Seriale

Na taki powrót doktora House'a czekałem. Bryluje w nowym serialu "Na poboczu"

Konrad Kozłowski
Na taki powrót doktora House'a czekałem. Bryluje w nowym serialu "Na poboczu"
4

HBO i BBC zapraszają do Anglii, gdzie będziemy śledzić starania jednego z ministrów w walce o przetrwanie w brutalnym świecie polityki. W Petera Lawrence'a wciela się Hugh Laurie znany większości widzów jako doktor House.

Doktor House wraca na mały ekran. Hugh Laurie udowadnia swój talent aktorski

Ostatnio zastanawiałem się, czy łatka doktora House'a służy aktorowi, czy raczej sprawia pewne problemy. Wydaje mi się, że przy tak dużym talencie Hugh Laurie potrafi obrócić to na swoją korzyść, ponieważ popularna rola sprawia, że widzowie chętniej skłaniają się ku produkcjom, w których się pojawia. Nie wiadomo, czy serial "Na poboczu" zwróciłby na siebie tyle uwagi, gdyby nie jego występ, ale po odcinku otwierającym mini-serię można śmiało napisać, że wybór Hugha Laurie do roli polityka był strzałem w dziesiątkę.

Ukrywany przez lata brytyjski akcent aktora w serialu "Dr House" może zaskoczyć niektórych widzów, ale nic tak nie potęguje klimatu produkcji, jak charakterystyczne dla wyspiarzy słownictwo i wymowa. Hugh Laurie gra Petera Lawrence'a, ministra turystyki, który nie może pochwalić się dyplomem z prestiżowej uczelni czy pochodzeniem z szanowanej rodziny. Nie wstydzi się jednak swoich korzeni i swoje pochodzenie wykorzystuje jako atut w grze o głosy wyborców. Nie każdy aspekt jego życia jest jednak powodem do dumy i jak wszyscy ma coś do ukrycia.

"Na poboczu" ma pokazać, jak wiele taka osoba będzie gotowa poświęcić, by pozostać w grze i piąć się w górę. Pierwszy odcinek mini-serii, która w sumie liczyć będzie 4 epizody, bardzo udane kładzie grunt pod rozwinięcie każdego z wątków, a największe wrażenie zrobiły na mnie: Hugh Laurie, muzyka i skomplikowane relacje pomiędzy bohaterami.

Jak wygląda polityka po brexicie?

Gdy wydaje nam się, że mamy do czynienia z wieloma oddalonymi od siebie postaciami, twórcy pokazują nam, jak bardzo jesteśmy w błędzie. Nikt nie miał raczej na celu obnażania kulis polityki i trzeba przyznać, że nawiązania do rzeczywistości są subtelne, ale bardzo celne. Nie będziemy raczej w stanie dostrzec tu postaci, które wzorowane były na konkretnych osobach publicznych, co uznaję za solidną zaletę serialu. Zamiast powtórki z rozrywki i bazowania na istniejących osobach oraz okolicznościach, dostajemy fikcyjną historię, która równie dobrze mogłaby się rozgrywać w rzeczywistości.

Hugh Laurie znakomicie wypada, jako doświadczony i osamotniony w swych działaniach polityk, który nawet na tak zaawansowanym etapie swojej kariery będzie musiał zaryzykować jeszcze więcej i postarać się jeszcze bardziej, by nie tylko wspiąć się jeszcze wyżej, ale i obronić to, co zbudował do tej pory. Oprócz wcielającej się w panią premier Helen McCrory, na ekranie nie zobaczycie raczej znanych twarzy, co jest miłym powiewem świeżości, tym bardziej, że na braki w aktorskim rzemiośle reszty ekipy narzekać nie można.

Na poboczu - polityczny dramat na HBO GO

"Na poboczu" to dość niefortunne tłumaczenie oryginalnego tytułu "Roadkill", który odnosi się do znajdujących się na poboczu potrąconych zwierząt. To oczywiście nawiązanie do tych, którzy są zazwyczaj rozjeżdżani przez pędzące jak taran jednostki, a które w świecie polityki mogą równie dobrze któregoś dnia stać się ofiarami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu