Aparat fotograficzny to jeden z cenniejszych łupów dla złodziei polujących na turystów i nie tylko. Stosunkowo łatwo jest go również ukraść i teoretyc...
Aparat fotograficzny to jeden z cenniejszych łupów dla złodziei polujących na turystów i nie tylko. Stosunkowo łatwo jest go również ukraść i teoretycznie, ciężko później namierzyć. Osobiście nigdy nie zgubiłem aparatu, ale również i takie sytuacje mogą się przytrafić. Do tego dochodzi poważny problem dla wszystkich osób żyjących z fotografii - wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora. Wygląda na to, że CameraTrace może rozwiązać większość z tych problemów. Wszystko dzięki numerowi seryjnemu aparatu fotograficznego.
Tak się składa, że niemal każdy aparat na rynku umieszcza swój numer seryjny wewnątrz zdjęć, które wykonał. Teraz wystarczy umieć odczytać ten numer i przeszukać zdjęcia umieszczone w internecie. Jeśli ktoś ukradł nasz aparat, prawdopodobnie prędzej czy później wrzuci do internetu zdjęcia nim zrobione. Jeśli nie sam złodziej, to osoba, która kradziony sprzęt odkupi. Dodatkowo możemy przeszukać bazę zdjęć zawierającą nasz numer seryjny w celu sprawdzenia, czy ktoś bezprawnie nie "pożyczył" sobie naszych fotografii.
Wszystkie te funkcje zapewnia CameraTrace, startup, który po kilku latach testów ruszył oficjalnie. Każdy może zarejestrować w nim numer seryjny swojego aparatu, dokonując jednorazowej opłaty 10 dolarów. Tech Crunch podał, że na chwilę obecną w bazie CameraTrace znajduje się 11 milionów zarejestrowanych aparatów oraz każde zdjęcie umieszczone na Filckr po 2006 roku.
Gdyby ktoś zastanawiał się czy to w ogóle działa, Tech Crunch opisał wcześniej historię pewnego fotografa, którego okradli ze sprzętu wartego 9 tysięcy dolarów, który następnie odzyskał swój sprzęt właśnie dzięki przeszukaniu umieszczonych zdjęć pod kątem numeru seryjnego skradzionego aparatu - Nikona D3.
Oczywiście można zastanawiać się czy pomoc CameraTrace będzie równie skuteczna w Polsce, co w Stanach. Reakcja polskich władz na takie zgłoszenie pozostaje pod znakiem zapytania. Dodatkowo nie jest dla mnie jasne czy zdjęcie z kradzionego aparatu musi być umieszczone właśnie na Filckr, żeby zostało odnalezione.
Pomijając jednak te drobne minusy, CameraTrace rozwiązuje realny problem, a cena 10$ jest niczym przy kosztach zakupu lepszych aparatów fotograficznych. Na stronie CameraTrace można również wykonać próbne przeszukanie bazy danych numerów seryjnych aparatów, żeby samemu przekonać się o skuteczności takiego rozwiązania i sprawdzić czy nasze zdjęcia zostaną odnalezione.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu