Felietony

Nike, tak - ta firma od butów, wchodzi w świat startupów

Jan Rybczyński
Nike, tak - ta firma od butów, wchodzi w świat startupów
8

Co może mieć wspólnego firma produkująca odzież sportową i świat startupów związany bezpośrednio z nowymi technologiami mobilnymi i nie tylko? W pierwszej chwili wydawać by się mogło, że niewiele. Między sportowymi butami a aplikacjami na smartfony jest przepaść, to dwie zupełne różne rzeczy. Mają j...

Co może mieć wspólnego firma produkująca odzież sportową i świat startupów związany bezpośrednio z nowymi technologiami mobilnymi i nie tylko? W pierwszej chwili wydawać by się mogło, że niewiele. Między sportowymi butami a aplikacjami na smartfony jest przepaść, to dwie zupełne różne rzeczy. Mają jednak jeden wspólny mianownik - użytkownika, który chce uprawiać sport, jest to dla niego sposób na życie i chce o swojej aktywności fizycznej wiedzieć jak najwięcej. Nike wcześnie się zorientowało, że warto wejść w świat elektroniki, pierwszy zestaw monitorujący bieganie powstał w 2006 roku. Teraz Nike chce wesprzeć 10 firm w taki sposób, aby w nowatorski sposób wykorzystały platformę Nike+. Przez wesprzeć rozumiem tu pełną pomoc w pełnym zakresie.

Uprawianie sportu jest fajne. Tak po prostu. Pozwala oczyścić umysł ze zbędnych spraw, skupić się na sobie, odzyskać wewnętrzną równowagę. Dla osób lubiących sport dodatkowa motywacja nie jest konieczna. A jednak, pamiętacie ten moment kiedy po raz pierwszy założyliście licznik do roweru? Nie miał funkcji społecznościowych, nie łączył się z internetem, ale wystarczyło tylko wyświetlić cyferki będące podsumowaniem naszej jazdy, aby zacząć rywalizować ze sobą samym i ze znajomymi. Kto wyciśnie najwyższą średnią prędkość, największą prędkość maksymalną, jaki największy dystans uda nam się pokonać? A jakie jest uczucie kiedy po raz pierwszy pęknie okrągła setka przejechanych kilometrów w ciągu jednego podejścia? Przez takie głupstwo jak najprostszy licznik jazda na rowerze nabiera nowego wymiaru. Jednak nie każdy sport da się mierzyć licznikiem, biegania, jazdy na nartach, o wielu innych sportów nie da się zmierzyć w ten sposób.

Najpierw pojawiły się drogie urządzenia GPS, które trafiły do wąskiego grona najbardziej wymagających odbiorców, potem GPS i rozmaite czujniki np. akcelerometr, trafiły do urządzeń, które ma każdy z nas - do telefonów. Bariera wejścia w świat mierzenia swojej aktywności nagle stała się bardzo niska. Zwykle sprowadza się do zainstalowania całkowicie darmowej, lub niedrogiej aplikacji, która poda nam więcej informacji, niż najbardziej rozbudowany licznik, zwłaszcza gdy podłączymy do telefonu pulsometr. Tym sposobem powstaje nowy wymiar uprawiania sportu, gamifikacja sportu można powiedzieć. Statystyki umożliwiają nam pojedynek z samym sobą i z naszymi znajomymi, nie tylko tymi najbliższymi, również tymi w na portalu społecznościowym.

Nike już 6 lat temu dostrzegło nowe możliwości i doskonale wiedziało, że sport to nie jest zwykła aktywność, to cześć naszej tożsamości. Chcemy mierzyć, zapisywać na potem, porównywać z innymi, pokazywać się jako osoba aktywna. Nawet jeżeli w niektórych przypadkach ma to więcej wspólnego ze szpanowaniem, to chyba najzdrowsze i najmniej szkodliwe szpanowanie jakie przychodzi mi do głowy. Problem polega na tym, że na rynku startupów mierzących naszą aktywność zrobiło się naprawdę tłoczno. Jest sporo rozwiązań całkowicie software'owych, jak choćby Endomondo, Sports Tracker, Runtastic, RunKeeper czy polski Navime. Nike też ma swoją aplikację: Nike+ running app. To zapewne nie koniec listy. Są też rozwiązania sprzętowe, które polegają na tym, że cały czas nosimy je przy sobie, a one liczą naszą aktywność, spalone kalorie. W tej kategorii mamy np. Fitbit, Jawbone UP i kilka innych, w tym ponownie rozwiązanie Nike+ FuelBand, czy Nike+ Sportband.

Rzecz w tym, że rozwiązania Nike, zarówno aplikacja jak i bransolety nie wyróżniają się specjalnie od konkurencji, przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo osobiście nie testowałem tych wszystkich rozwiązań, ale większość potencjalnych klientów decyduje się na zakup właśnie po pierwszym wrażeniu i zestawieniu funkcji. Być może to jest jeden z głównych powodów dla którego Nike zdecydowało się uruchomić Nike+ Accelerator - akcelerator dla startupów, które są chętne namieszań w świecie sportu, wdrażając nowe pomysły na śledzenie naszej aktywności i podsumowywania ich w postaci ciekawych danych. Podstawowym zadaniem jest wykorzystanie NikeFuel, Nike+ FuelBand oraz Nike+ Running do uczynienia świata bardziej aktywnym, a przy okazji uczynienie Nike silniejszą marką w miejscu gdzie sport styka się z technologią.


Co ma Nike do zaoferowania? Całkiem sporo: dla dziesięciu wybranych firm intensywny, trzymiesięczny kurs, podczas którego do dyspozycji będzie liczne grono mentorów. Większość z nich pochodzi z firmy Nike, ale znajdziemy tu również osobistości z Spotify, Path, Facebooka, Twittera czy Foursquare, jak również kilka osób z akceleratora TechStars. Oprócz tego każda z 10 wybranych firm dostanie 20 000 dolarów na start, serwery, biura do pracy i możliwość nawiązania nowych kontaktów. Na okres trzech miesięcy oznacza to też konieczność zamieszkania w Portland, w stanie Oregon, ale Nike zapewnia, że zaprasza firmy z całego świata i pomoże rozwiązać ewentualne problemy z wizami i innymi kłopotami stojącymi na drodze do przyjazdu. Jasnym jest również, że obiecujące projekty mają szanse zdobyć dodatkowe środki finansowe od pozyskanych inwestorów.

Całe przedsięwzięcie wygląda na wyjątkowo atrakcyjne, dla osób mających pomysł, jak wprowadzić nowe rozwiązania na rynek aplikacji i urządzeń monitorujących sportowców. Pomoc Nike+ Accelerator może doprowadzić do powstania kolejnych firm kojarzonych na całym świecie. Dlatego, jeśli macie pomysł, możecie zgłosić się do programu do 3 lutego 2013, spotkanie w Portland rozpoczyna się w marcu 2013 roku. Odpowiedzi na dodatkowe pytania znajdziecie w FAQ na stronie Nike. Bardzo chciałbym zobaczyć wśród tej dziesiątki jakąś firmę z Polski.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu