Wprowadzając do sprzedaży odświeżone C4 Cactus, Citroen chciał upiec co najmniej dwie pieczenie na jednym ogniu – odświeżyć swojego lifestylego crossovera, a przy okazji znaleźć zastępcę dla znikającej klasycznej „c-czwórki”. Czy ten zabieg się udał? Odpowiedzi szukałem podczas krótkich jazd testowych w podwarszawskim Konstancinie i samej Warszawie.
Kuracja odświeżająca, którą zaaplikowano do Citroena C4 Cactus, miała za zadanie spełnić kilka punktów. Przede wszystkim należało nie zepsuć tego co już się udało, tworząc takie lifestylowe auto. Dodatkowo Citroen chce zrobić z C4 Cactus następcę klasycznego C4, które niedawno wycofano z oferty. Dlatego też facelifting zaaplikowany temu autu jest bardzo obszerny i nie sprowadza się wyłącznie do lekkiego przestylizowania nadwozia. Jak na francuską motoryzację można uznać ten ruch za prawdziwą rewolucję.
Citroen C4 Cactus: ugrzeczniony przybysz z innej galaktyki
Historia tego samochodu rozpoczyna się w 2014 roku podczas Salonu Samochodowego w Genewie. Wtedy też po raz pierwszy pokazano światu nowego crossovera segmentu B. Auto od początku zwracało na siebie uwagę, a porównując je bezpośrednio z konkurencją (pokroju Opla Mokki, Nissana Juke czy Renault Captur) można było Citroena C4 Cactus nazwać przybyszem z innej galaktyki. Futurystyczna stylistyka, niespotykane nigdzie indziej plastikowe nakładki czy spore możliwości indywidualizacji sprawiły, że ten galaktyczny samochód szybko przekonał do siebie klientów. Teraz przyszedł czas na facelifting, który trochę ugrzecznił kosmitę. Największą zmianą jest porzucenie koncepcji crossovera na rzecz stania się autem kompaktowym.
Chociaż wymiarowo nowy Citroen C4 Cactus praktycznie się nie zmienił, to nie będzie najmniejszych problemów z rozpoznaniem nowszego egzemplarza. Przede wszystkim Citroen postanowił zrezygnować, a na pewno mocno ograniczyć najbardziej charakterystyczny element tego modelu. Z bocznych drzwi i tylnej części praktycznie zniknęły plastikowe nakładki AirBump, które znacząco indywidualizowały auto. Teraz, podobnie jak w mniejszym Citroenie C3, ich powierzchnię ograniczone do dolnych partii drzwi.
W przednim pasie pojawiły charakterystyczne dla linii stylistycznej marki dwurzędowe oświetlenie przednie. Mowa tutaj przede wszystkim o współgrającej linii świateł dziennych (w technologii LED) z atrapą chłodnicy. Jak już wspominaliśmy w linii bocznej najbardziej rzuca się w oczy brak nakładek, lecz przetłoczenia w dolnej partii drzwi nadają dynamiki całej sylwetce. Nawiązaniem do crossoverowej historii są nakładki na nadkola. Co ciekawe, Citroen nie zdecydował się na wprowadzenie opuszczanych tylnych szyb – podobnie jak w aucie przedliftowym nadal mamy uchylne lufciki w drugiej parze drzwi. Relingi dachowe, które wcześniej były seryjnym wyposażeniem, teraz trafiły na listę opcjonalną. Z tyłu najbardziej zauważalne są nowe lampy z trójwymiarowym efektem podczas świecenia. Również tutaj nie znajdziemy już AirBumpów. Dzięki dodaniu nowych lakierów, wzorów felg i dodaniu jeszcze kilku opcji indywidualizacji, Citroena C4 Cactus możemy spersonalizować na 31 sposobów.
Zmiany dotknęły też kabiny pasażerskiej. Chociaż w aucie przedliftowym były elementy, które wręcz denerwowały kierowcę, tak w aucie po kuracji odświeżającej wiele z nich zniknęło – niektóre jednak pozostały. Wystarczy chociażby wspomnieć, że próżno na desce rozdzielczej szukać takiego elementu jak obrotomierz. Z kolejnych irytujących rzeczy jest brak (nawet ręcznie rozwijanej i zwijanej!) m.in. rolety zasłaniającej opcjonalny dach panoramiczny. Kokpit pozbawiono też jednego z nawiewów co w zimowe czy upalne dni może utrudniać ogrzanie lub oziębienie kabiny – zwłaszcza, że tylne okna nadal są uchylne co z pewnością nie pozostanie bez wpływu na wietrzenie wnętrza.
Cały projekt kabiny nowego Citroena C4 Cactus jest bardzo minimalistyczny i indywidualny. Niektórzy pokochają to auto m.in. za przebojowe paski zamiast tradycyjnych uchwytów do zamykania drzwi – szkoda, że tego rozwiązania nie ma też w tylnej parze. Po kuracji odmładzającej zmienione musiały być też fotele, które nie są już tak „kanapowe” jak w przypadku poprzednika. Należy przy tym wiedzieć, że wzór pozostał, jednak poprawa komfortu podróżowania jest znacząca. Nowy jest też wyświetlacz opcjonalnego systemu multimedialnego, który działa sprawniej i jest bardziej przejrzysty. Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie i by szukać minusów trzeba byłoby zacząć uprawiać czepialstwo. Zmiany zaaplikowane do nowego Citroena C4 Cactus są łatwo zauważalne, lecz „ugrzecznienie i ukompaktowienie” popularnego kaktusa nie odbiły się negatywnie na całej ocenie.
Citroen C4 Cactus: nowe silniki, prowadzenie i systemy bezpieczeństwa
Z okazji stania się bardziej klasycznym kompaktem (Citroen chciałby w ten sposób rywalizować m.in. z Fordem Focusem, Toyotą Auris czy Fiatem Tipo) rozszerzona została też oferta jednostek napędowych. Pod maską znajdziemy teraz cztery jednostki napędowe: trzy benzynowe (1.2 PureTech 82 KM, 1.2 PureTech 110 KM i 1.2 PureTech 130 KM) oraz jeden diesel (1.6 BLuehDI 100 KM). Za przeniesienie mocy na przednie koła odpowiadać ma manualna skrzynia biegów (w zależności od silnika ma 5. albo 6. przełożeń) lub 6-stopniowy automat. Wszystkie jednostki napędowe spełniają najbardziej wyśrubowane normy emisji spalin – wystarczy przypomnieć, że 3-cylindrowa rodzina PureTech zdobyła już kilkukrotnie tytuł Silnika Roku. Szkoda tylko, że rozszerzenie oferty jednostek napędowych nie nastąpiło też w dziale silników wysokoprężnych.
Zmiany zaserwowano też w zawieszeniu. Rozstaw osi pozostał niezmieniony i nadal jest to blisko 260 cm długości. Obniżono prześwit prez co nowemu C4 Cactus bliżej do auta kompaktowego niż do crossovera. Prawdziwą rewolucję zaserwowano jednak w budowie tego elementu. Klasyczne zawieszenie samochodu osobowego składa się z amortyzatora, sprężyny i ogranicznika mechanicznego. Tymczasem w C4 Cactus mamy dwa rodzaje ograniczników, które działają w zależności od obciążenia całego pojazdu. Wed lug zapewnień producenta ma to zapewnić lepsze i stabilniejsze prowadzenie – zwłaszcza przy większych prędkościach.
I trzeba przyznać, że odświeżone C4 Cactus lepiej pracuej podczas żwawszej jazdy. Nadal jest to wielce komfortowy i miękko resorowanym pojazd, lecz w porównaniu do poprzednika zdecydowanie można odczuć progres. Dobra robota Citroen. Do testów otrzymaliśmy auto z najmocniejszym benzyniakiem i 6-biegową skrzynią manualną. Jest to bardzo dobre, choć i jedno z najdroższych rozwiązań. Auto wtedy jest bardzo dynamiczne i w miarę oszczędne – średnie zużycie paliwa wyniosło w czasie testu 7,2 l/100 km/h.
Zanim przjdziemy do podsumowania niniejszego materału trzeba też wspomnieć, że odświeżony Citroen C4 Cactus może pochwalić się zwiększoną ilością systemów bezpieczeństwa. Teraz, w zależności od wyboru wersji wyposażeniowe na pokładzie znajdzie się nawet 12 różnorakich zabezpieczeń poprawiających bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów – m.in. układ rozpoznawania znaków drogowych, monitoring martwego pola w lusterkach bocznych, kamera cofania, czy Mirror Screen z Android Auto i Apple Car Play.
By stać się właścicielem nowego Citroena C4 Cactus, trzeba liczyć się z wyłożeniem co najmniej 52 990 zł. Cennik składa się z trzech wersji wyposażeniowych co daje kilka opcji do wyboru. Odświeżony Citroen to udana konstrukcja, którą czeka teraz dość trudne zadanie. Musi zastąpić dwa modele równocześnie, zachowując swój styl. Czy klienci zaakceptują ten plan?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu