Żyroskopowy Segway była wynalazkiem, który według jego twórcy miał podbić świat i zrewolucjonizować transport osobisty. Jednak poza zdobyciem rozgłosu, nic nie poszło zgodnie z planem. Nowy produkt firmy, która przejęła tę markę pokazuje, jak bardzo Dean Kamen się pomylił.
Pechowy rynek
Choć pojazd Segwaya okazał się klapą, system jezdny oparty o żyroskopy stał się podstawą dla sporej grupy innych produktów, takich jak hoverboardy czy inne dziwne „jeździki”. Przed paru laty był na nie chwilowy szał, wywołany głównie wejściem na ten rynek tanich chińskich producentów.
Sam Segway ten boom przegapił, a po latach przynoszenia strat trafił ostatecznie w ręce jednej z chińskich firm, Ninebot (powiązanej inwestycyjnie z Xiaomi). Dziś Sigway-Ninebot produkuje urządzenia pod nazwami Ninebot, Segway, Ninebot by Segway i ciągle stara się nakręcać popyt na żyroskopowe pojazdy, co średnio im wychodzi.
Wydaje się, że jest to skazane na niepowodzenie, ten rynek bardzo szybko i skutecznie zawłaszczyły elektryczne hulajnogi, będące tańszym i bardziej bezpiecznym rodzajem osobistego transportera.
W ostatnim czasie chińska firma zaczęła więc stosować inną taktykę, wypuszczając zestawy zmieniające hoverboardy w inne rodzaje zabawek. Najpierw pojawił się zestaw dla Segwaya miniPro, przerabiający go na gokarta, a teraz stworzono... zabawkowego robota „bojowego”.
Ninebot Mecha Kit
Ninebot Mecha Kit, bohater tego artykułu jest kolejną desperacką próbą na przyciągnięcie uwagi do żyroskopowych pojazdów. Jest to specjalna, bardzo rozbudowana „nakładka” na hoverboardy Ninebot S-Pro, S lub S Kids, która zmienia je w pojazd bitewny ostrzeliwujący przeciwników kulkami z wodą. Hoverboardy służą tu jako zespół napędowy (i są sprzedawane osobno).
Pojazd wygląda zabawnie, na bokach ma zamontowane miotacze wspomnianych pocisków z podświetleniem laserowym. Do sterowania używa się dwu josticków, które mają też przyciski spustowe do działek. Jak podaje producent Mecha Kit może być też starowany zdalnie, przy pomocy aplikacji w smartfonie. Można więc prowadzić przy jego pomocy bitwy załogowe, jak i coś w stylu pojedynku robotów.
Za mało nerdów
Całe to ustrojstwo kosztuje 500 dolarów, a do tego podobną kwotę trzeba wydać na Ninebota serii S. Idealny prezent dla każdego nerda. Niestety ten pomysł jest tak samo zabawny, co bezsensowny. Żeby prywatnie mieć z niego pożytek, musiałbyś mieć w sąsiedztwie chociaż jedną osobę, które też takim dysponuje. Szanse na to widzę dość marne.
Dla firm, posiadających np. specjalne tory taki pojazd wydaje się zbyt kompromisowy. Patrząc na film go promujący, na jego układ jezdny, to nie zaoferuje nam raczej możliwości dynamicznej zabawy. Taki pojazd „bitewny” może i miałby sens, gdyby został dla takich celów zaprojektowany od podstaw i to nie jako pełen kompromisów składak.
Moim zdaniem ratunek dla hoverboardów ani z tej, ani z żadnej innej strony nie nadejdzie. Jeśli jakieś niedobitki tych urządzeń pozostaną na rynku, to jako niszowe ciekawostki w stylu monocykla. Natomiast sam pomysł pojazdu do bitew terenowych, to mogłoby być ciekawe, choć raczej z paintballem na pokładzie niż wodą. Ot, takie World of Tanks bez komputera, ja bym zagrał.
https://www.youtube.com/watch?v=uoKgns5HUfI&t=22s
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu