Windows

Największy problem Windows 10? Plotki i niedopowiedzenia

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

30

Popularność wpisu dotyczącego komunikatu o możliwości rezerwacji aktualizacji do Windows 10 przekroczyła moje oczekiwania. Był to także moment, w którym Microsoft dolał oliwy do ognia niedopowiedzień i plotek odnośnie procesu uaktualniania systemu. Powiadomienie miało dotrzeć do wszystkich użytkowni...

Popularność wpisu dotyczącego komunikatu o możliwości rezerwacji aktualizacji do Windows 10 przekroczyła moje oczekiwania. Był to także moment, w którym Microsoft dolał oliwy do ognia niedopowiedzień i plotek odnośnie procesu uaktualniania systemu. Powiadomienie miało dotrzeć do wszystkich użytkowników Windows 7 i Windows 8.1, ale czy spełniło swoją rolę?

Nie sądzę. Wzbudziło to jeszcze więcej niepewności, pojawiło się jeszcze więcej pytań, a Microsoft konkretnych odpowiedzi nie udzielał. Wielu znajomych skierowało się do mnie z prośbą o wyjaśnienie co tak naprawdę planuje Microsoft i co dokładnie oznacza komunikat, który ujrzeli. Jaka część z nich przeczytała wszystkie zawarte tam informacje, nie potrafię określić, ale skoro nie tylko dla nich na pierwszej z plansz nie było wystarczająco jasno określone co stanie się 29. lipca, to chyba coś jest nie tak.

I nie tylko o ten komunikat tutaj tak naprawdę chodzi. Pewną winą można obarczyć nas, media, za podkręcanie atmosfery i opisywanie każdego skrawka informacji, jaki się pojawił. Problem w tym, że sprostowań ze strony Microsoftu nie było i nawet teraz nie wszystkie kwestie dotyczące aktualizacji są całkowicie wyjaśnione.

Na przestrzeni kilku miesięcy pojawiło się tak mnóstwo teorii odnośnie sposobu dystrybucji i opłat za Windows 10, że zwykły użytkownik komputera, zaglądający na jeden z większych portali internetowych, po prostu musiał natknąć się na co najmniej jedną z nich. Wielokrotnie wspominano o szansach na wprowadzenie subskrypcji, czyli po prostu abonamentu na Windows 10. Inni niesłusznie podejrzewali Microsoft o dwuznaczność stwierdzenia dotyczącego pierwszych 12 miesięcy, kiedy to można skorzystać z darmowej aktualizacji, pisząc że każdy, bez żadnych wyjątków, będzie musiał po tym czasie zapłacić za uaktualnienie. Nic z tego nie okazało się prawdą, ale wiadomości poszły w świat.

I tak dziś, pomimo ogromnych chęci Microsoftu na dostarczenie Windows 10 do każdego posiadacza urządzenia z Windows 7 i Windows 8.1, co jest przecież świetną nowiną i dla użytkowników i dla deweloperów, nie wszystko musi pójść pomyśli firmy z Redmond. Klarownych przekazów było znaczniej mniej od burzy medialnej i teraz należało będzie to wszystko naprostować. Między innymi właśnie dlatego powstał wpis tłumący (niemal?) wszystko co wiemy na ten moment i co jest (prawie) pewne na temat uaktualnienia do Windows 10. Obowiązkiem Microsoftu będzie przez najbliższe tygodnie, krótko mówiąc, wyłożenie kawy na ławę i przekonanie użytkowników. Niewątpliwie dobrym rozwiązaniem jest przeniesienie uaktualnienia do mechanizmu Windows Update, szczególnie po tym co spotkało Windows 8.1 i aktualizację dostępną w Sklepie Windows (natknąłem się na sporo osób korzystających z Windows 8, które nigdy na oczy nie widziały powiadomienia o dostępności aktualziacji do 8.1).

Okres 12 miesięcy powinien okazać się wystarczający na poinformowanie wszystkich zainteresowanych i niezainteresowanych, ale mam nadzieję że odpowiednia kampania reklamowo-marketingowa wystartuje jeszcze przed 29. lipca.

Grafika główna.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu