Jak często w zagranicznych serwisach branżowych pojawiają się doniesienia związane z naszym krajem? Rzadko. Przynajmniej ja trafiam na nie rzadko. Raz...
Jak często w zagranicznych serwisach branżowych pojawiają się doniesienia związane z naszym krajem? Rzadko. Przynajmniej ja trafiam na nie rzadko. Raz na jakiś czas Polska i Polacy przenikają jednak do świadomości dziennikarzy i odbiorców. Właśnie dzisiaj miało to miejsce, a wszystko za sprawą czerwonej Nokii Lumia 1020, która podobno trafia do sprzedaży na naszym rynku.
Na informację trafiłem w jednym z rosyjskich serwisów. Wynikało z niej, że jeden z naszych dużych sklepów internetowych rozpoczyna sprzedaż nowego flagowca Nokii. I to w kilku kolorach. Najbardziej zaskoczył ich czerwony, choć nie do końca wiem dlaczego. Wcześniej Lumie były przecież dostępne w kolorowych obudowach i to czerń oraz biel stały się jakimś ewenementem dla tej serii. To jednak mniej istotna kwestia – ważniejsza jest cena sprzętu.
Na stronie sklepu Komputronik (dość szybko można znaleźć ów "duży sklep internetowy") faktycznie pojawiły się oferty sprzedażowe Lumii 1020. Cena? Tak jak przewidywano – nie będzie tanio. Za smartfon Nokii trzeba będzie zapłacić 2949 złotych. Póki co produkt i tak jest niedostępny, więc czasu na przemyślenie decyzji zakupowej zapewne nie zabraknie. A jest nad czym myśleć.
Z jednej strony można oczywiście napisać, że do rąk klienta trafi sprzęt wyjątkowy – smartfon z bardzo rozbudowanym modułem fotograficznym. Niby producenci sprzętu pracują nad takimi rozwiązaniami od pewnego czasu, ale Nokia wyraźnie ich wyprzedziła i wyznaczyła standardy dla nowej kategorii urządzeń. Cena jest zatem podyktowana jakością oraz innowacyjnością. Nie można oczywiście zapominać o tzw. podatku od nowości: kilka miesięcy po rozpoczęciu sprzedaży będzie taniej, a po kilku kwartach powinno się nawet zrobić atrakcyjnie.
Choć wysoką cenę można zrozumieć i jakoś wytłumaczyć, to trudno ją zaakceptować i stwierdzić, że to słuszna koncepcja. Nokia (w tym przypadku cenę ustala sklep, ale zapewne nie wziął jej z kosmosu) znowu wiesza poprzeczkę bardzo wysoko i liczy na to, iż klienci wyłożą za ciekawy pomysł fińskiego producenta praktycznie każde pieniądze. To dziwne podejście, jeśli weźmie się pod uwagę wcześniejsze doświadczenia tej korporacji. Za każdym razem zaczynali od dość wysokich cen, by potem w popłochu je obniżać. Tym samym przyznawali, że przesadzili i próbowali ratować sytuację. W przypadku Lumii 1020 może być podobnie, gdyż trudno uwierzyć w to, że ludzie masowo rzucą się na nowy produkt.
Źródło grafiki: technobuffalo.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu