Startups

Odmówili Google i Facebookowi, dzisiaj są warci fortunę

Maciej Sikorski
Odmówili Google i Facebookowi, dzisiaj są warci fortunę
Reklama

Największe pod względem wyceny startupy świata to dzisiaj Xiaomi i Uber. Wartość pierwszego szacuje się na ponad 40 mld dolarów (45), drugi na kilka m...

Największe pod względem wyceny startupy świata to dzisiaj Xiaomi i Uber. Wartość pierwszego szacuje się na ponad 40 mld dolarów (45), drugi na kilka miliardów mniej. To olbrzymie sumy, które u jednych wzbudzają podziw i oklaski, a u innych obawy, że oto stajemy u progu kolejnej bańki na rynku technologicznym. Obie grupy może zainteresować fakt, że niedługo powinna wrosnąć wycena innej startupowej gwiazdy: Snapchat przyciąga inwestorów.

Reklama

Pół miliarda dolarów. tyle ma zebrać od inwestorów Snapchat w kolejnej rundzie finansowania. Podobna sumę zgarnęli już wcześniej - w ubiegłym roku poinformowali, że 23 inwestorów (fundusze venture-capital, Yahoo!) wpompowało w ich biznes ponad 485 mln dolarów. Dzięki temu wycena biznesu wzrosła do poziomu 10 mld dolarów. Okazuje się, że nie był to szczyt ich możliwości - nowy zastrzyk pieniędzy sprawi, że wycena startupu wzrośnie o kilka miliardów dolarów. Ile konkretnie? Wskazuje się na maksimum 9. Po tym zabiegu firma powinna być zatem wyceniana na około 19 mld dolarów. Blisko połowa wartości Ubera, trzecie miejsce na liście najdroższych startupów.

Niektórzy zastanawiają się pewnie, czym w ogóle jest Snapchat. To platforma do komunikacji, z której korzystają głównie ludzie młodzi (nastoletni). Z pomocą aplikacji można wykonać i przesłać komuś zdjęcie czy film (również tekst albo rysunek), które znikną po kilku sekundach. Treści można też upublicznić i to na dłużej niż kilka sekund. Z narzędzia korzysta kilkaset milionów osób, każdego dnia przesyłanych jest 700 mln zdjęć i filmów (to stosunkowo stare dane - możliwe, że obecnie wyniki są znacznie lepsze).

Startup otrzymał już propozycje kupna - po kilka miliardów dolarów wykładały na stół korporacje Google i Facebook. Chociaż niektórzy komentatorzy uznawali odrzucenie ofert za niezbyt rozsądny ruch, to dzisiaj widać, że decyzja była słuszna - wartość biznesu poważnie wzrosła. W tej sytuacji należy się także zastanowić, czy kilkanaście miliardów dolarów, które Facebook wyłożył na przejęcie WhatsApp było suma przesadzoną? Dodam, że dzisiaj jest to już ponad dwadzieścia miliardów dolarów - Facebook płacił w akcjach, a te podrożały od czasu dobicia targu.

Z jednej strony można stwierdzić, że Facebook wcale nie przeszarżował - Zuckerberg musiał zrobić wielkie wrażenie na twórcach aplikacji, by zachęcić ich do przejęcia. Gdyby zaproponował mniej, mogłoby się skończyć jak ze Snapchatem i dzisiaj Facebook miałby jeszcze większą konkurencję rosnącą tuż obok - wystarczy, że będzie musiał tolerować Snapchata. Tolerować i walczyć z nim o uwagę młodszego pokolenia. W takim ujęciu decyzja wydaje się słuszna i niebieskiemu serwisowi społecznościowemu trzeba przyklasnąć.

Jest jednak druga strona medalu: może to ruch Facebooka, wyłożenie na stół wielkich pieniędzy, sprawiły, że wartość startupów szybko rośnie. Zuckerberg rozpalił nadzieje i marzenia inwestorów, teraz na każdy biznes społecznościowy będą oni patrzeć niczym na Facebooka, a w najgorszym przypadku na WhatsApp. Możliwe, że gdyby Zuckerberg nie szastał tak akcjami/kasą, to dzisiaj startupy nie byłyby wyceniane na dziesiątki miliardów dolarów. To już gdybanie - nie dowiemy się, która wersja jest prawdziwa.

Bardziej powinna nas interesować inna kwestia: na czym Snapchat może zarabiać? Na razie inwestorzy pakują w to pieniądze, bo liczą na to, że firma wejdzie na giełdę i zdobędą dzięki temu góry pieniędzy. A potem? Potem są dwa rozwiązania. Przynajmniej teraz rozważa się dwa. Pierwsze to reklama. Efemeryczna, podobnie jak treści przysyłane przez użytkowników. Drugie jest stosunkowo świeże i nosi nazwę Discover. Chodzi o przygotowywanie treści przez gigantów medialnych, których do tej pory zgłosiło się 11. Na liście znajdziemy CNN, ESPN, Comedy Central, Cosmopolitan, Vice czy Yahoo News. To ma być nowa forma telewizji, przygotowana z myślą o nastolatkach i z wzięciem poprawki na to, jak działa Snapchat. Czy to może się udać? Przekonamy się.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama