany do opaski, którą wizualnie odróżniają od niego srebrne ramki po bokach. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ekran będzie pokrywał całą czarną przednią powierzchnię opaski, tymczasem to tylko wąski pasek, przez co czuć trochę oszczędność w technologii. Nie ma tu fizycznych przycisków, po opasce nawigujemy za pomocą lekko zaznaczonego przycisku na dole ekranu.

Mi Band 2 wygląda z tego zestawienia najgorzej i najtaniej. Gadżet wciskany jest do gumowego paska z, podobnym jak w Huawei Band 2 Pro, zapięciem z gumową pętelką. Natomiast wygląda to całkiem nieźle i co najważniejsze, opaska bardzo dobrze leży na nadgarstku. Wydaje się najwygodniejsza i najlżejsza z całej czwórki. Zamiast fizycznych przycisków mamy jeden duży płaski guzik służący do nawigacji.

A co z aplikacjami? Tak naprawdę żadna z nich nie jest idealna, każdej z nich trzeba się nauczyć - choć najbardziej czytelna wydaje się ta od Fitbita. Samsung Health to natomiast prawdziwy kombajn, którego mimo korzystania przez długi czas ze smartwatcha koreańskiej firmy jakoś nigdy nie odważyłem się w pełni poznać. Przyzwyczajony jestem natomiast do Mi Fit (choć raczej jej nie polecam), ale to ze względu na posiadaną wagę chińskiej firmy. Najskromniej prezentuje się natomiast aplikacja od Huawei - ma jednak to, co podstawowe - kroki, kalorie, ręczne uruchamianie ćwiczeń, plany treningowe i monitoring snu.

Jak spałem?

Dobrze, dziękuję. A tak poważnie - postanowiłem założyć na noc wszystkie cztery opaski i zobaczyć, czy ich pomiary snu będą takie same. Położyłem się w o 1:30, obudziłem natomiast o 7:40 - jestem pewien, że nie usnąłem od o razu. Za dużo japońskiego RPG przed snem, Xenoblade Chronicles 2 takie dobre!

Od lewej: Samsung, Fitbit, Huawei, Xiaomi

Rożnice nie są może duże, ale od razu mogę powiedzieć, że tylko Samsung Gear Fit 2 Pro oraz Huawei Band 2 Pro dobrze pokazały godziny, w których spałem. Co ciekawe, Fitbit Charge 2 do godziny 1:30 leżał na szafce - wszystkie opaski zostały założone dopiero chwilę przed położeniem się do łózka. Jak to więc możliwe, że zaczął zliczać sen godzinę przed wylądowaniem na ręce? Nie wiem. Nie popisała się też opaska Xiaomi, według której spałem do 8:40. O 8:40 parkowałem samochód pod redakcją, a opaska od prawie godziny leżała już zdjęta z nadgarstka w domu. Po tym jak podniosłem się z nią z łóżka i zrobiłem kilka kroków do kuchni. Jak widzicie tylko Fitbit nie pokazuje na głównym panelu szczegółów dotyczących snu, na szczęście można do nich dotrzeć klikając w niebieski pasek na dole.

Wycieczka rowerowa

Założyłem na nadgarstki wszystkie cztery opaski i pojechałem z dzieckiem na krótką wycieczkę rowerową - dokładnie na jeden z warszawskich placów zabaw na innym osiedlu. Była więc jazda rowerowa w obie strony i trochę chodzenia po samym placu. Czy opaski poradziły sobie samodzielnie z rozpoznaniem aktywności i odpowiednio ją monitorowały? Sprawdźmy.

Od lewej: Samsung, Samsung, Fitbit, Huawei, Xiaomi

Tak, dobrze widzicie - tylko Samsung Gear Fit 2 rozpoznał aktywność na rowerze. Opaska praktycznie idealnie odwzorowała naszą podróż, dzieląc ją na sesje, pokrywające się z krótkimi przystankami związanymi z sygnalizacją świetlną. Tylko dlaczego przejechany dystans wynosi 0,0 km? Dodatkowo Samsung zliczył jeszcze 1123 kroki.

Podobno Fitbit Charge 2 automatycznie zlicza aktywność na rowerze. No cóż, mój najwyraźniej nie, na całym wyjeździe ograniczył się wyłącznie do kroków, których naliczył 1598. Pokonałem natomiast 2 piętra, choć na żadne  nie wchodziłem. Nie ukrywam, że brakiem rozpoznanej jazdy rowerowej jestem mocno rozczarowany - Tomka opaska radzi sobie z tym lepiej. Przestawiłem więc czas rozpoznania aktywności na rowerze ze standardowych 15 na 10 minut (krócej się nie da). I co?

51 minut aktywności, 0,7 km, jedno piętro, 923 kroki. Tak, dobrze myślicie - faktycznie było to około 50 minut jazdy na rowerze i 17 przejechanych kilometrów. Fitbit Charge 2 ponownie nie wyłapał tej aktywności. Szkoda.

Zwykły dzień w pracy

Cztery opaski, dwie ręce, jedna redakcja i kilka klasycznych dla mnie godzin. Przejście do samochodu, do biura. Za to z wycieczkami do kuchni i łazienki, zmianą pokoi, nagrywaniem filmu i stukaniem w klawiaturę. Zobaczmy jak duże będą różnice w zliczonych krokach.

Od lewej: Samsung, Fitbit, Huawei, Xiaomi

Czyżby opaska Huawei zliczała ruch dłoni podczas klikania w klawiaturę? Od Samsunga różni ją ponad 1000 kroków. Nie może chodzić o myszkę, jestem praworęczny, Huawei Band 2 Pro był na lewym nadgarstku. Ze zliczeniem pięter dużo zależy od tego, czy opaska za piętro uznaje półpiętro - ale powiedzmy, że przy jednym wyjściu z biura do sklepu zarówno 4, jak i 6 pięter jest wynikiem mniej więcej dobrym.

Kroki natomiast, z wyjątkiem Huawei, zostały zliczone mniej więcej podobnie i myślę że wszystkie trzy poradziły sobie z tym zadaniem dobrze.

Którą bym wybrał?

Samsung Gear Fit 2 to najlepsza opaska z całej czwórki. Oferuje najwięcej funkcji, wyłapuje automatycznie najwięcej aktywności, zabierzecie ją na basen, wygląda najlepiej, ma najlepszy ekran i...najgorszy czas pracy na jednym ładowaniu. Maksymalnie 3 dni to wynik smartwatcha, a nie opaski którą zakłada się na nadgarstek i o niej zapomina. Do tego cena - wolałbym raczej dołożyć i zainteresować się inteligentnym zegarkiem. Fitbit Charge 2 rozczarował mnie dwiema rzeczami - pomijaniem aktywności na rowerze (przynajmniej mój egzemplarz) i brakiem powiadomień z aplikacji na smartfonie. Ja wiem, że ten sprzęt ma przede wszystkim sprawdzać czy się ruszam, ale skoro mam już coś na nadgarstku, chciałbym nie musieć wyciągać smartfona z kieszeni by zobaczyć, czy powiadomienie jest istotne. Za około 600 złotych chcę dostać więcej przydatnych funkcji.

Opaska Huawei sprawiła mi problemy z podłączeniem, zaskoczyło dopiero przy trzecim restarcie, raz bez powodu się natomiast odłączyła od telefonu, podczas gdy trzy pozostałe opaski były cały czas "connected". Huawei Band 2 Pro sprawia też wrażenie sprzętu nijakiego, za którego nie chciałbym zapłacić 350 złotych. Gdybym miał więc wybrać po prostu opaskę do monitorowania aktywności, kupiłbym (i pewnie kupię) Xiaomi Mi Band 2. Kosztuje niecałą stówkę, a spełnia swoją rolę - jest mała, lekka, długo trzyma na jednym ładowaniu i w ogóle o niej zapominam. #xiaomilepsze? Nie, tańsze a działa dobrze- jestem sportowcem i ten argument najbardziej do mnie przemawia.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu