Felietony

Najpierw IGN, teraz VG247. Kolejny duży zagraniczny serwis wchodzi do Polski

Paweł Winiarski
Najpierw IGN, teraz VG247. Kolejny duży zagraniczny serwis wchodzi do Polski
2

Od startu polskiej wersji serwisu IGN minęły niecałe trzy tygodnie. Tymczasem, też bez wielkiej pompy, do naszego kraju wszedł inny wielki gracz zajmujący się grami. Właśnie uruchomiono polską wersję serwisu VG247. VG247 (czy jak wolicie VG24/7) uważany jest za trzeci najlepszy blog growy na świe...

Od startu polskiej wersji serwisu IGN minęły niecałe trzy tygodnie. Tymczasem, też bez wielkiej pompy, do naszego kraju wszedł inny wielki gracz zajmujący się grami. Właśnie uruchomiono polską wersję serwisu VG247.

VG247 (czy jak wolicie VG24/7) uważany jest za trzeci najlepszy blog growy na świecie. Powstał w Wielkiej Brytanii w lutym 2008 roku. Dla wielu osób to codzienne źródło informacji ze świata gier - sam często z niego korzystam i muszę przyznać, że są szybcy. O polskim IGN-ie plotkowało się od dawna, podobnie jak o Eurogamerze i Kotaku. Dwa pierwsze serwisy doczekały się polskich wersji, Kotaku jeszcze nie. O VG247 nie plotkował nikt, dlatego start polskiej wersji serwisu jest sporym zaskoczeniem.

Miło nam przywitać Cię w VG247.pl, który jest polską edycją jednego z najpopularniejszych serwisów informacyjnych o grach wideo na świecie – VG247.com. Jesteśmy częścią sieci Gamer Network, do której w Polsce należy także nasz starszy brat – portal Eurogamer.pl.

Na naszych łamach, od rana do nocy, znajdziecie najświeższe, najciekawsze i podane w sposób możliwie najkonkretniejszy nowinki ze świata gier, ale nie zabraknie też ciekawostek, poradników i oczywiście zabawnych filmów wideo, które umilą wam czas w szkole czy pracy.

Zajmujemy się przede wszystkim grami wysokobudżetowymi, a także wszystkim, co dzieje się wokół świata konsol. Myślimy o naszym serwisie jak o pozytywnej energii i rozrywce, którą chcemy dostarczać wam w ciągu całego dnia. Non-stop.

Takimi słowami redakcja polskiego VG247 wita czytelników. Wydawcą serwisu jest Zbigniew Jankowski, którego część z Was powinna znać z polskiego Eurogamera. I już na pierwszy rzut oka vg247.pl prezentuje się zdecydowanie lepiej od polskiego IGN-u. Co najważniejsze - wygląda na to, że serwis nie będzie stawiał wyłącznie na tłumaczenia materiałów od swoich zagranicznych kolegów, ale przygotuje również autorskie materiały - jak chociażby opublikowany już na stronie „Star Wars Battlefront – TAK czy NIE?”, gdzie przedstawiono 7 plusów i 7 minusów najnowszej produkcji DICE. Czekam oczywiście na więcej.

Co z tą branżą?

Na polskim rynku serwisów growych nie jest wbrew pozorom kolorowo. Tym bardziej dziwi mnie start dwóch polskich wersji znanych na całym świecie stron w tak krótkim okresie - w obu przypadkach bez pompy. Choć koledzy z „dużego” VG247 odpowiednio zapowiedzieli na swoich łamach polską wersję.

Czy to ma sens? Na pierwszy rzut oka nie, ciężko będzie przebić się nowym serwisom, nawet z tak dużymi nazwami. Z drugiej strony zarówno IGN, jak i VG247 mają coś, czego polskie serwisy o grach nigdy mieć nie będą. Zachodnie materiały na wyłączność. Wyobraźcie sobie taką sytuację - polskie serwisy tłumaczą materiał z zagranicznych portali, podczas gdy polskie odsłony mają na ten temat autorski materiał przygotowany wcześniej, puszczony równolegle z zachodnimi kolegami. Kto wcześniej dotrze do czytelników? Odpowiedź jest oczywista. Nie jest również tajemnicą, że zarówno redaktorzy IGN, jak i VG247 traktowani są inaczej od redaktorów polskich serwisów i nawet jeśli będziemy czytać głównie przetłumaczone materiały autorstwa zachodnich autorów, wciąż będą to materiały dla polskich redaktorów niedostępne.

Warto jednak zwrócić uwagę na to, co dzieje się na polskim IGN-ie. Poziom materiałów pozostawia niestety wiele do życzenia, czego przykładem jest chociażby wideorecenzja Fallouta 4. Lektor czyta tekst za karę, a w oczy rzuca się podwójny znak wodny - zapewne dodany automatycznie przez player zachodniego IGN’u, drugi raz przez player IGN’u polskiego. Trzymam kciuki, by takich wpadek na VG247 nie było. Biorąc jednak pod uwagę, że serwis ma normalną redakcję, a nie pracujących za jeden uśmiech (lub podobno kiepskie stawki) domorosłych tłumaczy (i Google Translate) różnica poziomów między tymi dwoma serwisami może być ogromna.

Fajnych treści w polskiej sieci nigdy dość, dlatego witamy polskie VG247 i życzymy sukcesów na trudnym rynku polskich serwisów growych.

grafika: 1, 2

źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu