Przeglądarkowe Spotify wcale nie wypadało najgorzej w poprzedniej wersji – prawdę mówiąc nie miałem z tym odtwarzaczem większych problemów, ale fundamentalnym błędem było oparcie go o technologię Flash. Ta w dość szybkim tempie przestaje być wspierana w większości przeglądarek, choć jakimś cudem udaje mi się zawsze z niego korzystać, nawet pomimo monitu o braku obecności Flasha.
Nagła zmiana rozbudziła apetyty słuchaczy. Wydawało się, że Spotify po tak długim czasie nie będzie w stanie zaprezentować niedopracowanego i nieprzemyślanego produktu. Niestety, w inny sposób o nowym webowym odtwarzaczu Spotify mówić nie można. Nawigacja po usłudze jest dramatyczna. Czynności, które wcześniej wykonywaliśmy 1-2 klikami, teraz potrzebują 3-4. Strony z wykonawcami nie prezentują listy (najpopularniejszych) utworów, lecz tylko dyskografię w postaci mozaiki okładek albumów. Dodawanie utworów do playlist jest utrudnione, a dzielenie się utworami we współdzielonych playlistach zupełnie niemożliwe.
Oprócz tego odtwarzacz ma problemy z… odtwarzaniem. Choć ja nie doświadczyłem tego problemu na własnej skórze, to nie brakuje relacji użytkowników, którzy z komunikatem z prośba o przeładowanie strony spotykali się niemal na każdym kroku. „Coś poszło nie tak…”.
geez, spotify… now i need more clicks to save an album, can’t sort by recently added, search results harder to sort through… ya effed it
— Mike Barber (@mbarber86) 7 marca 2017
@_OO7_Eli Hey there! We appreciate your feedback. We’re still testing and improving the new web player, so we’ll pass this onto the team /NG
— SpotifyCares (@SpotifyCares) 7 marca 2017
Zaktualizowane Spotify w przeglądarce pojawiło się na moim koncie wczorajszego wieczora, lecz dziś rano nie ma po nim śladu. Albo przypadkowo znalazłem się w gronie osób dysponujących dostępem, albo Spotify błyskawicznie zareagowało na falę krytyki, która spłynęła na nich ze strony użytkowników. Podobnie jak inni, nie sądziłem, że przygotowanie wersji webowej Spotify przerośnie Szwedów. W czym doszukiwać się przyczyny? To bardzo trudne pytanie, ponieważ Spotify ma za sobą raczej passę udanych uaktualnień aplikacji mobilnych, które stały się wygodniejsze w obsłudze, a ja odniosłem też wrażenie, że także bardziej responsywne i szybsze.
Może to i lepiej, że nie jestem zmuszony do kombinowania, by odzyskać starsze webowe Spotify, choć nie brakuje takich, którzy już niezbędne rozwiązanie znaleźli i dzielą się nim z innymi. Wystarczy zajrzeć na Reddit, by przekonać się, że dodanie wtyczki do Chrome może uratować Wam skórę.
Jeśli mógłbym zachęcić Spotify do podjęcia choć jednej decyzji, to w pierwszej kolejności poprosiłbym o obsługę Chromecast (audio) w aplikacjach desktopowych, a następnie o wprowadzenie do Polski podcastów.