Ogłoszenie prac nad Wiedźminem 3 zatrzęsło trochę rynkiem gier, acz w sumie wszyscy spodziewali się tej informacji. Na więcej nowinek o tym tytule prz...
Ogłoszenie prac nad Wiedźminem 3 zatrzęsło trochę rynkiem gier, acz w sumie wszyscy spodziewali się tej informacji. Na więcej nowinek o tym tytule przyjdzie nam pewnie chwilę poczekać, jednak dzisiaj zastanowimy się, na ile Dziki Gon będzie spójny z uniwersum stworzonym przez Andrzeja Sapkowskiego.
Wiedźmin tu, Wiedźmin tam. Wydaje się, że akcja marketingowa, w której skwaszona facjata Geralta będzie zerkała na nas z każdego portalu, gazety czy płatków śniadaniowych właśnie się rozkręca. Takie są nieubłagane prawa rynku – ważne aby mówili. A że jeszcze o naszym krajowym Wieśku mówią dobrze, i to na Zachodzie, to wypada się tylko cieszyć. Gameinformerowa okładka zaskoczyła nas wszystkich i sprawiła, że kontynuacja najlepszego RPGa ostatnich lat (w mojej tendencyjno – subiektywnej ocenie) rozgrzała umysły graczy łaknących dorosłej, nie-cukierkowej historii. Teraz czas na chłodną ocenę tego co pokazali nam "Redzi" i analizę możliwości fabularnych z perspektywy oddanego fana wiedźmińskiej sagi.
Nie mam jednak zamiaru prezentować Wam po raz n-ty ficzerów, które znajdą się w trzecim Wiedźminie. Chciałbym za to podzielić się swoimi przemyśleniami i domysłami. Jednocześnie zapraszam do dyskusji i ostrzegam przed możliwym ujawnianiem fabuły zamieszczonej w książce.
Wszystko zaczęło się od grafiki, którą możecie podziwiać na górze tekstu (bardzo nastrojowa swoją drogą). Geralt na swojej klaczy, jak zwykle nazwanej Płotką, przemierza niegościnne tereny ogarniętego pożogą dorzecza Wielkiego Morza. Jak na razie nie ma żadnej niespodzianki, może poza bardziej niż do tego przywykliśmy zarośniętą twarzą Geralta. W dyskusje można się już natomiast wdać zawieszając wzrok na postaci towarzyszki Białego Wilka. Bo co do tego, że jest to kobieta chyba nikt nie ma wątpliwości. Wskazuje bowiem na to drobna postura jeźdźca.
Zapewne pierwszą myślą jaka przebiega w tym momencie przez synapsy każdego wielbiciela pióra Andrzeja Sapkowskiego jest Ciri, zwana też Lwiątkiem z Cintry czy Jaskółką. Co na to wskazuje? Proszę bardzo:
- Popielate włosy wystające spoza kaptura i unoszone przez podmuchy wiatru,
- Wiedźmiński srebrny miecz (Ciri niewiele zabrakło do stania się pełnoprawnym wiedźminem – nie została poddana jedynie Próbie Traw, co nie zmienia faktu, że została przysposobiona do robienia właściwego użytku z połączenia stali i srebra),
- Kaptur nasunięty głęboko na głowę (w Wieży Jaskółki, czwartej części sagi, Cirilla zostaje dotkliwe raniona w twarz przez Puszczyka, cięcie mieczem pozostawia szpecącą bliznę na policzku co dziewczyna może starać się ukryć),
- Nawiązania do jej postaci w poprzednich częściach trylogii,
- Poznała (bardzo dobrze) króla Dzikiego Gonu, który przecież ma być motywem przewodnim tej części.
Niestety sprawa nie jest w 100% pewna i zawsze znajdą się jakieś szczegóły budzące idealny obraz Ciri jako towarzyszki podróży Geralta, wśród nich:
- Kompletne zawalenie się mitologii zakończenia sagi, choć rysą na jej idealnym wykończeniu było już samo kontynuowanie losów Geralta po zamieszkach z Pani Jeziora,
- Jak dowiadujemy się z informacji udzielonych przez CD Projekt RED, Gwynbleid ma dopiero szukać swoich bliskich, więc albo obrazek pochodzi z późnej fazy gry, albo to nie jest Księżniczka Cintry,
- Jaskółka, miecz Ciri, ma prosty jelec, czyli inny niż ten z grafiki,
- Koń dziewczyny, Kelpie, był maści karej, ten natomiast jest szary.
O ile dwa ostatnie argumenty możecie potraktować jako trywialne i zbagatelizować na zasadzie mojego czepialstwa, to zwłaszcza pierwszy może stanowić naprawdę twardy orzech do zgryzienia dla scenarzystów Dzikiego Gonu.
A teraz pora rzucić się na naprawdę głęboką wodę. Kto jeśli nie Ciri?
Najbliższym skojarzeniem wydaje się Triss lub Yennefer (jeśli Geralt wrócił to dlaczego by i ona nie mogła?). Przez dwie części gry mocno zżyliśmy się Triss jako towarzyszką Białego Wilka, natomiast Yennefer to jego książkowa wybranka serca. Rodzi to ciekawe pole do domysłów. Być może, wiedźmin w toku rozgrywki będzie musiał wybrać jedną z kobiet, a drugiej podać rivijski odpowiednik czarnej polewki? Jak zachowa się Yen odkrywając, że Triss (jej przyjaciółka) nie poinformowała dotkniętego amnezją Geralta o całości jego przeszłości, a działała egoistycznie, chcą go zatrzymać tylko dla siebie?
Jeśli już jesteśmy w świecie fantazji, to popuśćmy jej wodze jeszcze dalej. Na koniu osadźmy Regisa (być może wampiry w świecie „Sapka” też były dosyć nikczemnej postury?). W końcu jeśli komuś regeneracja po dekapitacji zajmuje zaledwie półwiecze, to zmartwychwstanie po zmasakrowaniu przez Vilgefortza, nie może być niemożliwe.
Oczywiście, tajemniczy jeździec może być po prostu przewodnikiem po Cesarstwie Nilfgaardu lub nową postacią wprowadzoną do uniwersum dopiero w tej części. Wydaje mi się to jednak mało prawdopodobne i uważam, że "Redzi" specjalnie wybrali tę grafikę aby ukazać graczom wagę, jaką w historii pełnić ma postać skrywająca tożsamość pod kapturem.
Przejdźmy teraz do roli jaką ten kompan mógłby pełnić w rozgrywce. Co powiecie na co-op? Wiem, wiem, "wiedźmini zabijają samodzielnie" i się z tą argumentacją zgadzam, gdyż na takim rozwiązaniu ucierpieć mógłby klimat (przemierzanie ciemnych jaskiń we dwójkę nie przyprawiałoby już o taką gęsią skórkę). Jednak coś z tyłu głowy podpowiada mi, że CD Prejekt RED mimo całej gadaniny o dostarczeniu graczom jak najlepszej opowieści chce na grze po prostu zarobić, a dodanie możliwości gry w co-opie mogłoby przyciągnąć do Wiedźmina tych, dla których rozgrywka liczy się bardziej niż klimat.
Szeroko reklamowaną nowością w serii ma być otwarty świat. Szczerze, to nie trafiają do mnie takie slogany jak „obszar gry 30 procent większy niż w Skyrimie czy "potrzeba tyle, a tyle czasu, aby przejechać z punktu A do punktu B". Dla mnie o wiele bardziej liczy się to jak ten świat będzie wypełniony. W moim osobistym odczuciu, wspominane dzieło Bethesdy wielce cierpiało przez ubóstwo i ascezę krain, które przemierzaliśmy. Czuło się klimat, ale rozwiązania z poprzednich Wiedźminów o wiele bardziej do mnie przemawiały i zaspokajały moje potrzeby zanurzenia się w wykreowany przez twórców świat. Do tej pory dzieła CD Projekt RED zdecydowanie bardziej niż na eksplorację świata, stawiały na opowiadaną historię. Mam nadzieję, że z najnowszą częścią to się nie zmieni. A że dla dużej część ekipy deweloperskiej jest pierwszy projekt z otwartym światem, to niestety żywię pewną dozę rezerwy co do jego wykonania. Oby tylko został po brzegi wypełniony znakomitym bestiariuszem przygotowanym przez Andrzeja Sapkowskiego.
A propos autora, to zdradził on jakiś czas temu, że pracuje nad nową częścią wiedźmińskiej sagi. Tym razem jej głównym bohaterem nie będzie Geralt, którego dzieje są dla autora definitywnie zakończone. Najważniejsze, że będzie to pełnoprawna powieść, a nie mniejsza forma literacka, o jakiej plotkowało się wcześniej. Najprawdopodobniej ta "całkowicie odrębna" historia ujrzy światło dzienne dopiero za dwa lata. Pozostaje czekać.
Dokładnie to samo możemy robić w przypadku gry, której premiera zapowiedziana została na przyszły rok. Ja już się nie mogę doczekać, i czego byliście przed momentem świadkami, wręcz tonę w domysłach. Mam duży kredyt zaufania do CD Projekt RED i żywię nadzieję, że efektem ich prac nie będzie po prostu kopia Skyrima przeniesiona w wiedźmińskie realia, a produkcją, która zapadnie nam w pamięć na długie lata i ruszy z posad RPGowy świat przenosząc go w nową generację sprzętu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu