Nauka

Naukowcy kombinują z uczeniem maszynowym, żeby pogadać z kaszalotami

Krzysztof Kurdyła
Naukowcy kombinują z uczeniem maszynowym, żeby pogadać z kaszalotami
4

SETI było projektem, który miał nam umożliwić pogawędkę z przedstawicielami pozaziemskiej cywilizacji, ale do dziś takowej nie znaleźliśmy. Grupa naukowców postanowiła, że prościej będzie pogadać z kimś kogo znamy, padło na kaszaloty.

CETI poszuka rozmówców bliżej

Projekt CETI (od Cetacean Translation Initiative) próbuje przy pomocy sztucznej inteligencji rozszyfrować język kaszalotów, po to, aby móc je podsłuchiwać, a nawet spróbować się z nimi porozumieć.

Te ogromne ssaki wzbudziły parę lat temu ciekawość u Shafi Goldwassera, dyrektora Simons Institute for the Theory of Computing na Uniwersytecie Kalifornijskim, z wykształcenia informatyka i eksperta w dziedzinie kryptografii.

Dźwięki przez nie wydawane skojarzyły mu się z alfabetem Morse'a, co nasunęło mu pomysł, że warto byłoby zaprząc algorytmy przetwarzania języka naturalnego (NLP) do ich analizy. Swój pomysł postanowił skonsultować z jakimś biologiem morskim i w ten sposób dotarł do Davida Grubera z Uniwersytetu w Nowym Jorku, który szybko się nim zachwycił.

Do obu panów dołączył też wykładający informatykę w Imperial College London, Michael Bronstein, który zajmował się na bieżąco tematyką NLP i uczenia maszynowego. Uczeni zdobyli sporą ilość próbek głosów kaszalotów, od specjalisty zajmującego się badaniem tych zwierząt, Shane'a Gero i poddali je wstępnej analizie.

Choć danych wejściowych było za mało do przeprowadzenia pełnoprawnego badania, pewne schematy wyłapane przez AI uznano za przekonujący proof-of-concept, zachęcający do rozwinięcia całego projektu. W badania zaangażowały się już między innymi takie organizacje jak National Geographic Society oraz Laboratorium Informatyki i Sztucznej Inteligencji z MIT.

Naukowcy opracowują obecnie koncepcję systemu, pozwalającego rejestrować dźwięki i jednocześnie monitorować zachowanie wydających je kaszalotów. Dokładna inwigilacja zwierząt jest konieczna, jeśli chcemy dać sobie szansę na przypisanie ich dźwiękom konkretnych znaczeń.

Podwodni „krzykacze”

Kaszaloty są najgłośniejszymi zwierzętami na Ziemi, ich „przemowy” osiągają poziom 240 dB, dzięki czemu mogą się porozumiewać z osobnikami oddalonymi o tysiące kilometrów. Rozchodząca się w wodzie fala dźwiękowa jest tak silna, że może być zagrożeniem dla nurków pływających w bezpośrednim sąsiedztwie tych ssaków.

Język kaszalotów, przypominający klikanie, jest bardzo rozbudowany, a jednocześnie prosty do przełożenia na język matematyki, co dla tego typu badań jest zaletą. Co jednak ważniejsze, kaszaloty mają największe na Ziemi mózgi, o budowie podobnej jak u ludzi.

Obserwujemy u nich skomplikowane zachowania społeczne, rodzinne, stada potrafią się od siebie uczyć, przejawiają też spore zdolności... taktyczne. Gdy w XIX w. polowania na te ssaki przybrały na sile, zwierzęta wypracowały taktykę unikania wielorybników, opierającą się na systemie wzajemnego ostrzegania i ucieczce stada pod wiatr. Co najbardziej imponujące, wiedzę tę przekazywały innym grupom, w efekcie czegoskuteczność wielorybników szybko spadła o ponad 60%.

Czy to się może udać?

Wśród naukowców cały czas trwa dyskusja, czy w przypadku zwierząt można mówić o języku w ludzkim, kulturowym znaczeniu tego słowa. Rozbudowane obserwacje zachowań zwierząt, szczególnie małp, ptaków czy delfinów, prowadzone w ostatnich latach spowodowały, że coraz większa liczba naukowców skłania się ku tezie, że niektórym gatunkom udało się takowe wypracować.

Gruber, kierujący obecnie CETI przyznaje żartobliwie, że poszukiwania sensu w klikaniu kaszalotów może nie dać ciekawych wyników. „Rozumiemy, że jednym z największych zagrożeń dla projektu jest to, że wieloryby mogą okazać się po prostu nudne. Ale nie sądzimy, żeby tak było”. Bronstein dodaje z kolei, że to aroganckie myśleć, że człowiek jest jedyną inteligentną formą życia na Ziemi.

Czy chciałbym powiedzieć coś konkretnego kaszalotom? Może „przepraszam”, za jatkę, jaką urządziliśmy tym pięknym i sympatycznym zwierzętom przez ostatnie kilkadziesiąt lat? Myślę zresztą, że to one powinny wypowiedzieć się pierwsze, może znalazłyby sposób, by w odpowiednio dosadny sposób „pozdrowić” rządzących Japonią, Norwegią, Grenlandią i paroma innymi krajami, którzy na taki proceder wciąż pozwalają...

Pisząc już bardziej serio, bardzo kibicuje temu projektowi. Jego ewentualny sukces może powiedzieć nam sporo o mechanizmach ewolucyjnych, procesach odpowiadających za powstanie inteligencji, a może i świadomości. Poza tym byłoby to po prostu ciekawe doświadczenie dla ludzkości, gdyby okazało się, że na Ziemi są inne gatunki, z którymi możemy się porozumieć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu