Chociaż polskie drogi nie należą do najbezpieczniejszych w całej Europie, to za jedną z najczęstszych przyczyn wypadków podaje się nadmierną prędkość. Osobiście uważam, że jest to wymówka, a dokładniej ogólnik, bo sprawa jest głębsza. W końcu najszybciej po Europie podróżują Niemcy.
Myślicie, że nadmierna prędkość zabija? Gdyby tak było to nie byłoby Niemców
...
Kiedy przegląda się dane dotyczące wypadków drogowych i ich przyczyn za 2017 rok, podanych przez Komendę Główną Policji nasuwa się bardzo prosty wniosek: Polacy jeżdżą za szybko i zbyt niebezpiecznie. Od lat w podsumowaniach tych statystyk, jako jeden z głównych czynników króluje nadmierna prędkość. Chociaż ograniczenia prędkości w Polsce są jedne z wyższych to są kraje gdzie można podróżować równie szybko (a nawet szybciej) i jest bardziej bezpieczniej. Nadmierna prędkość jest więc ogólnikiem?
Nadmierna prędkość zabija: statystyki wypadków
Na początek trochę statystyki. Według danych, udostępnionych przez Komendę Główną Policji, na polskich drogach w całym 2017 roku doszło do 32 705 wypadków drogowych – kolizji drogowych było z kolei 434 688. W wypadkach życie straciło 2 810 osób, a rannych zostało 39 394 ludzi. W przypadku wypadków, zabitych i rannych mamy spadki względem roku 2016 – więcej za to było kolizji. Statystycznie ujmując na każde 100 wypadków rannych zostawało 120 osób, a życie traciło prawie 9 osób. W porównaniu do pozostałych krajów Unii Europejskiej jesteśmy w ogonie. W podziale na województwa najbezpieczniej było w województwie Lubuskim gdzie doszło zaledwie do 681 wypadków – z drugiej strony tabelki jest województwo łódzkie, gdzie doszło do 3 787 wypadków na drogach.
Coraz częściej polscy kierowcy wyposażają swoje samochody w urządzenia rejestrujące obraz i dźwięk, zwane popularnie wideorejestratorami. Nie trzeba dogłębnie przeglądać portali społecznościowych czy YouTube, by znaleźć kompilacje z niebezpiecznych sytuacji na polskich drogach. Jeden z przykładów poniżej:
Kiedy bliżej się przyjrzymy prezentowanym nagraniom, można dojść do wniosku, że jednak nie prędkość zabija i rani, tylko chwila nieuwagi, czy brak dokładnego sprawdzenia sytuacji i wymuszenie pierwszeństwa.
Nadmierna prędkość: dlaczego nie ona zabija?
Osobiście uważam, że nadmierna prędkość jest zbyt ogólnym stwierdzeniem. Zgadzam się w 100% z teorią, że Polacy za kółkiem jeżdżą za szybko i brawurowo – sam czasami przekraczam prędkość. Spowodowane jest to wieloma czynnikami. Można tutaj mówić m.in. o ciągłym spóźnianiu się, przez co próbujemy nadrabiać stracony czas na drodze, czy niskimi sankcjami za łamanie przepisów. Nie ma co się oszukiwać, że wysokość mandatów w Polsce jest niska, bowiem za przekroczenie prędkości o 21-30 km/h grozi mandat od 100 do 200 zł i 4 punkty karne. Polacy są coraz zamożniejszym krajem i zapłacenie mandatu w wysokości 500 zł coraz częściej przestaje być tak odczuwalnym. Dlatego też by zmusić Polaków do spokojniejszej jazdy należałoby przede wszystkim zdecydowanie podnieść wysokość mandatów za przekroczenie prędkości oraz wzmocnić skuteczność ich egzekwowania.
Wróćmy jednak do nadmiernej prędkości. Kolejnym powodem, który obala mit, że nadmierna prędkość jest prawdziwym powodem wysokiej wypadkowości w Polsce jest brak edukacji polskich kierowców. Jeżdżąc samochodem po Polsce często spotykam się z sytuacjami kiedy inny kierowca nie popatrzy w lusterko przy wyprzedzaniu, nie użyje kierunkowskazów czy nie wykorzysta całego pasa rozbiegowego podczas wjeżdżania na autostradę czy też drogę ekspresową. Podejrzewam, że gdyby przeprowadzić badania wśród kierowców i zadać im kilka prostych pytań – na zasadzie co trzeba zrobić, żeby skutecznie wyprowadzić samochód z nadsterownego poślizgu lub ile metrów na sekundę przejeżdża auto z prędkością X, to wyniki takich ankiet byłyby przerażające.
Osobiście bardzo żałuję, że niezwykle ślamazarnie idzie wprowadzanie obowiązkowych kursów doszkalających dla początkujących kierowców. Obawiam się, że takiego obowiązku nie będzie jeszcze przez długi, długi czas. Ma to związek m.in. z brakiem infrastruktury, a przede wszystkim z brakiem pieniędzy.
Na koniec wróćmy jednak na moment do wspomnianych przykładowych Niemców. Chociaż na coraz większej ilości odcinków wprowadzane są ograniczenia prędkości, to generalną zasadą u naszych zachodnich sąsiadów jest jedynie zalecana prędkość maksymalna na autostradzie. Gdy porównamy statystykę mieszkańców i ilości wypadków na drogach to okazuje się, że na tamtejszych drogach jest dużo bezpieczniej, chociaż statystyczny kierowca jeździ tam dużo szybciej.
Dlatego też uważam, że w Polsce konieczne jest wykonanie kilku ruchów związanych z polskimi drogami – które z każdym rokiem są coraz lepsze. Przede wszystkim Ministerstwo Infrastruktury, wraz z Policją powinny sprawdzić ustawienie wszystkich ograniczeń prędkości na polskich drogach i zweryfikować czy sensowne jest utrzymywanie ograniczenia do 50 km/h kiedy po jednej i drugiej stronie drogi są puste pola. Drugim krokiem powinno być jak najszybsze wprowadzenie obowiązkowych szkoleń dla wszystkich kierowców – oczywiście wcześniej winno się zbudować odpowiednią infrastrukturę. W trzecim kroku należy zdecydowanie podnieść wysokość mandatów za przekroczenie prędkości, wymuszanie pierwszeństwa i wyprzedzania. A przede wszystkim edukować, edukować i jeszcze raz edukować…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu