Felietony

Nintendo Switch czy 3DS? Na ten moment — wybieram drugą opcję

Kamil Świtalski
Nintendo Switch czy 3DS? Na ten moment — wybieram drugą opcję
Reklama

Od premiery Nintendo Switch minęło już blisko półtora miesiąca. To sporo czasu by poznać nową konsolę. Przyjrzeć się bliżej jej zaletom i wadom. Kiedy mija pierwsza ekscytacja związana z nowym urządzeniem, mogę podzielić się nareszcie czymś więcej, niż tylko pierwszymi wrażeniami.

Nintendo Switch — to działa

Nie ma co ukrywać, Switchem byłem zauroczony. I na swój sposób wciąż jestem, bo ta konsola działa tak, jak ją Nintendo reklamowało. Spotykam się ze znajomymi posiadającymi urządzenie, wkładam mój egzemplarz w ich stację dokującą — kontynuuję grę, którą rozpocząłem kilka godzin temu we własnym domu. Bo mogę, bo to naprawdę jest takie proste! Po drodze pojawiło się sporo "ale" z technicznego punktu widzenia, ale kreatywność ludzi nie zna granic.

Reklama

Przed i po Nintendo Direct

W zeszłym tygodniu firma w charakterystycznej dla siebie formie zaprezentowała zestaw gier na 3DSa i Switcha. Problem polega na tym, że głównie były tam gry na 3DSa, bo lwia część tego co pokazano na nową konsolę to leciwe, odgrzewane kotlety. Z Wii U, PS3, Neo Geo, Segi Mega Drive czy PS4. I jako gracz z wieloletnim stażem, no... od lat zagrywam się w Mario Kart 8, klasyki z Neo Geo, trylogię Sonica na starusieńkich Segach, a nawet Puyo Puyo Tetris mam od dłuższego czasu w japońskim, pudełkowym, wydaniu na PS4. Oglądając co mieli nam do pokazania wydawcy czułem coraz większy zawód z kolejną minutą. Na szczęście poszaleli z 3DSem — i tam wciąż jest na co czekać!

Nie bardzo jest w co grać, ale to jeszcze nie wszystko

Biblioteka gier jest na ten moment dużym problemem. Bo 3DS obfituje w dziesiątki fenomenalnych gier — a na horyzoncie widać już kolejne. Jak zwykle mam tam jakieś zaległości, więc jest co robić. Na Switchu brakuje dużych premier — o tych na wyłączność nawet nie wspominając. Ale im częściej stawałem przed wyborem: co zabrać na drogę, tym częściej sięgałem po tę mniejszą konsolkę. Dlaczego? Bo najzwyczajniej w świecie była dużo wygodniejsza. Bardziej kompaktowa i poręczna, a przy tym... dłużej trzymała na baterii.

Switch to konsola stacjonarna z opcją handhelda

Cały czas mam w pamięci to, jak Nintendo promuje swój nowy gadżet. Nie, to nie jest następca 3DSa — Switch ma zastąpić na rynku Wii U. Nie jest to jednak takie proste, bo choć uwielbiam tamtejszy Pro Controller — to poza stacją dokującą konsola po prostu lepiej działa. Mniejsze spadki animacji w Zeldzie ogrywanej w formie handhelda nie są czymś co sobie zmyśliłem. I choć to wręcz niewiarygodne — to naprawdę tak działa. Dlatego kilka razy zdarzyło mi się po solidnych chrupnięciach wstać po urządzenie i kontynuować zabawę w przenośnej formie. Na kanapie, kiedy nie dalej niż półtora metra ode mnie stał duży telewizor. Ten brak mocy jest rzeczą niepokojącą już teraz, która podobnie jak w przypadku Wii U skłania do pytania: czy to ma szansę się udać i zadziałać w perspektywie kilku lat?

Nie ma mocy, są obawy

Od dawna mówiło się o dacie premiery Switcha jako tzw. soft-launchu dla najwierniejszych fanów marki. I patrząc na to co firma serwuje nam w okolicy premiery — nie mam złudzeń, że tak właśnie jest. Po cichu liczę że zostawili prawdziwe bomby na okolice zbliżających się targów E3. Już teraz zakładam jednak, że będą musieli wykazać się charakterystyczną dla siebie kreatywnością. Po cichu liczę na więcej rewolucyjnych tytułów w stylu Zeldy. A zanim te nadejdą, sam wracam nadrabiać zaległości na 3DSie. Przy okazji wypatruję też premiery, która nie będzie kolejnym portem...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama