Felietony

Nosacz sundajski jako stereotypowy Polak + najlepsze aplikacje do memów

Krzysztof Kurdyła
Nosacz sundajski jako stereotypowy Polak + najlepsze aplikacje do memów
Reklama

Janusz, Pioter, Grażyna, mame, tate, somsiad i inne tego typu charakterystyczne imiona i określenia od pewnego czasu stały się nieodłącznymi ozdobnikami obrazków pewnej sympatycznej małpy o charakterystycznym długim nochalu. Można powiedzieć, że nosacz sundajski niepostrzeżenie urósł nam do symbolu godła à rebours, symbolizującego szereg przywar od lat trapiących nasze społeczeństwo.


Reklama

Zdecydowanie pokonał na tym polu inne zwierzęta, takie jak przypisane mocno do klasy politycznej osioł czy świnię. Choć trzeba zauważyć, że ostatnio o palmę pierwszeństwa walczy, z ciągle naparzającą się między sobą spółką lemingów z pelikanami. Na tym tle i sam nosacz przechodzi zaskakującą przemianę, w smutnego i trochę filozoficznego obserwatora naszej ciągle od lat barejowskiej rzeczywistości.


Skąd wziął się ten nosacz sundajski?

Ten prawdziwy nosacz wziął się, jak sama nazwa wskazuje z Wielkich Wysp Sundajskich, na które składają się Borneo, Sumatra, Jawa, Celebes i sporo drobnicy. I to właśnie pierwszą z wymienionych wysp zamieszkują nasi sympatyczni bohaterowie. Gatunek niestety zagrożony jest wyginięciem.

Do polskiego internetu nosacz dotarł gdzieś w połowie poprzedniej dekady, zdobywając szturmem serca tych, którzy stęsknili się za jakąś przystającą do naszych czasów memiczno-obrazkową wersją "Moralności pani Dulskiej" zmiksowaną z "Karierą Nikodema Dyzmy" oraz filmami Barei i Koterskiego.


I nosaczowi, marzącemu o Passacie TDI oraz kupującemu za ostatnią nerkę o 10 cali większy od somsiada telewizor, to zadanie się udało. Janusz chcący załapać się na wszystko za darmoszkę, a odpuszczający tylko wtedy, gdy dzięki temu krzywda spotka jego pobratymców, rozprzestrzenił się po forach, facebooku i twitterze, bijąc liczebnością swojego żywego prekursora na głowę.


Najlepsze memy z nosaczem sundajskim

Jak już wspomniałem, memów z nosaczami są tysiące i ten gwałtowny wysyp spowodował, że ich jakość powoli stała się odbiciem tego, co krytykują, byle jakości. Wpisanie tej nazwy w wyszukiwarkę  wyrzuca setki grafik wykonanych w Paincie, od których oglądania czasem wypadają oczy. Spora część może i jest zabawna, ale jednocześnie na tyle wulgarna, że przekracza granice dobrego smaku. Postanowiłem jednak pobuszować w odmętach internetu i wybrać kilka memów najlepiej oddających charakter pierwszej januszowej fali oraz kilka obrazków, które ciekawie się z tym motywem zabawiły.

Reklama

Na pierwszy strzał idzie oczywiście zazdrość i somsiady:




Reklama

Drugą najpopularniejszą grupą są memy o miksie skąpstwa i cwaniactwa Januszy:

 






Ostatnia grupa to wspomniane wariacje na temat. Niekoniecznie zawierające krytykę, hmm, społeczną, co pokazujące, że memy z tej grupy zaczęły żyć własnym życiem. Znajdziecie tutaj też przykłady użycia wizerunku nosacza w pracach wyższych lotów jak rysunki karykaturzystów.




Reklama

Aplikacje do memów z nosaczem na platformy mobilne (Android/iOS)

Zapewne część z was miała choć raz pomysł na mema tego typu, ale nie zawsze idzie to w parze z umiejętnościami graficznymi. Wtedy poratować mogą Was aplikacje do generowania memów. Są to proste apki pozwalające wybrać gotowe tło, lub dodać własne i nałożyć na nie dwa pola tekstowe.

Takich aplikacji jest mnóstwo, trzeba jednak pamiętać, że większość prezentuje mierny poziom, zarzucając was przede wszystkim masą reklam. W tych lepszych od reklam też nie uciekniecie, chyba że nie po januszowemu zapłacicie za wersję Pro, albo dacie się zajanuszować na abonament :)

I ostatnia uwaga, nosacz sundajski jest zjawiskiem lokalnym, w związku z tym w podanych aplikacjach  nie znajdziecie go w ich wewnętrznych bazach. Będziecie musieli pobrać zdjęcia z internetu i dodać do galerii oraz dać do niej dostęp aplikacji.

Na urządzenie mobilne sensownie wyglądają:


- Meme Generator

Google Play
App Store
Wersja darmowa zawiera reklamy i dokłada znak wodny. Wersja Pro, kosztująca ok. 12 zł je usuwa, jeśli kogoś drażnią warto zwrócić uwagę na to, że to jeden z niewielu programów, który można jednorazowo kupić. Generalnie aplikacja jest bardzo sensownie zaprojektowana, pozwala szybko przeszukiwać zasoby. Niestety nie została zlokalizowana, jak na najpopularniejszy program tego typu, trochę słabo.


- Memasik 

Na pierwszy rzut oka program jest trochę toporny, ale po ogarnięciu początkowego chaosu, interfejs okazuje się być wygodny. Wersja premium to niestety konieczność wejścia w absurdalnie drogi abonament z dziwacznym systemem Memecoinów i jakimiś rankingami memów na dodatek. Jeśli chcecie używać za darmo i nie przeszkadzają Wam podpisy programu na memach, powinniście go sprawdzić. Jeśli chcielibyście opcji premium, lepiej kupić jednorazowo Meme Generator Pro.
Google Play
App Store


- Mematic

Najdziwniejszy duet w tym zestawie. Aplikacja na iOS jest znacznie bardziej zaawansowana i ma możliwość wykupienia subskrypcji na wersję Pro. Wersja na Androida jest prosta i  darmowa, a jednocześnie chyba najbardziej intuicyjna z wszystkich tu przedstawionych. Program prowadzi nas jak za rękę, do szybkich "strzałów" wydaje się najlepszym rozwiązaniem.
Google Play
App Store

Webowe aplikacje do memów z nosaczem

Jeśli zabawa na małym ekranie wydaje wam się irytująca, możecie skorzystać z generatorów dostępnych na stronach www. Przejrzałem kilka różnych serwisów i wybrałem dwie najlepsze opcje, pełne co ważne nosaczy i nie wymagające rejestracji jeśli korzystamy tylko z podstawowych opcji.


Pierwsza to serwis  iLoveIMG
https://www.iloveimg.com/pl/generator-memow
zawierający zresztą kilka innych przydatnych narzędzi do prostej edycji zdjęć.


Drugi serwis to Mem Generator:
https://mem-generator.pl/
którego zaletą jest do bólu prosty interfejs i spora ilość także lokalnych motywów zdjęciowych.

Nosacz sundajski to stereotypowy Polak?

Wracając teraz do samego nosacza Janusza... czy to rzeczywiście stereotypowym Polak? Wydaje się, że powoli coraz ciężej w ogóle określić kogoś stereotypowym Polakiem w kraju, który podzielił się na kilka wrogich obozów. Nie przypadkowo dziś rosnące znaczenie zamiast poczciwego Janusza, mają wspomniane pelikany kontra lemingi, a w tle przecież czają się pomniejsze grupy, nie mające jeszcze własnych zwierzęcych patronów.

Coś w sumie jest symbolicznego w tym, że następuje takie symboliczne zezwierzęcenie różnych części społeczeństwa. Choć z drugiej strony, patrząc na zachowanie różnych przedstawicieli wspomnianych plemion mam wrażenie, że to porównywanie ich do zwierząt, jest dla tych ostatnich wyjątkowo niesprawiedliwe.


Co ciekawe sam nosacz sundajski po paru latach zaczął w dość zaskakujący sposób przemieniać się z typowego Janusza, w zadumanego nad sprawami egzystencjalnymi bezimiennego filozofa, który z miną zatroskanego wieszcza, zamiast o Passacie wspomina o tym, w jak dziwny sposób nasza cywilizacja oddziałuje na nas samych. Jest ich mniej, nie wywołują uśmiechu a raczej chwilę zadumy, i trzeba przyznać, bywają boleśnie celne.

Nie wiem, czy za jakiś czas nosacz odejdzie na emeryturę, czy zostanie z nami już na zawsze, ale przykre trochę jest to, że ta duża dawka autoironii poszła w las i nie specjalnie czegokolwiek nas nauczyła. I może się okazać, że za przaśnym, ale w sumie sympatycznym, Januszem za jakiś czas zatęsknimy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama